Musiałam tam wrócić. Nie mam pojęcia jak to się stało, że zapomniałam zabrać z wyspy telefonu. To była ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę. Wiedziałam, że szczęście nie dopisze mi na tyle abym go nie spotkała. Weszłam do środka i ze zdziwieniem odkryłam, że naprawdę nikogo nie ma. Chociaż światła wszędzie się świeciły, a samochody wciąż stały na zewnątrz.
Dziwne - pomyślałam.
Zamknęłam po cichu drzwi od kuchni i zauważyłam psa, który wyszedł z pomieszczenia pod schodami. Pchnął białe drzwiczki łapą i zamerdał ogonem na mój widok. Pogłaskałam go za uchem i otworzyłam je jeszcze szerzej. Musiały prowadzić do piwnic. Z dołu sączyło się światło. Nie jestem pewna co spowodowało, że zechciałam zejść na dół. Przytrzymałam się barierki i schodziłam. Nie miałam pojęcia, że piwnice mogą mieć aż tyle pomieszczeń. Weszłam w głąb korytarza i usłyszałam krzyki. Na paluszkach zaczęłam się skradać do uchylonych drzwi. Pchnęłam je i aż mnie cofnęło. Mężczyzna siedział na krześle przywiązany, a na przeciwko niego pięciu mężczyzn. Ian uderzył go pięści w twarz. Facet krzyknął i stracił zęba. Krew trysnęła na białą koszulę jednego z bandziorów. Wrzasnęłam na całe gardło. Ciało mnie paliło. Ian odwrócił głowę w moją stronę, ale twarz miał kamienną. Mężczyźni wyciągnęli pistolety za pasków. Cztery karabiny były wcelowane albo w moja głowę albo w serce. Zerknęłam na faceta na krześle. Był pobity, a powieka spuchła mu tak strasznie, że patrzył na mnie tylko przez prawe oko. Ian ręką nakazał schować im pistolety. Zaczął się do mnie zbliżać.
- Nie zbliżaj się do mnie bydlaku - wrzasnęłam.
Wpadłam w panikę. Nie zwracał uwagi na moje wrzaski. Cofałam się do momentu aż upadłam. Przewróciłam się o piłkę Plutona.
- Alison - warknął.
Brutalnie chwycił mnie za rękę i podciągnął do siebie. W uszach mi huczało.
- Zostaw mnie w spokoju Ianie. Niech ktoś mi pomoże - krzyknęłam. - Ratunku! - wołałam.
Pozostali faceci roześmiali się parszywie.
Zbliżył twarz do mojej i brutalnie zmiażdżył mi wargi. Przygryzł ją aż poczułam metaliczny smak krwi.
Szamotałam się w jego uścisku. Próbowałam go kopnąć, ale nie miałam na to szans. Nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy, a jeszcze kilka godzin temu wydawał mi się przystępnym facetem. Po co, do chuja, tutaj wchodziłam?
-Matka powinna Cię nauczyć złotko, że nie wolno węszyć.
Odezwał się któryś z nich. Ian pogłaskał mnie po twarzy i z przepraszającą miną szepnął:
- Wybacz skarbie.
Podniósł rękę i uderzył mnie mocno w policzek. Straciłam przytomność i może to, i dobrze. Przebudziłam się dopiero w samolocie. Ogarnęła mnie panika. Leżałam z głową na udach Iana. Byłam słaba i zamroczona. Chciałam podnieść głowę, ale uniemożliwił mi to. Sięgnął po coś na szafkę obok i wbił mi strzykawkę w odsłonięte ramię. Jęknęłam z bólu.
- Spokojnie kotu. Już nie długo będziemy w domu - pocałował mnie w czoło.
Oby to wszystko okazało się tylko strasznym koszmarem - przemknęła mi ta myśl przez głowę.
CZYTASZ
Koniec nowym początkiem ✔ ( Seria: BRACIA ANDERSON/ CZĘŚĆ I)
RomanceCzasami życie zaczyna się dopiero wtedy, kiedy myślimy, że się zakończyło. Śmierć i niespodziewana miłość. Właśnie to spotyka naszą główną bohaterkę. Alison próbuje ułożyć sobie na nowo życie w Australii i to właśnie tam poznaje niebezpiecznego są...