~3~

650 41 29
                                    

(aut. : chyba jestem dla was za dobra)

Białowłosy siedział znudzony w pokoju. Po trzech dniach solidnego treningu oraz tym samym graniu na nerwach Takuto mają nareszcie wolne. Podrzucał sobie do góry poduszką zamyślony.

Czyli ma być sobą, ta? W ten sposób zwróci na siebie uwagę? Czy na pewno jego temperament mu się spodoba? A co jak to tylko pogorszy sprawę? Czuł się w kropce.

Ibuki usłyszał po chwili jakieś szmery z korytarza. Złapał poduszkę i położył tam gdzie jej miejsce. Leżał plackiem. Był przekonany że nic ważnego się nie dzieje.

I szybko zmienił zdanie kiedy z czyiś ust usłyszał imię bruneta. Od razu się zerwał jak na wojnę. Wyszedł szybko z pokoju i podszedł do gromadki.

Munemasa przepychał się między ludzi aby móc czuć się w temacie. Przed nimi stało dwoje nastoletnich piłkarzy. Bramkarz dotknął ramienia jednego z obrońców.

- Ej Mihano, co się dzieje? - Zapytał szeptem a jego przyjaciel Manabe się wtrącił.

- Powiedzmy że znaleziono coś w rzeczach Shindou. - Wyjaśnił poprawiając okulary. Białowłosy przełknął ślinę ze strachem.

- Czy...on wpakował się w kłopoty? - Zapytał. Wtedy podszedł Hayato klepiąc go w plecy i zarzucając za głowę swoje ręce.

- Nareszcie coś się dzieje, nie sądzisz że to może być ciekawe? - Zapytał jak zawsze chętny takich ciekawych akcji fan wszelkich horrorów.

- Shindou-san! Co to mają być za tabletki! Co się dzieje, Shindou!? - Tenma trzymał w ręcach białe pudełko w którym były pastylki. Brunet patrzył na to zaskoczony i zarazem zły.

- To nie jest moje. Pierwszy raz to na oczy widzę. Dlaczego mi nie wierzycie?

- Bo tobie po tym jak od samego początku traktowałeś drużyne nie da się uwierzyć! Coś się dzieje na pewno! Shindou, powiedz coś?! - Kapitan wcale nie odpuszczał.

- Drużyne zaczynam traktować należycie. Zresztą, gdzie to znaleźliście? To nie moje. - Warknął zły.

Ibuki dostał kolejnego ciosu w serce. Drużyne traktuje należycie....czyli on nie jest członek drużyny? Buknął pod nosem zdenerwowany i chciał coś powiedzieć ale Matatagi go wyprzedził.

- Takuto, Takuto, Takuto...to leżało w twojej szafce i to na wierchu. Musiało ci to wypaść. - Powiedział pewny siebie chcąc bardziej rozwinąć akcje.

- Co? Ja w szafce nic prawie nie trzymam! I każdy ma do tego dostęp! To absurd! Nie wiem kto mnie wkręca ale niech najlepiej przestanie i się przyzna natychmiast! - Krzyknął i Badał złym wzrokiem drużyne. Kiedy doszło do Ibukiego jego wzrok ze złego stał się wręcz mordelczy.

- Ale Shindou, to twoje dopingi. - Wtrąciła się różowowłosa na co Mihano ruszył uszami.

- Skąd wiesz że to są dopingi? - Podszedł do niej z nienacka i się zapytał. Ta wzruszyła ramionami.

- Przecież to jest najczęściej stosowane pigułki przez piłkarzy. Zapewne boi się że będziemu lepsi i posuwa się po nieuczciwe zagrywki. - Powiedziała poprawiając koka.

- A skąd niby miałby je mieć? - Zapytał zaciekawiony na co dziewczyna prychnęła tylko.

- Syn bogatych ludzi ma nieograniczony dostęp do pieniędzy. A namiary zapewne miał bo wcześniej używał. Jestem pewna że skoro ma ich aż tyle to zażywał je nie raz, mam rację? - Popatrzyła na Takuto mając ledwo zauważalny cień pod oczami a pomarańczowowłosy podparł swoją bródkę ruszając uchem.

Tenma Popatrzył na przyjaciela z niedowierzaniem. Jest zmieszany. Nie wie w co ma wierzyć.

Nie no, Ibuki za nic nie wytrzyma tej presji. Białowłosy więc udzielił głosu.

- Ja mu ufam. Jestem po stronie Shindou. - Wyszedł stając przed Niższym osłaniając go. Ten patrzył na niego nie ukrywając zaskoczenia.

- Ibuki...

- Jestem pewny że on jagby nawet się bał przegranej to po to za nic by nie sięgnął. Kapitanie, czy chodź jeden raz w jakikolwiek sposób Shindou oszukał kogokolwiek nawet w sprawach odbiegających piłkę? - Popatrzył na Matsukatze z nadzieją że on go poprze. Ten się zamyślił.

- Dobra, to udowodnij że to nie jego leki. - Wyskoczył Manabe.

- A ty udowodnij, że to jego. Jak na razie macie tak, leży to sobie na wiechu na jego półce gdzie każdy ma dostęp więc każdy mógł to tam położyć. Masz swoje? Chm? - Zerknął na okularnika który w tej chwili był zakłopotany.

- Um ta~

- I tak nie masz. - Złapał Takuto za rękę. - Więc zastanówcie się nad samymi sobą. - Prychnął i poszedł do swojego pokoju przepychając wszystkich na bok łapiąc jeszcze te pudełko zamieszania  ciągnąć tym samym za sobą bruneta. Weszli do niego i Munemasa zamknął drzwi. Oparł się o nie zadowolony.

- To jak? Nie musisz dziękować ale pocałunku nie odmówię. - Przymknął oczy uśmiechając się. Shindou warknął pod nosem.

- Nie stawiaj się za mną nigdy więcej! - Wykrzyczał w jego kierunku wprost. Ten zaskoczony otworzył oczy i popatrzył na niego. Wystawił pudełko przed siebie lekko grymasząc się bo liczył na wdzięczność z jego strony.

- Co mam przez to rozumieć? Czy to...

- Nie twoja sprawa! - Warknął.

- Czyli ty jeste~

- A nawet jeśli to i tak nie prosiłem sie o pomoc. Lecz to naprawdę nie jest moje. - Chwycił za nie i włożył do kieszeni. - Wypuścisz mnie?

- Jest jeszcze okno. - Buknął niezadowolony Ibuki osuwając się od drzwi.

- Wielkie dzięki i do nie zobaczenia. - Podszedł i chciał nacisnąć na przycisk przy ścianie dzięki któremu drzwi miały się otworzyć.

- A co do wcześniejszego to nie przestanę się za tobą stawiać. Lubię cię i naprawdę nie jest mi fajne kiedy mnie nie zauważasz. Chcę się z tobą zakumplować. Pozwolisz mi być twoim przyjacielem? - Wyznał wprost. Nie powie mu nic więcej. Wystarczyłaby dla niego już przyjaźń. To by było dużo dla niego .

- Ibuki...może kiedy dorównasz do mojego poziomu to ci się uda . - Prychnął na pożegnanie i opuścił jego pokój.

Munemasa złapał się za miejsce swojego serca. To tak bardzo go bolało. Czyli dalej jest za słaby? Stara się jak może...co musi jeszcze zrobić? Oparł się zrezygnowany o ściane. Musi być silniejszy. Musi być silny niczym Takuto. Bo on nigdy się nie złamie.

Lecz czy na pewno?

Za ścianą właśnie on miał pokój. Brunet osunął się o ścianę i patrząc na pudełko zaczął płakać. Czyli Ibuki aż tak bardzo go nienawidzi że mu to podłożył? Tak bardzo chce się go pozbyć? I ile jeszcze zamierza mu kłamać w twarz?

Mimo jego złej opinii na temat białowłosego to Takuto chce mu wskazać dobrą drogę. Ale za nic nie wie jak. Więc jakim cudem kiedyś był kapitanem Raimona? Potrafił prowadzić wieloma ludźmi ale nim już za nic. On naprawdę nie nadaje się do bycia w drużynie. Więc albo niech się spakuje albo sam się stąd wynosi. To wszystko przez tego bramkarza. Gdyby nie to to by żył w zgodzie z drużyną i taka paskudna rzecz by się nie stała. Oby trener się nie dowiedział.

Nie wytrzyma tej traumy dłużej.

Look at me [MuneTaku] >Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz