~15~

441 37 22
                                    

Shindou otworzył ogromne drzwi swojego domu. Białowłosy nie mógł wyjść z podziwu. Jak i na zewnątrz, jak i w środku wyglądał jak pałac.

- Wow... - Wydusił i popatrzył na służące, które podeszły do Shindou. Niby taki bogaty i wszystko ma ale widzi na własne oczy że nie jest szczęśliwy.

- Chodź do mojego pokoju. - Brunet skierował wzrok na białowłosego aby szedł za nim. I tak zrobił. Szli jeden za drugim a Munemasa delikatnie palcem dotykał jego dłoń.

- Naprawdę to miłe że mnie zaprosiłeś do siebie. - Wyskoczył po chwili a Takuto się zaśmiał.

- Bawi mnie to, jak próbujesz być poważny. To naprawdę zabawne. - Zachichotał stojąc przy jednych z drzwi. Otworzył je i wszedł tam. Od razu jego święta trójka kociaków zeskoczyła z fortepianu i podeszła do niego miałcząc i łasząc się do jego nóg. Ich pan ukucnął przy nich głaszcząc wszystkie po kolei z uśmiechem.

- Awww urocze. - Ibuki ukucnął tuż obok niego.

- Tak, to prawda. Kotki są urocze. - Wziął jednego na ręce i dał się mu lizać po nosie. Zaśmiał sie.

-...tylko że ja nie miałem na myśli koty. - Powiedział sam do siebie zrezygnowany i popatrzył na Shindou. Naprawdę jest taki słodki że się powstrzymuje od pogłaskania. Taka mała, kocia mordeczka z niego.

- Paniczu Shindou. Pan i Pański przyjaciel są zaproszeni teraz na obiad. - Do ich pokoju przyszła jedna z służących w ich domu. Obaj nastolatkowie wstali.

- Już idziemy. - Popatrzył na chłopaka z opaską. - Chodźmy. - Odparł i wyszedł powoli z pokoju. Ibuki od razu za nim.

Doskonale pamiętał każdy szczegół rozmowy z nim. A szczególnie na temat jego rodziców. Powinni być przy obiedzie. To idealna pora, aby ich skopać za ich nietolerancję. Ale z drugiej strony jak się przyzna do uczuć Shindou to i on, i ukochany życia by nie miał.

- Witaj Takuto. - Otworzył wielkie drzwi do jadalni a w nich prztowtała go jego matka. Widać, po kim ma oczy.

- Dzień dobry. - Przywitał się jak zawsze. Czy to już nie jest lekka przesada? Naprawdę traktują go, jagby nie miał rodziny.

- A ty to...

- Jestem Ibuki Munemasa. Przyjaciel z drużyny Shindou. - Przedstawił sie poważym tonem głosu. Na słowo
,, przyjaciel" obaj rodzice lekko się skrzywili.

- Ech co ci mówiliśmy o większych relacjach z ludźmi, Takuto? - Zapytał jego ojciec kiedy wszyscy usiedli do stołu.

- Że nie powinienem ich zawierać bo to strata czasu. - Odparł nabijając jedzenie na widelec.

- Właśnie. Doskonale wiesz że to wszystko jest i minie. Bez sensu to jest, czyż nie mam racji? - Kontynuował swoją dziwną wypowiedź.

Ibuki mocno zaciskał ręce w pięści. Ukrywał swoją złość.

- Masz absolutną rację, ojcze. - Odpowiedział brunet i w końcu wziął kęsa.

- I jak ta nowa drużyna? Słyszałam, że mają tam dziewczyny. One są dla ciebie obojętne, prawda? - Dołączyła się matka, która siedziała obok swojego męża.

Wcale nie wyglądali jak rodzina. Zapewne nawet jego rodzice siebie nawzajem nie darzyli uczuciami.

- One? Heh, niezły żart. Każda jest taka sobie i wcale nic mi się w nich nie podoba. - Powiedział już z samą prawdą oglądając widelec.

- Uf, co za ulga. Nie chcielibyśmy, abyś się zakochał. - Odpowiedziała kobieta, która złapała za szklankę i z gracją zaczęła pić.

- A co jak tak?! - Munemasa już nie wytrzymał.

- Huh, do czego dążysz, młodzieńcze? - Ojciec Shindou popatrzył na niego pytająco a jego żona z mordem w oczach.

- Ibuki, proszę, spokój. - Szepnął do niego brunet przestraszony jego wyskoczeniem.

- Nie możecie ot tak rozkazywać, żeby nikogo nie pokochał. Miłość to miłość. I nikt nie ma na niej kontroli. Ludzkie uczucia to naturalna reakcja. Więc wasze postępowanie względem mojego przyjaciela jest po prostu nieodpowiednie. - Wyjaśnił patrząc to na jednego, to na drugą.

- Czyli narzucasz nam, że źle wychowujemy nasze dziecko? - Zapytała kobieta odkładając szklankę na stół.

- Proszę przestańcie. - Pisnął po cichu Shindou jagby zaraz miał się rozpłakać.

- Tak, narzucam wam. Są pewne rzeczy, nad którymi nie macie kontroli i po prostu musicie się pogodzić. - Warknął marszcząc brwi.

- Lecz nad naszym synem my mamy pełną kontrolę. My go wychowujemy więc musi w pełni być nam oddany. Na tym polega rodzina. - Mężczyzna skrzyżował ręce na piersi.

- Proszę...koniec... - Znowu pisnął.

- Bzdury! Rodzina polega na wzajemnym darzeniu się miłością i zapewniają bezpieczeństwo. Jest najbliższa sercu i nawet czy będą skłóceni czy też nie to i tak będą robić wszystko, aby przejść przez te problemy razem, trzymając się za ręce i ochraniając przed wszelkim złem. Rodzina powinna ich wychować tak, aby nie bali się wielkiego świata i wręcz zaciekawić ich do czego, co nowe. Każdy swój czas poświęcają jej. Was nie mogę nazwać prawdziwą rodziną. - Puścił się stołu odsuwając się nieco.

Shindou zaś Siedział skulony na krześle lekko się trzęsąc. Zagryzał mocno wargę tłumiąc w sobie szloch.

- Czyli uważasz~

- Nie wiem co Pani chce powiedzieć ale tak, uważam. I zdania nie zmienię. Jesteście słabymi rodzicami. - Rzucił patrząc na nią gniewnie.

- A my gorszego od ciebie człowieka to nie widzieliśmy. Jakim cudem jesteś pod naszym dachem? Jesteś tylko śmieciem.

- PRZESTAŃ! - Takuto Wstał i mocno uderzył pięścią o stół tak, że naczynia się od niego odbiły.

Kiedy usłyszał wyzwiska które mówili do bramkarza to coś w nim pękło. Nie pozwoli go ot tak poniżać. Tylko on czasami może. Ale nie w ten sposób. On to robi złośliwie albo aby go zmotywować. A on? Powiedział to takim tonem, aby załamać go psychicznie.

- Shindou ? - Kobieta popatrzyła na niego zaskoczona.

- No widać że on ma na ciebie zły wpływ. - Warknął niezadowolony mężczyzna tym, że pierwszy raz od tylu lat brunet się wyparł ich zdania.

- Wiecie co? Mam was dosyć. - Odszedł się od stołu i wyszedł z pomieszczenia trzaskając mocno drzwiami tak, aby jego trzask rozległ  się po całym domu.

Już nie wytrzymuje. Nie wytrzymuje oburzającego zachowania swoich
,, rodziców ". Ma tego wszystkiego już dosyć. Tak bardzo chce mieć normalną rodzinę.

Zamknął się w swoim pokoju i skulił się jak kotek na nim. Tak bardzo chce bliskości. Chcę, aby znowu go przytulono. Brakuje mu ciepła. Ciepła, który przez ten trudny czas mimo wszystko dostawał od Ibukiego. Nawet kiedy na to nie zasłużył.

Ale najważniejsze czego mu przez całe życie brakuje to właśnie to, aby ktoś mógłby go w końcu pokochać.

Look at me [MuneTaku] >Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz