LIAR!
Jej życie nigdy nie było ciekawe. Tracey to wiedziała od dawna. Szybko zorientowała się jednak, że to właśnie ciekawe życia przykuwają najwięcej uwagi.
Jej kolekcja kociołków była nudna, chociaż gdy była młodsza uwielbiała ją podziwiać. Z każdym nowym okazem na półce czuła się lepiej, godzinami mogła je przestawiać, polerować i obracać w dłoniach. Teraz te blaszane naczynia nie miały żadnej wartości. Tracey była ponad swoją kolekcją i wszystkimi wokół.
Tracey Davis prowadziła ciekawe życie. Najpierw w swojej głowie. Stworzyła niepowtarzalny świat. Była wielką czarodziejką, która jedną mieszanką ziół potrafiła zabić smoka, a jej włosy lśniły w słońcu.
Pewnego wieczoru w pokoju wspólnym, gdy siedziała razem ze swoimi koleżankami z dormitorium, stwierdziła że o tym świecie opowie.
Zaczęła mówić. Słowa były jak niepowstrzymana rzeka. Wypływały z źródła - jej wyobraźni, i zalewały całe dormitorium, a dziewczęta pluskały się, pływały i topiły się w jej kłamstwach.
Tak dużo radości im sprawiła, jeszcze wtedy jako trzynastoletnia dziewczynka nie wiedziała, jak bardzo w przyszłości unieszczęśliwi samą siebie oraz jak łatwo się w własnych fantazjach zgubić.
Rozpoczęła serię opowiadań, w których główną bohaterką była ona sama. Jej matka nazwała ją patologiczną kłamczuchą. Dobrze, że nikt inny tak nie uważał. Wszyscy słuchali i nigdy niczego nie podważali. Tracey była wniebowzięta. Przez kilka lat malowała usta na najróżniejsze kolory, które przekładały się na kolorowe kłamstwa.
Była podróżniczką, fanką klasycznych opowieści czasami nawet niepoprawną romantyczką. Wszytko co działo się w jej głowie przed snem, urzeczywistniło się za pomocą słów w jej nudno szarym życiu.
Niestety urojone romanse szybko wychodziły na jaw. Szesnastoletnia Tracey miała się wkrótce o tym boleśnie przekonać.
━ Piękna pomadka, Tarcey!
━ Dziękuję! Dostałam ją od przyjaciółki mojej matki. Aurory Sinistry, może ją znasz?
(kłamstwo)
Mina Pansy stała się dziwnie tęga. Śnieg zaplątał się w jej rzęsy, a oczy nagle zwężyły się niebezpiecznie. Spojrzała na nią, a dziewczynie automatycznie zrobiło się gorąco, mimo padającego śniegu i niskiej temperatury.
━ Co raz bardziej mnie niepokoisz Tracey.
━ Dlaczego.
━ Ostatnio wpadłam na Marcusa. ━ Serce Davis przyspieszyło. ━ Marcusa Flinta.
━ Jak to? Przecież nie uczy już się w Hogwarcie. Musiało ci się wydawać, że to on...
Pansy zatrzymała się gwałtownie. Płatki śniegu wirowały wokół przyjaciółek.
━ Nie. Ja potrafię rozróżnić świat realny od głupich urojeń umysłu. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy i chyba w nie chcę żebyś ze mną rozmawiała.
Dziewczyna ruszyła przed siebie.
━ Pansy, czekaj.
Jej głos brzmiał rozpaczliwie. Nienawidziła tego. Nagła wściekłość opętała Tracey. Kim była teraz, skoro Pansy ją odkryła?
━ Powiedziałam, żebyś się do mnie nie odzywała. Bajka się skończyła.
Ponownie spojrzała na nią z pogardą.
━ Powiedz mi coś czego nikt nie wie, a jest prawdą. Pozwolę nazywać się twoją przyjaciółką i to również będzie prawdą.
━ Zbieram kociołki do eliksirów, uwielbiam ten przedmiot i jestem najnudniejszą osobą na świecie.
Jej przyjaciółka uśmiechnęła się smutno. Po jej spojrzeniu widać było, że już nią nie jest. Nie rozumiała, przecież powiedziała prawdę.
━ Ktoś z tak bujną wyobraźnią musi być ciekawy. Żegnaj Tracey.
Parkinson zostawiła Tracey wśród białej zamieci. Tak nieskazitelnie czystej i różnej od jej fioletowych ust.
Zbudowała sobie świat, w którym nikt jej już nie uwierzy. W którym prawda brzmi jak kłamstwo.
Gdyby teraz padał deszcz, może zamaskowałby jej szczere łzy.
Tracey Davis stała tam bez ruchu, trzęsła się
━━━ author's note ━━━
aesthetic by volluptas
CZYTASZ
LUST FOR LIFE ━ slytherin girls ✓
Fanfiction━ of freedom and of pleasure nothing ever lasts forever everybody wants to rule the world dziewczyny, które zrzucają skóry jak węże. cover by @volluptas