dwadzieścia trzy

2K 66 31
                                    

Miał być o 23 ale łapcie szybciej!

Ejoy💜
______________

Nancy

Szare pasma nocnej mgły, zasłaniały nierówną ulicę. Światła innych samochodów tylko parę razy oświetliły drogę. W ciszy mijałam kolejne drzewa, które dobrze wiedziały, gdzie mnie kierować. Minęłam wjazd do centrum, a następnie zauważyłam bogate bloki rozciągające się dookoła.

Nie było mnie tu pół roku, a dokładnie pamiętałam każdy najmniejszy szczegół. Białe kamienice, zdobione różnymi staromodnymi wzorami, które były wizytówką na samym wiedzie bogatego osiedla. Mieszkały tu same osobistości, rodziny bogatych i zakompleksionych dzieciaków.

Wraki ludzi.

Wzięłam głęboki wdech, zatrzymując samochód. Chciałam z niego wyjść, jednak jakaś magiczna siła mnie powstrzymywała. Zamknęłam na chwilę oczy, a następnie odwróciłam się w stronę bladego chłopaka, zajmującego tylne siedzenie BMW.

Nie spojrzał na mnie. Nieobecne spojrzenie skupiał na szybie. Dłonie zaciskał w pięści. Był zły, ponieważ jego szczęka również była ściśnięta. Uwydatniło to jego kości żuchwy, które nadawały mu wyglądu złego chłopca. Bo był złym chłopcem. Złym i zniszczonym.

Nie wiedziałam już, czy coś wziął, bo był do tego zdolny. Wyglądał jednak, jakby sam nie do końca rozumiał, co się działo dookoła niego. Odniosłam wrażenie, że doświadczał poczucia derealizacji.

Sama nie wiedziałam, czy nie czułam się podobnie.

— Dasz radę wysiąść, czy mam ci pomóc? — Starałam się brzmieć obojętnie, jednak czułam wielką gulę w gardle.

Tak dawno go nie widziałam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że schudł. Stwierdziłam to, po wyraźniej zarysowanych kościach policzkowych. Wyglądał jak wrak człowieka. Granatowe tęczówki straciły swój blask. Stały się matowe i przepełnione smutkiem. Usta były sine i poranione, przez co kolczyk wyraźnie się odznaczał na ich tle. Dłonie miał popękane ze strupami na knykciach.

Nie sądziłam, że ktoś może tak się zmienić przez sześć miesięcy.

— Dam radę — odezwał się zachrypniętym głosem. Poczułam jak dreszcz przeszedł po moim ciele.

Jego głos zawsze budził we mnie nieznane mi wcześniej uczucia. Pamiętam, jak początkowo wzdrygałam się na jego dźwięk. Potem tylko on potrafił do mnie dotrzeć. Wiedziałam, że ten chłopak znaczył dla mnie więcej, niż myślałam. Cholerne pół roku tęskniłam za jego uśmiechem, głosem, byciem, co było cholernie głupie, bo przecież ten chłopak był moją trucizną.

A teraz nawet nie wiedziałam, na kogo patrzyłam.

Wyszłam z samochodu, a kasztanowłosy zrobił to samo. Wyglądał tak marnie. Zaczęło do mnie docierać, że tak nie wyglądało alkoholowe trzeźwienie. Wyglądał tak w głównej mierze przez narkotyki. Chłopak nie był na tyle pijany, żeby nie kontaktować, ale to gówno, które miał w organizmie, opuszczało jego ciało. Wiedziałam, że nie należy to do cudownych uczuć. Pomagałam mu tylko dlatego, że byłam zbyt słaba, żeby odmówić.

Skierowałam się pierwsza do środka małego budynku. Po chwili stanęłam przed mieszkaniem z numerem 4. Przez chwilę pusto patrzyłam na numerek, czując zawroty w głowie. Tyle rzeczy wydarzyło się w tym konkretnym miejscu. Przepełniały mnie wspomnienia, które próbowałam blokować.

— Daj mi klucze — powiedziałam cicho i wystawiłam rękę. Chłopak bez słowa sięgnął do kieszeni i podał mi malutki pęk. Szybko otworzyłam mieszkanie i ruszyłam do środka.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz