Rozdział 8

157 8 0
                                    

                                                                                         POV Filip

Zanim Sylwia i Dominik zaczęli pić swój sok, Paweł rzucił mi porozumiewawcze spojrzenie. Już wiedziałem, się święci. Jednak obiecałem, że nic im nie powiem, więc muszę dotrzymać słowa. Zamknąłem oczy. Nie chciałem na to patrzeć. Paweł stał kilka metrów koło nich i ewidentnie się stresował. Zapadła niezręczna cisza.

                                                                                     POV Dominik

Gdy zaczęliśmy pić sok, nagle zrobiło się strasznie cicho. Paweł i Filip dziwnie się na nas patrzyli z poważnymi minami. Gdy skończyłem sok przerwałem tą ciszę.

D: Co z wami? Co tak nagle zamilkliście?

P: Yyy... nie nic... wszystko ok co robimy?

D: Może pójdziemy do ogrodu

S: Tak świetny pomysł

                                                                                  POV Filip

Podczas rozmowy cicho wymknąłem się do Salonu i usiadłem na kanapie. 

D: Filip idziesz z nami do ogrodu?

F: Yyy tak jasne

D: Ok to chodź

                                                                              POV Paweł

Strasznie bałem się co im się stanie. Siedzieliśmy na dworze pół godziny. Ja i Filip prawie nie braliśmy udziału w rozmowie. Na szczęście Filip zaproponował, żebyśmy wrócili do domu.

                                                                           POV Filip

Wiedziałem, że zaraz trucizna zadziała, więc powiedziałem, żebyśmy wrócili do domu. Strasznie się bałem...

                                                                           POV Paweł

Wróciliśmy do domu i siedliśmy na kanapach. Powoli zaczynałem żałować tego, co zrobiłem. Jednak było już za późno, a ja bałem się powiedzieć im teraz prawdę. Co chwilę nerwowo patrzyłem na godzinę. Minęły już prawie 2 godziny...

                                                                            POV Dominik

Nagle zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Zaczęła mnie boleć głowa i zacząłem kaszleć.

                                                                            POV Paweł

Zobaczyłem, że Dominik zrobił się strasznie blady. Domyśliłem się, że zaczęło działać. 

                                                                            POV Sylwia

Nagle nie mogłam nabrać powietrza. Zaczęłam się dusić i nie pamiętam co było dalej. Chyba zemdlałam.

                                                                           POV Paweł

Nie wiedziałem co robić. Zacząłem się strasznie bać, że może im się stać coś poważnego. Siedziałem bez ruchu.

                                                                          POV Filip

Wiedziałem, że tylko ja mogę coś zrobić, bo Paweł przeżywa zbyt silne emocje. Poszedłem do Dominika. Dusił się. Sylwia zemdlała. Dominik po chwili także. Zadzwoniłem na pogotowie. Paweł zaczął płakać i nie mogłem go uspokoić. Próbowałem mu wmówić, że wszystko będzie dobrze, jednak on miał straszne wyrzuty sumienia. Przyjechała karetka, Dominika i Sylwię zabrali do szpitala. Powiedziałem, że nie wiem co im się stało. Do szpitala pojechaliśmy z Pawłem autobusem, bo nie chcieliśmy spowodować jakiegoś wypadku. Gdy dojechaliśmy usiedliśmy w poczekalni na ostrym dyżurze. 

F: Paweł żyjesz?

P:Nie

F: Paweł ty też chyba musisz skorzystać z pomocy lekarza... zaraz zejdziesz tu na zawał

P: Ale co mu powiemy?

F: Że... bardzo martwisz się losem swoich przyjaciół...

P: Tak otruwając ich

F: Paweł daj spokój,  potem będzie pora na wyjaśnienia

P: Dlaczego  ja to zrobiłem...

Postanowiłem zawołać lekarza, po Paweł był strasznie blady i wyglądał, jakby sam miał zaraz zemdleć. Ten dał mu coś na uspokojenie i jakieś 20 minut później było już z nim lepiej. Spytaliśmy lekarza, czy wiadomo już coś o stanie naszych przyjaciół. Okazało się, że nadal nie odkryli tego, co wypili. Bałem się, że jak im tego nie powiem, to nasi przyjaciele mogą nie skończyć za dobrze... 

                                                                                POV Paweł

Nie wiedziałem co mamy robić. Wiem, że i tak wyjdzie na jaw, że to ja więc może lepiej będzie powiedzieć lekarzom prawdę? Co jeśli będę miał za to sprawę w sądzie? A jeśli Sylwia i Dominik mnie znienawidzą? A byliśmy już pogodzeni...

                                                                                POV Filip

Lekarz powiedział nam, że już się obudzili, ale nadal wszystko ich boli. Lekarz spytał nas, co oni zjedli. Popatrzyłem na Pawła, a on wziął głęboki oddech i powiedział wszystko lekarzowi. Ten poprosił go, by dał mu tą butelkę. Okazało się, że trucizna jest bardzo silna i trzeba będzie zrobić płukanie żołądka.

*Kilka dni później*

Sylwia i Dominik wciąż są w szpitalu. Jest już z nimi lepiej, ale nadal nie wiedzą co im się stało. Lekarz podziękował nam, że powiedzieliśmy mu prawdę. Gdyby nie to... mogliby już nie żyć. Nie chcę nawet o tym myśleć. Paweł poprosił lekarzy, by nie mówili im co się stało. Można już iść na odwiedziny, ale... wolę poczekać, aż Paweł będzie na to gotowy. Siedzi całymi dniami w swoim pokoju i prawie nic nie je. Nie wiem kiedy Sylwia i Dominik wyjdą ze szpitala. Na razie są okłamywani, że nadal nie wiadomo co im jest i że nie można ich odwiedzać. Napisał dziś do mnie Dominik, musiałem odpisać, żeby nie wydało się to podejrzane.

D: Hej Filip jak tam u was beze mnie?

F: Wszystko ok.

D: Czemu nie wiadomo nadal co nam jest?

F: A co ja lekarz? Nie mam pojęcia.

D: Filip, coś mi tu nie gra

F: O czym ty mówisz

D: Ci lekarze jacyś dziwni... czemu nie można nas odwiedzać?

F: Nie wiem stary wiesz co... mam coś do załatwienia. Muszę iść ok?

D: Ok...

Ciężko mi ukrywać przed nimi prawdę, ale pogadamy, jak wyjdą, ze szpitala.





Our messy love || The Blaze House x Sylwia LipkaWhere stories live. Discover now