Rozdział 34

5.2K 243 13
                                    



Już piąty raz w przeciągu piętnastu minut wychodzę na korytarz. Co chwilę coś podpowiada mi, że nie powinnam tak się narażać, ale za moment znowu coś się we mnie burzy i ponownie to robię. Po raz szósty przymykam drzwi od swojego pokoju. Na paluszkach podchodzę do komnaty Iana. Wciąż nie ma go w domu. Jest już przed jedenastą a dom jest pogrążony w ciemnościach. Wątpię, że będę miała lepszą okazje niż dzisiaj do przeszukania jego pokoju. Powinnam zrobić to już kilka tygodni temu. Lepiej jednak później niż wcale... Przynajmniej tak zawsze mawiała moja mama. Moja mama... Na samą myśl o tej kobiecie miękną mi nogi, a łzy pojawiają się pod powiekami. Tyle razy zastanawiałam się jak może kochać mojego ojca. Skoro nieraz nie oszczędzał w słowach. Za każdym razem, gdy ją o to pytałam odpowiadała coś w stylu: „Nie znasz ojca z tej strony, co ja." I na tym właśnie dyskusja się kończyła. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, do czego jest zdolny mężczyzna, który śmiał nazywać się moim ojcem. Położyłam dłoń na klamce i słyszałam jak w piersi dudni mi serce. Bum, bum, bum... Co chwilę podskakiwałam w miejscu. Najmniejszy szelest sprawiał, że drżało całe moje ciało. Nie potrafiłam zapanować nad własnymi lękami.

Już, teraz - nakazałam sobie i nacisnęłam na klamkę.

Pchnęłam je lekko i zrobiłam krok na przód. Zaświeciłam światło i od razu rzuciłam się szafki obok łóżka. Z własnego doświadczenia wiedziałam, że trzyma się w niej przeróżne rzeczy. Zaczynając od czekolady, a kończąc na małej buteleczce. Ale w przypadku kogoś takiego jak Ian? No cóż nie zaskoczyłoby mnie gdybym znalazła tam ludzką głowę. Uklęknęłam i otworzyłam ją. Pierwsza szuflada była pusta. Co chwilę odwracałam głowę w stronę wejścia. Nie chciałam zastanawiać się nad tym, co by mi zrobił gdyby zastał mnie w takiej pozycji. Nie można było nazwać tego, co teraz robię włamaniem skoro mieszkam w tym domu. Zresztą drzwi też nie były zamknięte na klucz. Delikatnie mówiąc to, co teraz robię to naruszenie prywatności. W końcu on zrobił coś o wiele gorszego. Otwieram ostatnią półkę i też jest pusta. Podnoszę się i rozglądam na szybko.

Ian jest człowiekiem bez duszy. Ma gołe ściany i ciemne nakrycie. Albo wszystko trzyma pod kluczem albo jest osobą...Ciarki przechodzą przez moje ciało. Jest samotnikiem, który widzisz świat tylko w ciemnych barwach. Wchodzę do garderoby. Boże, po jaką cholerę facetowi taka szafa? Skoro zajmuje tylko trzy półki. Wracam z powrotem do sypialni i postanawiam zajrzeć mu pod poduszki i pod materac. Może Maddie miała racje? Ian jest za sprytny żeby trzymać własne trupy na wierzchu. Podnoszę materac, który prawie mnie przewraca. Na ślepo błądzę dłonią i kiedy mam się już poddać wymacuje coś. Materac z głośnym hukiem opada na swoje miejsce. Aż mnie cofa, kiedy spoglądam na trzymane przeze mnie zdjęcie. Zapowietrzam się i nie mogę złapać oddechu. Skąd on to ma? Jak śmie? Jestem na zdjęciu razem z Charlesem. Trzymamy się za dłonie i jemy w restauracji ramen. Ból w klatce piersiowej jest nie do opisania. Po co mu to zdjęcie? Czemu ukrył je aż pod materacem? O co w tym wszystkim chodzi?

- Charles - szepnęłam na głos. Gdybyś tylko był tutaj ze mną...

Tak bardzo nie chcę zostawiać mu tego zdjęcia. Ono jest moje, to wspomnienie jest moje i Charlesa. Pewnie powinnam je odłożyć na miejsce, ale nie potrafię tego zrobić. Nie jest przeznaczone dla niego. Zebrało mi się na wymioty. Nie mam pojęcia, czemu tak strasznie zabolało mnie to, że Ian stał się jego światkiem. Przecież widok kobiety, którą podobno kocha z innym sprawiał mu ból. Może lubi odczuwać przygnębienie? Jak mam to rozumieć? Chyba każdy normalny człowiek miałby problem z odczytaniem tych wszystkich poszlak.

W ekspresowym tempie postanowiłam wszystko posprzątać i ze zdjęciem przyciśniętym do piersi wyszłam z jego pokoju. Miałam szczęście, że nie pojawił się w tym momencie.

***

- Oddalasz się ode mnie? - Usłyszałam szept przy uchu.

- Nie mam pojęcia, o czym ty do mnie mówisz Ianie.

Cyfrowy zegarek wskazywał drugą w nocy. Czułam, że dopiero wrócił. Miał zimne ręce i pachniał rześkim powietrzem.

- W takim razie udowodnij mi to.

Wyplątałam się z jego uścisku i spojrzałam na niego. Drań był już bez koszulki.

- W jaki sposób? - powiedziałam z rezygnacją w głosie.

Wiedziałam, czego zaraz ode mnie zażąda.

- Kochaj się ze mną.

Oczy mu się zaświeciły. Rozpiął klamrę u spodni i oparł się plecami o poduszki. Wiedziałam jedno, że jeśli mu teraz odmowie to nie uśpię jego czujności. Wstałam z łóżka i zaczęłam się rozbierać. Zaczynając od skarpet a kończąc na białej i dopasowanej koszulce. Naga wpatrywałam się w niego.

- Chce się z tobą pieprzyć - powiedziałam prosto z mostu.

Nie mogę kochać się z facetem, który ukrywa przede mną tak wiele...Czułam, że to, co zaraz zrobię to coś o wiele więcej. To w pewnym stopniu sprzedanie się. Gula z każdą chwilą narastała. Przywołałam jednak delikatny uśmieszek i usiadłam mu na kolanach. Przyłożyłam mu dłoń do policzka i wpatrywałam się w jego oczy. Nie mam pojęcia, co mną kierowało. Przeczuwałam jednak, że coś zaraz się zakończy. Tyle niewiadomych, tyle kłamstw...To nie może dobrze się skończyć. Nachylił się i połączył nasze usta. Kiedy miał przymknięte oczy ja wpatrywałam się w niego. Śledziłam spojrzeniem każdą najmniejszą zmarszczkę. Tak wiele czuła w tym momencie. Stach mieszał się z motylkami w brzuchu. Zostały mi już tylko dwa dni, aby dowiedzieć się, co skrywa ten pieprzony zamek. Ian schodzi pocałunkami na mój dekolt. Odchylam głowę i oddaje mu się. Wplątuje dłonie w jego włosy i nie mogę pozbyć się uczucia, że mogę znienawidzić go jeszcze bardziej.

- O czym tyle myślisz? - zapytał.

- O tym jak mi dobrze - skłamałam.

Musiałam porządnie zacisnąć powieki. Od razu zorientowałby się, że skłamałam. To, co robi z moim ciałem jest niesamowite. Gryzie, szczypie...Ale to nie wszystko jego długie i silne palce naciskają na moje miękkie ciało w odpowiednich momentach.

- Jak dobrze znowu cię czuć Alison.

- Ciebie też -wyszeptałam szczerze.

Oderwał się ode mnie i przeskanował moją twarz.

- Dlaczego to wszystko wydaje mi się pożegnaniem?

- Nie mam pojęcia Ianie- szepnęłam. Przyciągnęłam go do siebie. Miałam dość cackania się. To było niepokojące, że oboje czuliśmy jakby coś się kończyło.

Teraz myślę o tym w ten sposób - smutne jest tylko to, że wszystko, co stało  się później było tylko jego winą. To on był DIABLO. ZRESZTĄ NIE TYLKO ON!


Kochani, 

Zapraszam na nową historię dostępną na moim profilu.  Historia przedstawia losy studentki i profesora. Tytuł to - Grzechy Collina i światło Eleanor. Zachęcam, będzie gorąco! 

Rozdział udało mi się skończyć dzisiaj więc z okazji jutrzejszego dnia dziecka pojawia się już w niedziele. Pamiętajcie!!! DZIECKIEM JEST SIĘ CAŁE ŻYCIE. 

Pozdrawiam i życzę Wam udanej niedzieli :*

Koniec nowym początkiem ✔ ( Seria: BRACIA ANDERSON/ CZĘŚĆ I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz