dziesięć

2.3K 81 33
                                    

Enjoy🫶🏼

___________________

Nancy

W ciszy przemierzaliśmy ciemne ulice, oświetlone przez latarnie i parę samochodów jadących z naprzeciwka. Było naprawdę późno, bo dochodziła czwarta i wiedziałam, że będę miała kłopoty, kiedy wrócę do domu, ale to nie było teraz najważniejsze. Ważne było wyciągnięcie z Williama czy Nicka, dlaczego się pobili, jednak żaden z nich nie chciał nic mówić.

Sam Riley był nieobecny. Wpatrywał się w szybę samochodu, milcząc. Z nosa aż do brody, miał ścieżkę krwi. Oprócz tego dużo siniaków i podbite oko. Na szczęście nic nie stało się z jego kolczykiem i wargą, bo tego widoku pewnie bym nie zniosła. I, mimo że był brudny i zmęczony, ja i tak pozwoliłam mu się przytulić. I zrobiłabym to ponownie, ponieważ siedząc obok niego, widziałam jak bardzo zagubiony jest. Widziałam też, jak walczy z myślami. Nie miał pojęcia, co dalej zrobić.

Jego oczy dalej były mokre, a rzęsy posklejane. Chciałam wiedzieć, co chłopak miał w głowie i o czym myślał. Chciałam go zrozumieć.

Gabriel w milczeniu kierował swoim samochodem. Obok niego, na miejscu pasażera. siedziała moja przyjaciółka, która tylko co jakiś czas zerkała w lusterko, żeby spojrzeć na mnie i Willa. Wiedziałam, że oboje mają dużo pytań. Wiedziałam też, że im nie odpowiem, bo sama nie znałam na nie odpowiedzi. Nie wiedziałam, co robiłam w tamtym momencie ani co mną kierowało. Wiedziała tylko, że chciałam mu pomóc, bo William potrzebował pomocy. I naprawdę wierzyłam, że to się uda.

— Dojechaliśmy — zachrypnięty od ciszy głos Gabriela dotarł do moich uszu, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia. Staliśmy pod dobrze znanym mi domem Diany, za którym, szczerze mówiąc, trochę tęskniłam. Wysiadłam z samochodu, patrząc na blondynkę, która mierzyła wzrokiem Willa, który bez sił wyczołgał się ze środka. Obok niego stanął blondyn, kładąc mu rękę na plecach.

— Chodź, stary — szepnął. Riley dalej pusto patrzył w ziemię.

W środku wyjątkowo panowała pełna napięcia cisza. Westchnęłam. Wszyscy, oprócz Darcy i Nicka, w milczeniu siedzieli w salonie, czekając na nas. Widziałam, że Lizzy chodziła zdenerwowana po salonie, a Tom bawił się swoim telefonem, pewnie licząc na jakieś informacje. Kiedy tylko zauważyli, że weszliśmy do salonu, wszyscy się ożywili.

— Mój Boże. Jak ty wyglądasz? — powiedziała żałośnie Lizzy, skanując twarz Riley'a. Chłopak zupełnie nie odpowiedział. Gabriel i Alison również milczeli. Myślę że na ich miejscu zachowywałabym się tak samo, gdybym to ja zobaczyła taką niecodzienną sytuację.

— Chodź, odkażę ci te rany — warknęła ostro Diana, wstając z kanapy.

— Nie — znów ten dreszcz. Jedno słowo, a był w stanie spowodować nim strach i fascynację jednocześnie. — Nie ty — odchrząknął. Potem widziałam, jak jego wzrok powędrował prosto na mnie. Przełknęłam ślinę. Kątem oka zauważyłam, że Al i Gabe spojrzeli po sobie z dziwnymi minami.

Kurwa, kurwa, kurwa.

Następnie po prostu złapałam Riley'a za nadgarstek i pociągnęłam w stronę schodów, unikając spojrzeń i niezręcznych pytań.

— Co tam się stało? — spytał poważnie Mitch, co usłyszałam wychodząc z salonu.

— My sami nie mamy za bardzo pojęcia — wyznał Gabriel.

Weszliśmy do łazienki, gdzie posadziłam Willa na zamkniętej toalecie. Następnie zabrałam się za szukanie apteczki. Usłyszałam jego odchrząknięcie, więc skierowałam wzrok w jego stronę.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz