dwadzieścia jeden

1.9K 71 26
                                    

Wiem, nie krzyczcie...

Enjoy!💜
_________________

Nancy

Grudzień. Nienawidziłam tego miesiąca. Czemu? Bo przestałam świętować Boże Narodzenie, kiedy mama odeszła. Oczywiście, kupowałam prezent dla najbliższych, jednak nigdy nie czułam już tego nastroju świąt. Nie chciałam piec ciast, śpiewać kolęd, ozdabiać choinki. Chciałam przeczekać ten dzień w spokoju i żyć, jakby był zwykłym dniem do odhaczenia w kalendarzu.

Od połowy sierpnia nie rozmawiałam z Alison i Darcy, czyli cztery miesiące. Tyle minęło od kiedy się odcięłam. Tyle przeżyłam bez nich.

Bez niego.

Od trzech miesięcy znałam się z Lukiem. Bardzo ciężko u mnie z zaufaniem, ale mu się udało. Nie żałowałam tego, że podzieliłam się z nim częścią mojego życia. Mimo że początkowo podejrzewałam go o najgorsze, to teraz wiedziałam, że mogłam na niego liczyć. Był najbliższą osobą, zaraz po tacie i Tomie.

I to było dobre dla mnie, bo Luke był normalnym nastolatkiem. Bez kryminalnej przeszłości, za to z uroczym kotkiem i zamiłowaniem do muzyki rockowej.

Wybierałam właśnie prezent dla chłopaka, przeglądając na laptopie jakieś strony internetowe. Luke uwielbiał czytać, więc chciałam znaleźć mu jakąś interesującą książkę i do tego płytę jego ulubionego zespołu.

Poczułam wibrację mojego telefonu, który szybko podniosłam.

Luke Fletcher: OMG, czerwony alarm.

Luke Fletcher: Pod szkołą czeka na mnie Alison i Darcy

Luke Fletcher: Darcy wygląda jakby miała mnie zabić wzrokiem, przeraża mnie

Luke Fletcher: Pytały o ciebie :o! Skąd one wiedzą, że się przyjaźnimy?

Luke Fletcher: Nawet dzień przed przerwą świąteczną nie może być w tym mieście spokojny.

Zaśmiałam się, jednak też nie wiedziałam, co na to odpisać. Darcy i Alison ciągle interesowały się moim życiem, mimo że ja skutecznie odrzucałam każdą próbę ich kontaktu. Oczywiście, miałam je na mediach społecznościowych i wiedziałam, co się u nich dzieje. Pisały przez jakiś czas, ale nie odpisywałam, więc odpuściły.

Wiedziałam, że Al była z Gabrielem. Wstawiła zdjęcie na Instagrama, gdzie się całowali. Darcy i Nick również żyli normalnie. Mitch przestał publikować głupie story, nad czym trochę ubolewałam, bo zawsze poprawiały mi humor. Liz i Cole mało wrzucali. A Alex to Alex, łapał się czasem na zdjęcia, jednak sam nie miał żadnej z młodzieżowych aplikacji.

Kiedyś widziałam tylko, że mieli wspólnego grilla. Całą ekipą, z wyjątkiem jego.

Ale życie toczyło się dalej. Coś się kończy, żeby zaczęło się coś nowego.

Ja: Mam nadzieję, że powiedziałeś, że żyje mi się cudownie.

Luke Fletcher: Powiedziałem, że jesteś szczęśliwa.

Ja: To dobrze.

Fakt był taki, że do szczęścia brakowało mi wiele. Mimo Luke'a, bez którego prawdopodobnie dalej byłabym w tak ogromnym dołku, nie mogąc poprawnie funkcjonować, nie czułam drżenia serca, potrzeby powstrzymywania uśmiechu, czy spokoju na umyśle. To nie było szczęście. To była zwyczajność.

Wróciłam do ekranu komputera, kiedy kolejna wibracja rozległa się po pomieszczeniu. Nie był to dźwięk wiadomości z WhatsAppa, tylko SMS. Nikt nie pisał do mnie SMSów od czasów Willa.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz