😭~4~😭

849 34 75
                                    

(zapomnialam dodać, że klon Sandy'ego wie że jest klonem)

Pov. Night Sandy

Nawet nie wiem kiedy usnąłem, ale obudziłem się razem z otwieranymi drzwiami frontowymi. Odłożyłem pluszaka na poprzednie miejsce, i zakryłem go ubraniami. Po cichu zszedłem po schodach na tyle nisko, żeby zobaczyć kto przyszedł. To co zobaczyłem, przyprawiło mnie o wewnętrzny zawał (kolego ja już go kilka razy przeżyłam XD)

Razem z Leonem do domu wszedł.... Drugi ja?!?

Tylko wyglądał..... Jakby był mną sprzed 3 miesięcy (taki odstęp czasu damy :D)

Wpatrywałem się w niego z szeroko otwartymi oczami, dopóki on nie zwrócił wzroku na mnie.

-Emmm.... Leoś kto to jest? Wygląda jak ja, tylko taki bardziej mroczny...- powiedział.

- Ehh... To jest twoja oryginalna wersja.... - odparł Leon nie patrząc na mnie.

Nic nie powiedziałem, tylko pobiegłem spowrotem na górę i zamknąłem się w łazience. Zdołałem usłyszeć jeszcze słowa Leona które brzmiały: "nie przejmuj się nim. Nie jest już dla mnie ważny."

O-on naprawę mnie zastąpił.... I to moim klonem! Już wcześniej mi mówił, że chciałby żebym był  taki jak kiedyś, ale teraz naprawdę mnie zamienił....

Nie chciałem powstrzymywać się od emocji, więc chwilę później wybuchnąłem nagłym płaczem.

<Mam nadzieję, że ich na górze nie ma. Nie chcę żeby słyszeli jak płaczę...> Pomyślałem. W tamtej chwili, zrozumiałem że kompletnie nie wiem co teraz ze mną będzie. Czy Leon mnie wyrzuci? Czy pozwoli mi zostać ale będę zmuszony patrzeć jak się przytula do mojego klona? Czy może są inne wyjścia?

Chciałbym żeby był ze mną teraz Leon, i pocieszył mnie czymś.
Ale ja przecież już dla niego nie jestem ważny....

DLACZEGO NIE MOGŁEM PO PROSTU DAWAĆ SIĘ MU POCAŁOWAĆ LUB PRZYTULIĆ!? DLACZEGO JA ZAWSZE MUSZĘ COŚ SPIERDOLIĆ PRZEZ MÓJ DEBILIZM?!

Nagle zauważyłem coś połyskującego na półce w szafce obok lustra. Tym czymś okazała się być żyletka.( Oł szyt) Uśmiechnąłem się do siebie.

-Przepraszam cię ręko... (Jezu on gada do ręki jakby na sterydach był XDD)- wyszeptałem i sami wiecie co zrobiłem sobie.

Gdy w końcu uznałem że jak jej przestanę to krew mi będzie ściekać spod rękawów, na lewej ręce miałem wyryte imię Leona a obok niego serce. Zasłoniłem to rękawem od bluzy, przetarłem ręką oczy, żeby nie wiedzieli że płakałem, i wyszedłem z łazienki.

Poczułem że jestem głodny, więc zszedłem po cichu na dół. Leon i "Sandy" siedzieli na kanapie i oglądali jakieś filmy.

Gdy wszedlem do kuchni, poczułem się trochę nieswojo. Leon ma na mnie teraz wywalone, ale nie wiadomo o co może się na mnie wnerwić. Wziąłem do ręki brzoskwinię, która była na talerzyku na stole z innymi owocami. Już miałem wychodzić, gdy do kuchni wszedł mój klon.

-No cześć oryginale....- powiedział podchodząc do mnie.

-Cz-czego chcesz?- powiedziałem odsuwając się.

- a niczego.... Wiesz co? Leon jest na ciebie nieźle wkurwiony, za to co mu zrobiłeś, nie dziwię się, że wybrał sprowadzenie klona niż bycie z tobą. - powiedział śmiejąc się jak jakiś psychopata.

~Let Me Love You Please...~ (Night Sandy x Werewolf Leon)[END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz