szesnaście

2K 81 12
                                    

Enjoy!!💜
__________________

Nancy

Szybkim krokiem przemierzałam trasę z parkingu na komendę. Trzymając w rękach łańcuszek i totalnie ignorując wołania Darcy, Alison, Diany i Liz, wręcz wbiegłam do środka. Wiedziałam, że na pewno nie wpuszczą mnie do niego, ale warto było kombinować. Zauważyłam stojącego przy ścianie Nicka, który wyglądał na cholernie zestresowanego.

— Co się stało? Co z nim? — powiedziałam, stając naprzeciw czarnowłosego.

— Wpuścili do niego Gabriela, co i tak jest dziwne. Przesłuchali go i wyznaczyli rozprawę na najszybszy możliwy termin. Będą wzywać świadków, których wyznaczy prawnik Willa i prokurator.

Spojrzałam na Alison, przerażonym wzrokiem. Dziewczyna również była przejęta całą sytuacją. Było mi zimno ze stresu, a serce waliło jak szalone.

— Chcę złożyć zeznania — postanowiłam, a wszyscy od razu na mnie spojrzeli.

— Oszalałaś? Twój ojciec prawdopodobnie będzie w tej sprawie prokuratorem, Nancy, a ty będziesz bronić Willa? Nie bądź głupia — powiedziała szybko Darcy.

— To nie ma teraz znaczenia. Przecież Will nikogo nie skrzywdził!

— My to wiemy, Nan. Oni nie — zaczął Nick. — Gabriel powie Willowi, żeby wybrali na świadków mnie, jego, Cole'a i Dianę. Ustalimy wspólne wersje wydarzeń i wyciągniemy go z tego. Cole ma zdolności przekonujące, wymyśli coś, czym zagnie sąd. Kurwa mać, przecież grozi mu pieprzone dożywocie. Co mu odpierdoliło? — warknął, zakładając ręce na głowę.

W tej samej chwili, drzwi uchyliły się, a w nich stanął Adams. Jak tylko mnie zauważył, szybkim krokiem ruszył w moją stronę ze zdenerwowaną miną, łapiąc mnie agresywnie za ramiona.

— Co mu, kurwa, nagadałaś?! — warknął wkurzony, a ja poczułam łzy w kącikach moich oczu.

— Gabriel... — zaczęłam przestraszone, czując ciężar na mojej klatce piersiowej.

— Zostaw ją! — pisnęła Al, stając między nami.

— Co tu się dzieje? — usłyszałam obcy głos. Stał za nami policjant, wyraźnie niezadowolony z naszego zachowania. — Nie wolno atakować nikogo, a już w ogóle kobiet i wydaje mi się, że jest to oczywiste. Tym bardziej, nie na komisariacie policji — powiedział do Gabriela, który zdążył mnie puścić.

— To się więcej nie powtórzy — warknął w jego stronę.

— Mam nadzieję. Jeśli na coś czekacie, to usiądźcie, bo robicie sztuczny tłum — mruknął i odszedł.

— Co mu nagadałaś? — zwrócił się znowu do mnie.

— A co, miałam mu nagadać? Ogarnij się, Adams! Jestem tak samo wstrząśnięta jak ty! — odpowiedziałam z niezadowoleniem, powstrzymując łzy, które ściskały moje gardło.

— Rozprawa jest za tydzień — powiedział Gabe. — Will uparł się, żebyś na nią nie przychodziła.

Patrzyłam się w jeden punkt, nie wiedząc, co na to odpowiedzieć. Nie miałam pojęcia jak się zachować albo co zrobić.

Bo znowu poczułam się bezradna. Znowu nic nie mogłam zrobić.

Poczułam ramiona Alison na moich barkach. Odwróciłam się do dziewczyny, wybuchając płaczem w jej bark. Tuliła mnie mocno do siebie, szeptając coś, jednak ja nie chciałam tego słuchać.

Chciałam spokoju, którego nie uzyskam uczuciami.

***

Tydzień minął mi jak rok. Miałam wrażenie, że czas nagle się zatrzymał. Cały ten czas siedziałam w domu, nie jedząc ze stresu i modląc się, żeby ten koszmar już się skończył. Zerknęłam uważnie na ślady na mojej szyi, które już schodziły. Został tylko delikatny sino żółty ślad. Założyłam na to apaszkę, wyciągając na górę łańcuszek. I mimo że Will nie chciał mnie na rozprawie, to był głupi, myśląc że na nią nie pójdę.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz