Rozdział 7

166 7 4
                                    

                                                                                       POV Paweł

Dzisiaj rano wstałem o 6:20. Udałem się do łazienki, a potem ubrałem się w dres. Założyłem kaptur i pomyślałem, że nikt mnie nie pozna. Napiłem się wody żeby nie hałasować z kawą. Cicho wymknąłem się z domu i wsiadłem do auta. Upewniłem się, że nikt mnie nie widział, po czym odjechałem do pewnego sklepu. Jazda miała mi zająć pół godziny, lecz ludzie zaczęli jechać do pracy i zrobiły się straszne korki. Na miejsce dojechałem dopiero o 8:20. Uświadomiłem sobie, że chłopacy na pewno zobaczą, że nie ma mnie w domu.

                                                                                 POV Dominik

Około godziny 9:25 ogarnąłem się i poszedłem do kuchni. Zastałem tam Filipa jeżdżącego na jeździku. Uznałem, że Paweł na pewno jeszcze śpi ale postanowiłem go jeszcze nie budzić. Na śniadanie zrobiłem sobie naleśniki z dżemem, a potem zjadłem trochę mojej waty cukrowej. Około dziewiątej usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu. Podeszliśmy do drzwi z Filipem i zobaczyliśmy tam... Pawła.

                                                                               POV Paweł

Niestety mój powrót też się opóźnił i byłem już pewien, że nie uda mi się wejść bezszelestnie do domu. Gdy podjechałem była chwila przed dziewiątą. Otworzyłem drzwi i zastałem tam Dominika i Pawła z pytającymi minami. Mój nowy zakup na szczęście miałem w kieszeni. Nie wiedziałem co im powiedzieć, więc postanowiłem grać na czas, a potem  wymyślić coś.

                                                                                  POV Filip

Nie miałem pojęcia skąd Paweł wracał. Miał na sobie kaptur i wyglądał dość mrocznie, trochę jakby chciał się ukrywać. Miałem nadzieję, że nie widział się z Sylwią. To by już była przesada.

                                                                                POV Paweł

Zdecydowałem powiedzieć im, że poszedłem do sklepu po reeses. Akurat nam się ostatnio skończyło w domu.

D: Paweł gdzie ty byłeś i czemu wyglądasz jakbyś się przed kimś ukrywał

P: Byłem... w sklepie.

D: W jakim sklepie? Paweł ty zawsze wstajesz o 14 a teraz nagle idziesz sobie do sklepu o 8 rano?

F: Po co byłeś w sklepie

P: Byłem po resees. Akurat nam się skończyły.

D: Ale dlaczego tak wcześnie rano?

P: Nie chciałem marnować dnia...

F: A śpiąc pół dnia niby go nie marnujesz?

P: Może już być koniec tego przesłuchania?

D: Ok, możesz iść.

                                                                                              POV Filip

Poszliśmy z Dominikiem do salonu, a Paweł poszedł do siebie na górę. W tym momencie zacząłem się domyślać gdzie, a raczej po co Paweł mógł pojechać. Chciałem to powiedzieć Dominikowi, ale obiecałem...

D: Co ci Filip ty też coś ukrywasz?

F: Nie, no co ty...

D: Nie mam pojęcia gdzie on był, ale coś mi się nie wydaje, że poszedł do sklepu o 8 rano...

F: Tak mi też coś tutaj śmierdzi

                                                                                         POV Paweł

Wróciłem do pokoju i wyjąłem proszek z kieszeni kurtki. Popatrzyłem na niego i aż przeszły mnie ciarki. Zacząłem czytać to to tak dokładnie jest. Zapoznałem się z najpopularniejszymi objawami. Oczywiście nie chcę ich zabić. Zresztą ten proszek tak nie działa. Powoduje między innymi bóle głowy, brzucha, wymioty, biegunkę, gorączkę i trochę innych. U niektórych osób może powodować duszności, a nawet można po tym zemdleć. Zacząłem bić się z myślami, czy na pewno chcę im to zrobić. Pomyślałem, że przecież nic poważnego im się nie stanie. Sylwia będzie u nas za 2 dni. To wtedy trzeba będzie im to dosypać... chyba powiem o moim planie Filipowi, by w razie potrzeby mógł mi pomóc. Nie chcę go w to plątać, ale i tak już wie...

*Następnego dnia rano*

                                                                                      POV Filip

Około 6 rano do mojego pokoju wemknął się Paweł. Obawiałem się, że wiem co mi chce powiedzieć.

                                                                                     POV Paweł

P: Filip spisz?

F: Już nie

P: Musimy pogadać

F: O tym... wiesz?

P: Tak. Dzisiaj przyjeżdża Sylwia i zamierzam to zrobić.

F: Ok...

P: Proszę cię nie mów im nic

F: Dobrze Paweł, nic im nie powiem.

Wyjąłem z kieszeni truciznę i podałem ją Filipowi.

F: Pamiętaj, ja nie mam z tym nic wspólnego.

P: Jasne

*Kilka godzin później*

Usłyszałem, że Sylwia wchodzi do domu. Truciznę jak zwykle trzymałem w kieszeni. Zszedłem na dół i przywitałem dziewczynę. Chciałem zaproponować coś do picia, ale wtedy od razu byłoby na mnie. Chciałem, żeby zrobił to Filip, ale on znał moje zamiary. Zostało czekać, aż zrobi to Dominik. Ku mojemu szczęściu zrobił to bardzo szybko. Nie wiedziałem w którym momencie wcielić mój plan w życie. Postanowiłem jednak zamieszać w to Filipa. Napisałem mu wiadomość, żeby ich gdzieś zabrał zanim się napiją. Filip ostatecznie się zgodził. Dominik nalał sobie i Sylwii soku, ja i Filip też poprosiliśmy, dla niepoznaki.

S: Co robimy?

F: Może zagramy w bilarda

D: Ok. Paweł grasz z nami?

P: Zaraz do was przyjdę, muszę iść do kibla.

D: Wiesz, że masz kibel obok bilarda?

P: Tak, ale tam nie ma moich... Perfum.

D: Ok

P: Zostawcie tu picia bo tam nie ma gdzie postawić.

S: Ok

Schowałem się za rogiem udając, że idę do toalety. Gdy wszyscy poszli na bilarda, wyszedłem zza rogu i otworzyłem butelkę z proszkiem. Filip na szczęście wypił już swój sok, więc go nie pomylę. Nasypałem trochę proszku do obu szklanek i poszedłem grać w bilarda.

*Po bilardzie*

Wróciliśmy do salonu, a Sylwia i Dominik zaczęli pić swoje soki ponownie. Powinno zadziałać za 1-2 godziny.






Our messy love || The Blaze House x Sylwia LipkaWhere stories live. Discover now