32

2.4K 175 37
                                    



Taehyung był zły kiedy wchodził do szpitala. Nie zamierzał prosić się mężczyzny aby do niego przyszedł bo wtedy na pewno by go zbył. Chciał na własną rękę znaleźć właściwą salę i był pewny że małe kłamstwo do recepcjonistki na pewno nie zaszkodzi.

-Dzień dobry, szukam brata mojej mamy, - nieśmiale uśmiechnął się w stronę kobiety i zamrugał oczami, zaraz udając ogromne zmartwienie na swojej twarzy, - Mama leży w szpitalu w Daegu i prosiła abym się z nim zobaczył.

- Współczuje ci bardzo słońce, - delikatnie pogłaskała jego zewnętrzną stronę dłoni, leżącą tuż obok dzwoneczka, który służył do wzywania recepcjonistki. Wydawało się że połknęła haczyk, jednak Taehyung nie mógł być pewien. - Nazwisko wujka?

- Jeon, jego wnuk to Jungkook i z tego co wiem to teraz tu przebywa.

- Sala numer 345, na trzecim piętrze, - Kim uśmiechnął się i odwrócił. Wywrócił oczami bo to było aż zbyt łatwe i aż dziwił się, że tak naiwne osoby pracują w szpitalu. W końcu wstęp do kogoś powinien być ustalony przez najbliższych, którzy przy nim czuwają.

Gdy był już w windzie miał ochotę się śmiać. Po prostu śmiać. Jungkook na pewno nie spodziewał się, że tak dobrze sobie poradzi i sam go znajdzie. Co prawda czekało go jeszcze szukanie sali, jednak wszystko było warte dowiedzenia się prawdy co do przesiadywania mężczyzny w szpitalu i tajemniczej Shyoon, która wzbudzała niepokój w sercu blondyna.

Może był przewrażliwiony z powodu ciąży, a może faktycznie coś było na rzeczy i to by wyjaśniało złe samopoczucie.

Taehyung zapytał po drodzę jedną z pielęgniarek o umieszczenie tej sali i dostał dokładną odpowiedź, więc już bez zatrzymanai, szybkim krokiem ruszył ku konfrontacji z Jungkookiem. Zwolnił dopiero gdy w zasięgu jego wzroku widoczny był właśnie młody Jeon, razem z jakąś kobietą w białym kitlu. Jej długie nogi przyodziane w czerwone szpilki i długie czarne włosy, wcale nie wprawiały go w przyjemne emocje. Był zestresowany, zdenerwowany i zawiedziony w jednym, bo to właśnie ona musiała być tą Shayoon. Zwolnił kroku i szedł już powoli, czekając aż może natrafią na niego wzrokiem i nie będzie musiał czaić się jak lis na kury. Dopiero kiedy stanął zaraz obok nich, Jungkook zwrócił na niego swoją uwagę.

-Tae, miałeś napisać, - ciemnowłosy był zaskoczony i to bardzo, gdyż przeskakiwał wzrokiem od swojej towarzyszki do swojego kochanka. Kim widział piękno wymalowane na twarzy kobiety i czuł ogarniającą go zazdrość.

- Umiem sam sobie poradzić.

-To jest Taehyung, - Jungkook wskazał na starszego w odpowiedzi na pytający wzrok brunetki, która stała że skrzyżowanymi na piersi ramionami. - Taehyung to Shayoon, prowadzi leczenie dziadka.

-To jest ten twój kolega tak? - zagruchotała słodko, mierząc blondyna wzrokiem. Miał ochotę napluć jej na twarz, a to co powiedziała tylko go nakręcało bo ta su.. panienka zdecydowanie się mu podlizywała i jeszcze nazywała go kolegą!

- Emm tak, wybacz ale muszę porozmawiać z Taehyungiem.

Młodszy odciągnął go na bok, trzymając mocny ucisk na nadgarstku. Jeśli zamierzał robić mu jakieś wyrzuty to Kim wiedział, że wtedy jego wkurwienie wyjdzie już poza granicę.

- Co to za suka?

- To jest lekarka Tae!

- Gówno a nie lekarka, klei się do ciebie jak nie wiem co, - Jungkook wywrócił oczami na odpowiedź Kima i jeszcze mocniej zacisnął palce na jego nadgarstku. - Pieprzysz się z nią?

- Taehyung!

- Pierdole ciebie, ją i wszystko, wal się.

Wraz z dwoma krokami, Taehyung poleciał prosto w ramiona Jeona, a cały obraz rozmazał się przed oczami. Zemdlał.


***

4/5

Chce się postarać żeby dodać jeszcze jeden dzisiaj ale może się okazać że dodam go po 24 więc wybaczcie kochani.

Baby, are you crazy? ᵗᵃᵉᵏᵒᵒᵏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz