1

2.7K 180 55
                                    

Zielone loki stykały się z zimną szybą pojazdu. Gdzieś na końcu autobusu po prawej stronie siedział Izuku Midoriya - omega. Z ponurym wyrazem twarzy wpatrywał się w obraz za szkłem. Dokąd jechał? Do jedynej pozostałej mu osoby - jego siostry - Charlotte. Po śmierci rodziców chłopaka zdecydowano, by zamieszkał w domu dziewczyny.
W uszach nastolatka zabrzmiał nowy utwór, był to kolejny smutny kawałek, kolejne paliwo by zwiększyć smutek. Izuku zaczął szczypać ucho by nie uronić łez, natomiast w głowie ciągle powtarzał; "Jestem najgorszy. Dlaczego do cholery właśnie ja muszę być omegą? Życie jest do bani. Jeszcze mój jakże cudowniutki zapach. Nienawidzę go."
Jedyne co go w tym temacie odrobinę pocieszyło to tabletki maskujące. Było na nie duży popyt, większość osób kupowało je będąc w sytuacji tak jak Midoriya. Męskie omegi miały bardzo ciężko. Jednak znajdowały się osoby, które chciały by ich zapach był bardziej kuszący. Piegowaty kupował stale ten sam zapach; beta - trawa i brzoza. Od jego ostatniego zakupu minęło sporo czasu, co również było nie pocieszające. Tabletek wystarczyło mu zaledwie na dwa dni.
- Mój przystanek. - powiedział ponurym głosem.
Kliknął czerwony guziczek i chwycił wszystkie torby. Gdy autobus się zatrzymał, a drzwi się otworzyły, chłopak wstał i wysiadł. Po chwili autobus odjechał.
- Dobrze, że dom jest tuż obok przystanku. - stwierdził i ruszył w stronę domu.
Tutaj powietrze było inne. Okolica była inna. Dom, w którym zamieszka był inny. Szkoła do której pójdzie, będzie inna. To tutaj zacznie nowa księgę, życia. Lepszego życia.
Izuku ruszył w stronę najbliższego mu budynku. Już sięgał po telefon, który znajdował się w przedniej kieszeni jego spodni, gdy nagle zauważył zielone włosy. Chwilę później poczuł uścisk. Cisza nastała między nim, a dobrze znaną mu osobą.
- Hej Charlotte. Jak się miewasz?
- Cześć brokule! Dobrze. Może wejdziemy do środka. - powiedziała szarooka dziewczyna, odrobinę wyższa od Izuku.
Nastolatka wzięła 2 torby od chłopaka. Wraz z nim weszli na posiadłość kobiety. Skromny mały ogródek, idealny dla jednego mieszkańca. Kremowy budynek, do którego prowadziły drzwi koloru ciemnego jak smoła.
Izuku już chciał postawić torbę na ziemi by chwycić za klamkę, jednak zatrzymała go Charlotte. Dziewczyna pokazała mu srebrny kluczyk na kółku wraz z koralikami i breloczkami.
- Nie martw się. - podeszła do drzwi i włożyła kawałek metalu. - Klucz dodatkowy dostaniesz w następnym tygodniu. - uśmiechnęła się pogodnie i przekręciła zamek, po czym otworzyła drzwi.
Chwyciła torby i udała się w głąb mieszkania, a później skręciła w prawo za pierwszymi drzwiami.
- Nie ma sprawy. - powiedział piegowaty, smutnym tonem głosu.
Wszedł do środka. Położył bagaże i zamknął drzwi za sobą, chwycił z powrotem torby i poszedł tak samo jak jego siostra. Gdy skręcił w prawo ujrzał schody, prawdopodobnie zrobione z ciemnego drewna. Zaczął po nich wchodzić by ujrzeć korytarz i dwa pokoje.
- Tutaj na lewo! - usłyszał głos Charlotte, dochodzący z jednego z pokoi.
- Idę - mruknął Izuku.
Wszedłszy do pomieszczenia ujrzał siostrę siedzącą na łóżku. W dłoniach dziewczyna miała złoty kluczyk.
Pokój był w kolorze ciemnej zieleni. Meble były białe, a łóżko miało jasno zieloną pościel. W pokoju również znajdowało się okno z czarną roletą, widok z niego był na las.
- Długo się nie widzieliśmy Izu. Rok jeśli dobrze pamiętam. - powiedziała do siebie.
Zarzuciła pasmo włosów za ucho i spojrzała na mnie. Jej uśmiech opadł, widząc ten smętny wzrok szmaragdowych tęczówek Wstała i przytuliła mocno brata.
- Hej słońce. Postaraj się nie smucić. Wiem, że rodziców już z nami nie ma, ale na pewno nie chcieliby byśmy chodzili cały czas smutni. A jeśli to ciebie nie rusza...to zrób to dla mnie, dla ciebie, dla nas. Dobrze? -uśmiechnęła się promiennie Charlotte.
Była tak ważna osobą dla Midoriyi, że szesnastolatek nie wyobrażał sobie życia bez siostry. Miała taki spokojny i melodyjny głos, delikatny, wręcz magiczny dotyk, a do tego piękny uśmiech. Gdyby Izuku miał zgadywać to postawił by na to, że dużo osób stara się o uczucia jego siostry. Damskiej omety, pięknej, mądrej...po prostu wspaniałej.
Pamiętał gdy, miał swoją pierwszą ruję. Jako dwunastolatek został zaatakowany przez swojego niby przyjaciela. Gdyby nie Charlotte, piegowaty prawdopodobnie zostałby zgwałcony.
- Dobrze Charlotte. - chłopak się wtulił w dziewczynę. - Pokój jest cudowny. - dodał po chwili.
- Naprawdę?! Jest mniejszy niż twoje stare królestwo. - stwierdziła dziewczyna. - Cieszę się, że podoba ci się. Zostawię cię samego, w razie czego jestem w pokoju obok. - mocniej przytuliła chłopaka, by po chwili się odsunąć. - Tu klucz. Miłego rozpakowywania. - podała mu klucz i wyszła z pokoju.
Zamknęła szczelnie drzwi i poszła do swojego bajkowego królestwa, zostawiając brata z czterema bagażami.
Usiadł na łożu i jeszcze raz rozejrzał się po pokoju, bawiąc się w tym samym czasie kluczykiem od pokoju. Biurko było przy łóżku, przy nim czarne obrotowe krzesło. Natomiast nad łóżkiem była półka, za pewne na książki. Przy oknie była szafa. Na ścianie na przeciwko wygodnego legowiska wisiał telewizor.
- Dobra...najpierw ubrania. - mruknął do siebie i sięgnął po torbę.
Chwycił za zamek i pociągnął. Jego oczom ukazały się różnego rodzaju odzież. Podszedł do szafy i ją otworzył. Jedna część była w pułkach natomiast druga połowa miała w sobie metalowy pręt i wieszaki. Trochę niżej znajdowały się trzy szuflady.
Chłopak powrócił do łóżka. Wyjął z torby stosik poukładanych ubrań. Były to bluzki. Wrócił do szafy i ułożył je do jednej z półek.
Tak o to minęło półtora godziny na samym rozpakowaniu się. Pokój był już urządzony, a jedyne co chciało się jego właścicielowi to zasnąć w miękkim legowisku. Położył się na łóżku. Sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął telefon.
- No nie. - jęknął zdenerwowany widząc, że telefon się nie włącza. - Gdzie ten kontakt? - mruknął podirytowany.
Chwycił ładowarkę, którą wcześniej zostawił na biurku i zaczął szukać gniazdka. Znalazł je. Jedno było przy biurko, natomiast drugie tuż obok okna. Zdecydował się użyć tego przy oknie. Podłączył ładowarkę do gniazdka, a później do telefonu.
- Pójdę coś zjeść. - stwierdził, widząc animację potwierdzającą, że telefon się ładuje.
Wyszedł z pokoju i zszedł ze schodów. Z tego co pamiętał z przed roku, to po lewej od wejścia była łazienka. Natomiast salon i kuchnia znajdowały się po prawej . Czyli po jego lewej. Wszedł i przeszedł salon by wejść do kuchni.
- Może sandwiche, albo płatki? - zapytał sam siebie.
Umył dokładnie ręce przy kranie, a później wytarł wilgotne dłonie w papierowy ręcznik. Zaczął szukać po szafkach. Znalazł chleb tostowy, który położył na stole. Później znalazł szufladę z sztućcami. Wyjął srebrny nóż i położył go obok bochenka.
- Teraz lodówka. - otworzył drzwi od urządzenia. - Ser, szynka, masło? Ser, szynka, o masło. - chwycił odnaleziony produkt. - Ser i... szynka, mam cię.
I ser. - wziął pozostałe dwa produkty.
Rozpakował chleb i wyjął sześć kromek chleba. Ułożył je w pary i zabrał się za smarowanie ich masłem. Gdy to miał zrobione, zaczął nakładać na nie dodatki i skompletował kanapki. Zerknął okiem po pomieszczeniu, w poszukiwaniu opiekacza. Gdy go znalazł, podłączył go do kontaktu i czekał, aż się nagrzeje. Po pięciu minutach pierwsze dwie kanapki piekły się w urządzeniu. W tym czasie Izuku zaczął sprzątać po sobie bałagan. Znalazł pudełko herbaty i zaparzył dwie.
- Dwie już są powiedział do siebie i chwycił widelec i talerz, który wcześniej przygotował. Wyjął kanapki i włożył kolejną. Zaciągnął się zapachem gdy nagle wyczuł ten charakterystyczny, okropny zapach. Słodkie i kuszące leśne owoce oraz świeża pięknie pachnąca mięta. Sięgnął do kieszeni spodni, z której wyjął listek tabletek. Wycisnął jedną i włożył do ust. Listek wrócił swoje wcześniejsze miejsce.Rozgryzł i przełknął drobinki. Po chwili poczuł dyskomfort w ustach. Brzydki smak. Zajrzał do lodówki i wyjął małą buteleczkę wody. Odkręcił korek i napił się. Po chwili obrzydliwy smak zniknął. Podszedł do opiekacza i wyjął ostatnią kanapkę.
- Muszę spytać Charlotte, czy kupiła by mi tabletki na zapach. - mruknął.
Chwycił talerz i 2 kubki herbaty, po czym ruszył na górę. Wszedł do pokoju gdzie odłożył jeden kubek herbaty i ruszył do pokoju siostry.
- Charlotte! Mogę wejść?! - zawołał Izuku, stojąc pod drzwiami.
- Oczywiście. - odpowiedziała dziewczyna.
Po chwili Zielonooki mógł usłyszeć kroki i odgłos przekręcania zamka. Chwilę później drzwi do pokoju dziewczyny się otworzyły.
- Zrobiłem kolację. Chcesz? - spytał wchodząc do pokoju.
- Tak pewnie. Dziękuję. - powiedziała uśmiechnięta Charlotte.
Wzięła kubek od niego i jedną kanapkę. Herbatę odłożyła na stolik obok jej łóżka natomiast sandwicha zaczęła od razu jeść. Spojrzała na piegowatego pytającym wzrokiem, na co ten tylko się podrapał z stresu po policzku.
-Izu nadal bierzesz tabletki? -zapytała biorąc kolejny kęs. - Wcześniej twój zapach był inny. Brzoza i trawa. Teraz owoce leśne i mięta. Zdecydowanie lepszy. - mruknęła rozmarzona.
Izuku stał w bez ruchu, wpatrując się siostrę. Jego poliki delikatnie zapiekły. Potrząsnął głową by oczyścić umysł i oparł się o ścianę.
-Tak. Nadal biorę te tabletki, pamiętasz co było kilka lat temu - powiedział spokojnie, a jego oczy straciły blask. - Ale to przeszłość. Żyję przyszłością. - mruknął.
Uśmiechnął się, a w jego oczach zaczęły powracać iskierki radości z życia.
-Na ile dni masz? - spytała dziewczyna mając na twarzy przepraszający uśmiech.
Izuku tylko się uśmiechnął w jej stronę. Szybko zrozumiała, że ten gest mówił; "Nic się nie stało. Też cię kocham."
-Mam na dwa dni. Dlatego chciałem zapytać, czy? - powiedział chłopak
- Czy mogę kupić ci więcej? Nie ma problemu. Postaram się to zrobić najszybciej jak będę mogła. -powiedziała po czym podeszła i przytuliła brata. - Te kanapki są bardzo dobre. Dziękuję. A! Od poniedziałku do soboty chodzę do pracy. Od 4 do około 13. Poradzisz sobie? - odsunęła się i wzięła kolejny kęs sandwicha.
- Dam radę. Coś jeszcze mam wiedzieć? - spytał.
- Jutro czwartek więc pójdziemy cię zapisać do szkoły. W prawdzie wszystko jest prawie gotowe. Tylko, trzeba ci pokazać co i jak. - odpowiedziała.
- Dobra, dzięki. Idę. - przytuliłem ją i wyszedłem.
- Pa brokule! - krzyknęła i zamknęła drzwi.
.................
Rozdział liczy 1557 słów. Dziękuję za uwagę i zapraszam na kolejny rozdział.

| ×I Need you× |Bakudeku a/b/o (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz