Rozdział 6

74 4 2
                                    

Włóczyłam się po szkole chyba z pół godziny. Zwiedziłam wszystkie zakamarki i znalazłam takie, w których mogłabym sama posiedzieć, żeby się pouczyć lub poczytać książkę. Praktyczne znałam już tę szkołę na wylot, normalnie jakbym zawsze tu chodziła. Gdy powoli zjawiali się uczniowie ze starszych lub tych samych klas, postanowiłam, że pójdę pod klasę, przy której, miałam nadzieję, że był mój nowy kolega.

Jednak okazało się, że go już nie było, ale były jakieś nowe osoby, które już nawiązały ze sobą kontakt. Akurat oni nie zwrócili na mnie uwagi, więc oparłam się o ścianę ze 3 metry od nich i wyciągnęłam telefon. Przejrzałam wszystkie social media, zagrałam w jakąś grę, a potem znowu przeglądałam mój nowy plan lekcji.

Chyba z 15 minut przed dzwonkiem pani nauczycielka otworzyła nam klasę, żebyśmy mogli się rozsiąść wygodnie. Usiadłam na moim ulubionym miejscu i zaczęłam się rozglądać po klasie. Była to klasa matematyczna, wszędzie wisiały tablice ze wzorami na pola, obwody itp. Niezbyt mnie to interesowało, więc zaczęłam poznawać ludzi z klasy.. Oczywiście tylko wizualnie, bo nie miałam odwagi zagadać.

Rozpoznałam w tym chaosie dziewczyny, które widziałam na apelu oraz Neda, który żywo rozmawiał z jakimś brunetem. Ten brunet wyglądał jakoś dziwnie znajomo. Przez krótką chwilę zastanowiłam się czy to nie na niego przypadkiem wpadłam. Lecz z tych myśli obudził mnie dzwonek na pierwszą lekcję.

- Dzień dobry uczniowie - powiedział nauczyciel, wchodząc do klasy - Zapewne kojarzycie mnie po wczorajszym dniu, jak nie to przedstawię się jeszcze raz. Jestem Roger Harrington, jestem waszym wychowawcą i nauczycielem od angielskiego. Co prawda jesteśmy teraz w sali matematycznej, jak widzicie - pokazywał palcem tablice - a to dlatego, że inne były już zajęte - powiedział ze śmiechem, na co klasa odpowiedziała tym samym - Oczywiście to jest nasza pierwsza lekcja, więc postanowiłem, że zrobimy taką lekcję zapoznawczą, organizacyjną. Najpierw niech każdy z was się przedstawi i powie 2 fakty o sobie.

Gdy tylko usłyszałam to zdanie, to nagle wzięła mnie taka trema jak nigdy dotąd. Co mam o sobie powiedzieć? Kiedy będzie moja kolej? Czy ja zaraz nie zwrócę śniadania? Tyle pytań krążyło wokół mnie, że nawet nie usłyszałam jak nauczyciel zwracał się do mnie, żebym wstała.

Posłusznie wstałam z krzesła wpatrując się w podłogę, która lekko zaczęła wirować. Przez chwilę ogarniałam swoje myśli, żeby nie palnąć czegoś głupiego.

- No więc.. Cześć, jestem Hailey Anderson - powiedziałam niepewnie, wpatrując się tym razem przez okno. Potem spojrzałam na klasę, która patrzyła prosto na mnie i chyba to był błąd. Bez słowa wybiegłam z klasy, kierując się do łazienki. W krótkiej chwili znalazłam się w jednej z kabin, w której wymiotowałam.

Chyba nigdy wcześniej nie ogarnął mnie taki wstyd, jaki wtedy odczuwałam. Chwilę nawet płakałam, przez moją bezsilność. Mogłam w sumie to przewidzieć, mogłam nawet poprosić, żeby nauczyciel zaczął od kogoś innego. Myślę, że zrobiłam naprawdę dobre pierwsze wrażenie.

Siedziałam tam jeszcze z 5 minut, gdy nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi do łazienki.

- Hailey? - usłyszałam damski głos - Dobrze się czujesz?

- Mhm.. Jest dobrze - odpowiedziałam spłukując wodę i opierając się o ścianę kabiny. Nie miałam siły stać na nogach, więc osunęłam się po ścianie i usiadłam.

- To dobrze - ciągnęła dalej - Słuchaj, bo wiesz.. Nauczyciel się martwi, tak samo cała klasa. Przysłał mnie, żebym pomogła ci się ogarnąć i wrócić do klasy. To jak.. Wychodzisz?

- Nie czuję się na siłach. Nawet nie wiem, czy sytuacja znowu się nie powtórzy. Jestem tu nowa i nie znam całej klasy. Tak strasznie boję się nawiązywać nowych znajomości i zawsze koszmarnie mi to wychodzi - miałam łzy w oczach, jak to mówiłam. Starałam się tu nie rozpłakać jak małe dziecko, które nie chciało pójść do przedszkola.

- To wiesz co - zaczęła koleżanka - Mogę zostać tu z tobą, żebyś nie czuła się samotna. Mogę też ci pomóc poznać naszą klasę. I tak jak pan Harrington powiedział.. - zaśmiała się, po czym kaszlnęła - Jestem Liz Allan. Mieszkam w Queens od dziecka i organizuję najlepsze imprezy, na które pozwalają mi rodzice - zaśmiałyśmy się obie. Po krótkiej ciszy postanowiłam dokończyć moją wypowiedź.

- Mieszkam tu dopiero od połowy lata i uwielbiam kreatywne zajęcia, czyli takie własnoręcznie wykonane rzeczy lub po prostu zwykłe rysowanie - zaśmiałam się. Potem wstałam z podłogi i lekko otworzyłam drzwi, żeby zobaczyć twarz dziewczyny. Miała niezwykle piękne brązowe włosy jak i opaloną skórę.

Troszkę się zawstydziłam tym, że musiała mnie widzieć w tym okropnym stanie. Na szczęście nie pobrudziłam moich ubrań, więc nie było najgorzej. Liz pomogła mi ogarnąć włosy i twarz, za pomocą jej kosmetyczki. Wręczyła mi też gumę do żucia podczas naszej rozmowy, a po tym wszystkim jej podziękowałam i ją przytuliłam.

*****

Tym razem trochę dłuższy mi wyszedł rozdział i też w końcu jakaś akcja się dzieje..

[Zawieszone] First Meeting ★ Spider-ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz