czternaście

2.3K 84 27
                                    

Ogromnie Was przepraszam za taką długą nieobecność, ale zalał mi się laptop i nie miałam jak Wam wrzucić czegokolwiek. Na szczęście już jest nowy, więc lecimy dalej! 

Enjoy!

__________________________

Nancy

Tysiące małych punktów rozświetlało niebo. Delikatny podmuch wiatru otulił moje policzki i rozwiał włosy. Już nawet ich nie poprawiałam, po prostu siedziałam. Wbijałam wzrok w te wszystkie małe, pozornie nic nieznaczące punkty, trzymając kubek ciepłej owocowej herbaty, tonąca w zbyt dużej bluzie i uśmiechnięta.

— A tam jest Wielka Niedźwiedzica. Albo mała? W sumie nie wiem, nigdy ich nie rozróżniałem — zaśmiałam się z słów chłopaka. Od jakiejś godziny siedzieliśmy u niego na balkonie, jak dzieciaki odcięte od świata, wpatrujące się w niebo.

— Jednak jesteś fatalnym astronomem — rzuciłam, odwracając wzrok z gwiazd na niego. Patrzył przed siebie ze spokojnym uśmiechem, podpierając się rękami o ziemię.

— Cóż, na zajęciach też mi to mówiono — odparł, z nutą rozbawienia, ale i irytacji w głosie. Uniosłam brwi, bo chłopak rzadko kiedy opowiadał o swojej przeszłości.

— Chodziłeś w szkole na astronomię? — zakpiłam delikatnie.

— Nie chodziłem do szkoły. No, około rok byłem w liceum w Lemoore — ta informacja strasznie mnie zaskoczyła. Myślałam, że chłopak po prostu rzucił naukę. — Miałem nauczanie domowe. Mój ojciec chciał, żebym wyrósł na ludzi i chciał mnie odpowiednio wykształcić pod każdym możliwym sposobem. Teraz na pewno jest dumny, widząc moje imię w mediach jako poszukiwanego mordercę — prychnął pod nosem, a atmosfera nagle zgęstniała.

Nie chciałam się odzywać, bo już dawno zauważyłam, że temat jego rodziny był cholernie wrażliwy. Nie mówił o nim i tego nie lubił. Wywnioskowałam z tego, że jego dzieciństwo nie należało do spokojnych. Miał traumy, głęboko w nim zakorzenione, których nie sposób było się pozbyć.

Ja sama nie lubiłam mówić o mamie, przez co rozumiałam jego podejście. Mimo to, bardzo doceniałam, że podzielił się ze mną tym szczegółem.

— Cóż, robi się już późno. Odwiozę cię do domu — dodał, wstając nagle z ziemi na tarasie.

— Tak, racja.

Tak naprawdę nie chciałam jeszcze wracać, jednak wiedziałam, że powinnam. Za dużo się wydarzyło tego wieczoru. Nie mogłam siedzieć tu w nieskończoność. Doceniałam to, że Will coraz bardziej się przede mną otwierał. Widziałam, że się stara.

I poczułam, że dzisiejszy wieczór też coś zmienił między nami. To jak mnie całował, dotykał. Jak szeptał mi do ucha. To wszystko było tak intymne. I wiedziałam, że prawdopodobnie nie wiązał z tym nic wielkiego, jednak też dało się odczuć, że atmosfera była inna.

Opuściliśmy jego mieszkanie, a następnie zajęliśmy miejsca w jego samochodzie. Patrzyłam na jego skupioną na jeździe twarz, oświetloną przez przejeżdżające samochody i latarnie.

Pod każdym kątem wyglądał perfekcyjnie. To nienormalne.

— Lubię, kiedy nie masz kolczyka — wypaliłam nagle, a chłopak uśmiechnął się szczerze. Jedną ręką trzymał kierownicę, a druga swobodnie spoczywała na oknie.

— Bo nie znasz jeszcze jego możliwości — powiedział pewnie, a ja prychnęłam, kręcąc głową.

Wjechał w zakręt, w stronę mojego domu. Było coś koło północy, więc wiedziałam, że drzwi są zamknięte. Szybko napisałam do Toma, mając nadzieję, że jeszcze nie zasnął.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz