osiemnaście

2.1K 67 21
                                    

Enjoy!!💜

_________________

Nancy

Zawsze spokojne życie oznacza ciszę przed burzą. Kiedy jest ekstremalnie dobrze, za jakiś czas będzie cholernie źle. Taka sinusoida musi mieć miejsce. Równowaga w przyrodzie. Gdzieś podświadomie zawsze to wiedziałam, jednak, mimo to starałam się żyć chwilą. Tym wszystkim dobrym, co się działo w moim życiu.

Gdyby człowiek miał się zadręczać tym, że zaraz coś się zepsuje, nigdy nie byłby wystarczająco szczęśliwy.

— Al, nie chcę być niszczycielką zabawy, ale jestem pewna, że tyle ci już wystarczy — odezwała się Darcy, wpatrując się w pijącą kolejnego drinka blondynkę.

— Skoro on może mieć swoje kaprysy, to ja też — odparła, a następnie jej blond fale zniknęły na parkiecie.

Cóż, każdy wiedział, że jej zaangażowanie w Adamsa było spore. Jednak to jak mocno to przeżywała, było widać, zwłaszcza po alkoholu.

— Mówiła, że się tym tak nie przejmuje — westchnęłam. Wzrokiem próbowałam ją odnaleźć. Oczywiście każdy wiedział, że nie tylko ją, ale ona była ważniejsza w tym momencie.

Nie pamiętam już, kto wpadł na genialny pomysł wyjścia do klubu całą ekipą, ale Mitch stwierdził, że to zajebisty plan. Tym sposobem, wszyscy siedzimy w klubie, z nutą niezręczności. Gabriel tańczył dość prowokujący taniec z jakąś żółtowłosą flądrą z wypchanymi cyckami, Alex z kimś flirtował, Lizzy zdążyła przelizać się z Dianą, ale na szczęście przerwał im Cole, którego swoją drogą, zaczęłam podejrzewać o bycie gejem. Mój wzrok próbował odnaleźć Willa, który miał do nas dołączyć, jednak nie byłam w stanie go wyłapać. Za to wyłapałam Alison, całującą się z jakimś nastolatkiem.

— Okej, interwencja — powiedziała szybko Darcy, a ja skinęłam głową, podbiegając do dziewczyny i ze sztucznymi uśmiechami, zaczęłyśmy odciągać ją od chłopaka. — Dziękujemy bardzo, ta pani ma problem z alkoholem, więc wybacz jej porywczość.

— Dajcie mi się wyszaleć! — krzyknęła smutno dziewczyna, a mnie aż zakuło w sercu. Bolała ją ta sytuacja i próbowała odreagować, ale to nie był na to najlepszy sposób.

— Gabriel widział twój popisowy pocałunek i o mało nie przyszedł przywalić temu chłopakowi. Co ty odstawiasz? — mruknęła Henderson, sadzając Alison w loży.

— Nie obchodzi mnie Gabriel, tak samo jak ja nie obchodzę go. A teraz dajcie mi się bawić!

— Ej, uspokój się, blondyna. Zachowujesz się jak dziecko — usłyszałam, a następnie odwróciłam się w stronę patrzącego na Al, kasztanowłosego.

— Kolejny zły chłopiec się pojawił. Idźcie w cholerę — prychnęła, a ja zauważyłam jak Will tylko uśmiechnął się delikatnie.

— Uwierz mi, na tym świecie jest bardzo dużo złych chłopców. Jak na przykład ten, z którym się lizałaś. Dosypał ci coś do drinka, jak byłaś zajęta jego ustami — mruknął, wskazując palcem na stojący na stoliku napój. Od razu go złapałam, żeby Alison nie przyszło do głowy go wypić.

Widziałam, że Alex wpatruje się intensywnie w napój, który trzymałam, podchodząc do nas.

— Widziałem. Daj, pójdę to wylać — powiedział, a ja skinęłam głową, oddając mu szklankę.

Alex zawsze pełnił rolę ochroniarza. Widział wszystko, nawet wtedy, kiedy był zajęty swoimi sprawami.

— A teraz zachowuj się jak dorosła dziewczynka i poczekaj tu z Mitchem, aż trochę wytrzeźwiejesz — powiedziałam w stronę przyjaciółki, wcześniej zauważając mulata idącego w naszą stronę.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz