Wybaczcie, proszę, ale studia mnie pokonały. W ramach rekompensaty dostaniecie dziś dwa!
Następny o 23!
Enjoy💜
_______________Nancy
Zegarek na szafce nocnej, boleśnie pokazywał godzinę szóstą pięćdziesiąt trzy. Wpatrywałam się w niego zawzięcie. Wskazówka sekund nie zatrzymała się ani na chwilę. Ja jednak siedziałam ciągle na swoim niepościelonym łóżku, walcząc sama ze sobą. Zastanawiałam się, czy decyzja jaką podjęłam, była słuszna. Pomrugałam parę razy, czując piasek pod powiekami.
Drzwi od mojego pokoju gwałtownie się otworzyły, co przerwało moje wpatrywanie się, a wzrok automatycznie powędrował na mojego zaspanego brata, który obserwował mnie ze zmartwioną miną.
Moja relacja z Thomasem, stała się czymś zupełnie innym, niż była przez większość czasu. Martwił się. Nawet potrafiliśmy się dogadać. Wszystko między nami szło w dobrym kierunku. Nasza więź umocniła się jeszcze bardziej, po moim załamaniu. Wiedział, że nie mógł mnie dłużej zwodzić i unikać.
— Jesteś tego pewna, Nancy? — spytał, poważnie na mnie patrząc.
— Muszę w końcu wyjść do ludzi. Zbyt wiele czasu minęło — odpowiedziałam, wstając z łóżka.
— Mam cię odwieźć?
— Pojadę sama. Pamiętam jeszcze, do czego służy sprzęgło — zaśmiałam się, na co chłopak przewrócił oczami.
Święta minęły szybko. Spędziłam je w gronie rodzinnym i z Lukiem, a wieczorem świętowałam je z Dianą, Lizzy i Mitchem, opijając je i wygłupiając się. Gadaliśmy o wielu pierdołach i śmialiśmy się z Alexa, który przebrał się za Mikołaja.
Nadchodził nowy rok, a wraz z nim moja nieudana impreza z Lukiem, który zestresował się, mając poznać się z Alexem, którego miał okazję zobaczyć i ostatecznie zostaliśmy w domu, oglądając Scooby Doo i przeglądając memy. Nie wiem jakim cudem, jednak przebywając czasem u Diany, ani razu nie wpadłam na Darcy lub Alison. To było dobre, ponieważ one dwie zawiodły mnie prawie najbardziej. Były moimi przyjaciółkami, a mimo to nic mi nie powiedziały. Jednak już nie czułam urazy. Ciągle były znaczną częścią mojego życia.
A teraz nadszedł poniedziałek, szósty stycznia. Mój pierwszy dzień w trzeciej klasie. Postanowiłam w końcu ruszyć się do szkoły i spróbować stawić czoła mojej, już zaczynającej mnie irytować, psychice.
Szybko się ogarnęłam, pakując potrzebne książki do torby. Uczesałam włosy w warkocza i pomalowałam lekko rzęsy. Mój wzrok spadł na błyszczyk, którego używałam kiedyś codziennie. Jednak zbyt przypominał mi o tym, jak pewien szatyn wykorzystał go jako wymówkę, żeby mnie zobaczyć.
I teraz wiedziałam, że to było perfekcyjne wykorzystanie sytuacji.
Ruszyłam na dół, zabierając do rąk kanapkę, którą zrobił mi tata. Uśmiechnęłam się do tego promiennie. Widziałam w jego oczach, że był zatroskany. On i Thomas nie popierali mojego pomysłu. Uważali, że jest zbyt wcześnie, że jeszcze przez moment powinnam pozostać przy indywidualnej nauce. Jednak ja chciałam w końcu być dumna z siebie samej. Podnieść swoją wartość. Zwłaszcza, że nadchodziły egzaminy, które również chciałam napisać jak najlepiej.
— Jak się czujesz? — spytał, kiedy przeżuwałam posiłek.
— Dam radę. Delikatnie się stresuje, ale jest dobrze, tato.
— Nie chcę, żebyś przechodziła znowu przez to wszystko — spojrzał na mnie smutno, a ja westchnęłam, kończąc posiłek.
— Ja też tego nie chcę.
CZYTASZ
WHITE MUSTANG [18+]
Teen FictionBo kiedy tylko spojrzałam w te granatowe tęczówki, wiedziałam, że utonę w ich głębi. ❗️Opowiadanie zawiera przekleństwa, sceny erotyczne, trudne tematy depresji i napadów lęku, narkotyki i alkohol oraz brutalne sceny bójek. Nie jest odpowiednie dla...