Rozdział 32

5.8K 306 55
                                    


Słyszę wrzaski. Ogłuszające piski własnej duszy. Obserwuje go, śledzę każdy ruch a mimo wszystko nic szczególnego nie rzuca mi się w oczy. Albo jest tak dobry w ukrywaniu wszystkich tajemnic albo to ja za mało węszę. Gdybym tylko miała możliwość wejścia lub włamania się do jego gabinetu...Może gdybym przeszukała mu biurko lub laptopa dowiedziałabym się czegoś o tym człowieka. Ma tupet zarzucać mi, że to ja jestem zamknięta i niedostępna, ale nie widzi siebie. Tak bardzo bym chciała żeby stanął z boku i mógł pooglądać siebie i swoje zachowania. Jest dziki i nieokiełzany. Dlaczego tak strzeże tego gabinetu? Kogo lub co tam ukrywa? Za każdym razem, gdy przechodzę i próbuję otworzyć drzwi są zamknięte. 

Od tygodnia nawiedzają mnie w snach potwory. Próbują wyciągnąć mnie z łóżka za nogę. Przed każdym przebudzeniem się widzę dwie głowy. Jedna należy do Charlesa, a druga do Iana. Śmieją się ze mnie. Błagam ich, aby przestali ale żaden z nich tego nie robi. Spoglądają sobie w oczy i zaczynają rechotać jeszcze bardziej. Zaczynam popadać w lęki. Spoglądam za siebie za każdym razem jak tylko wychodzę z pokoju. Pod poduszką zaczęły piętrzyć się listy. W sumie dostałam ich już cztery. Każdego dnia budzę się i pierwsze, co robię wychodzę na korytarz i sprawdzam czy nie pojawił się kolejny. Przychodziły, co dwa dni. Może ktoś się znudził? Dzisiaj powinnam dostać następny, ale nie dostałam. Miałam nadzieje, że te wszystkie ostrzeżenia są wymysłem jakiegoś dzieciaka. Problem był jednak taki, że żadnego nie poznałam. Tylko niektórzy pracownicy wchodzili do tego domu, a ich dzieci nie miały tutaj wstępu.

- Masz gościa Alison.

Jak zawsze wparował do mojego pokoju bez pukania. Oparłam się o poduszkę, aby mieć pewność, że nic nie zauważy. Za jego pleców wyszła Maddie. Czekałam na to aż mnie odwiedzi. Miałyśmy, o czym rozmawiać.

- Hej - powiedziała cicho.

Zerknęła na Iana i położyła na brzuchu dłoń.

- Zostawisz nas? – poprosiłam.

Przyglądał mi się uważnie. Już myślałam, że zobaczył we mnie coś, co mogło wzbudzić w nim podejrzenia. Tacy jak on mają wewnętrzny radar. Nauczyli się tak dobrze odczytywać innych, że każde najmniejsze załamanie mimiczne potrafi was zdradzić. A ja przy nim stawała się miękka i łatwa jak nigdy prze nikim. Starałam się, aby nie zauważył w moich oczach strachu. Krył się tuż nad powierzchnią i można było go nawet wyczuć. Wpatrywał się tak we mnie przez kilka minut, które ciągnęły się dla mnie w nieskończoność.

- Wpadłem tylko zobaczyć czy wszystko z tobą dobrze. Niania mówiła, że źle się czułaś.

Podszedł do mnie i przyłożył dłoń do mojego czoła. Zaczęło skręcać mnie od środka. Oczywiście skłamałam. Nie chciałam zasiadać z nim do stołu. Knykcie wciąż miał poobijane. Nie ważne ile razy bym go o to pytała milczał jak zaklęty.

- Migrena już mi minęła - powiedziałam.

-Dobrze, wierzę ci. – Odsunął się. - Widzę przecież, że chcesz się mnie pozbyć.

Niby zażartował z uśmiechem na twarzy, ale ja zauważyłam to zranienie w jego wzroku. Cholera, przeraziła mnie myśl o tym, że boję się żyć a to wszystko przez dwóch mężczyzn. Przez Iana i Charlesa. Anioła i Diabła.

- Gdybyś czegoś potrzebowała...- zaczął.

Gdybym czegoś potrzebowała na pewno nie poszłabym do ciebie-pomyślałam.

- W razie, czego wiem gdzie jest kuchnia, Ianie.

- Skoro wracasz do bycia suką.

Spojrzał na mnie gniewnie. Wystrzeliłam z łóżka jak rakieta. Pchnęłam go na fotel i wzięłam się pod boki.

Koniec nowym początkiem ✔ ( Seria: BRACIA ANDERSON/ CZĘŚĆ I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz