39

2.6K 170 38
                                    

- Co ty tutaj robisz? - głośne warknięcie wydostało się z pomiędzy pogryzionych warg Taehyunga. Nie wyglądał za dobrze, ciąża bardzo dawała mu w kość i dziwił się, że jeszcze w ogóle może chodzić ze względu na niesamowity ból kręgosłupa. Wory pod oczami utwierdzaly innych w przekonaniu, że miał także problem ze spaniem, ale tu także nasuwał się temat Jungkook, który właśnie stał przed jego drzwiami z bukietem białych róż. Pojawił się znikąd, przywlókł ze sobą kwiatki i myślał, że Taehyung zapomni o wszystkim i wpuści go do swojego życia.

Idiota.

Kim nie zamierzał znowu wchodzić w to samo, nawet jeśli ten błagałby go na kolanach.

-Przyszedłem porozmawiać, - odpowiedział ciemnowłosy przy okazji marszcząc swoje brwi i wykrzywiając usta w niezbyt przekonujący uśmiech. Taehyung prychnął, skrzyżował ramiona na piersi i walecznie spojrzał w jego wycofane oczy. Nie potrafił patrzeć prosto w oczy i cały czas uciekał wzrokiem w każdą możliwą stronę,wygladajac niczym poraniona owieczka, kiedy to właśnie blondyn był jak najbardziej pokrzywdzony w tym wszystkim.

Widział przed swoimi ohydny obraz Shyoon macającej Jungkooka, całujących się i robiących niezbyt przyjemne rzeczy a właśnie to utwierdzało go w przekonaniu, że nie pozwoli mężczyźnie nawet na dotknięcie go. Brzydził się nim. Zostawił go samego gdy dowiedział się o dziecku i to stanowiło wystarczający dowód tego, że nie zasługiwał już na nic.

-Nie mamy o czym, - starszy pchnął drzwi dłonią jednak Jungkook szybko je zatrzymał, bardziej wpychając się w wejście. Taehyung był zirytowany, cholernie zdenerwowany i chciał mieć tylko święty spokój.

Prychnął i wziął rękę. Nie patrząc już na nic podążył salonu, kiedy ciemnowłosy odważnie szedł za nim. Czy na prawdę nie miał w ogóle wyrzutów sumienia? Chciał znowu wpierdolić się w życie mężczyzny, którego zranił dwa razy i to bez niczego. 

- Mów i wypierdalaj, - warknął, opierając się o blat w kuchni. Jungkook podszedł jak najbliżej, nadal zachowując pewien dystans, gdyż chyba zdał sobie sprawę z tego, że starszy w obecnym stanie jest zdolny zrobić mu krzywdę przez jeden niewłaściwy ruch. 

- Wiem, że nie wybaczysz mi tak łatwo al...

- Doskonale, a teraz wyjdź, - Taehyung popchnął go w stronę wyjścia, jednak młodszy wykorzystał to aby chwycić jego nadgarstki i przyciągnąć bliżej siebie. Ta pozycja była niekomfortowa dla blondyna. Czuł się bardzo źle, czując te znajome perfumy od których zapachu wręcz go mdliło. - Powiedziałem coś.

- Nie skończyłem, wyjdę stąd dopiero jak powiem ci to co chce powiedzieć,- Jeon oparł niepewnie dłonie na biodrach niższego i skierował swoje spojrzenie wprost w skrzywdzone oczka. Był na siebie wkurwiony, nienawidził tego jak go skrzywdził. Przecież Kim był dla niego najważniejszy i to on pozostawał cały czas w jego głowie, nie żadna Shyoon. Chciał uszczęśliwiać właśnie jego i zostawić za sobą wszystko co dotychczas źle umieścił w swoim życiu. - Wiem, że będzie ciężko, ale chcę o ciebie walczyć Tae, chcę żebyś był szczęśliwy. Skrzywdziłem cię, ale nie mogę bez ciebie żyć kochanie.

- Wyjdź.




***

Wiecie wena [*]

cooo tam u was?

ostatnio robiłam promo snapa i insta a jeszcze pozostaje twitter, więc jeśli będziecie chętni poznać moją nazwę na tt to poproszę o komentarze :*


Baby, are you crazy? ᵗᵃᵉᵏᵒᵒᵏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz