Rozdział 4

83 5 0
                                    

Obudziłam się równo o 7:15 i to 5 minut przed budzikiem. Zawsze tak się budzę, jeśli się czymś stresuję. A dzisiaj był powód do tego.

Pierwszy dzień szkoły. Nie wiem jak to będzie w nowej szkole. Zawsze znałam przynajmniej połowę osób, która chodziła do mojej szkoły, a teraz.. Coś czuję, że zaraz zrobi się rewolucja w moim żołądku.

Na szczęście rozpoczęcie roku było dopiero o 9:30, więc miałam dużo czasu na przygotowanie. Najpierw poszłam się odświeżyć, biorąc szybki prysznic. Potem ubrana w miękki granatowy szlafrok z białymi kropkami, suszyłam moje długie, do połowy pleców, brązowe włosy. Tym razem pozwoliłam włosom zostać takimi jakimi są, czyli pofalowanymi. Zwykle je prostuję, bo czasami tak śmiesznie mi się falują, że mnie to denerwuje.

Następnie o 8:00 zeszłam na dół do kuchni, żeby zjeść jakieś śniadanie. Myślałam, że będę musiała sama sobie zrobić kanapki, bądź płatki z mlekiem, ale tym razem tata zaskoczył mnie swoją jajecznicą na bekonie.

- To musi być wyjątkowy dzień, dlatego zrobiłem takie wyjątkowe śniadanie - puścił oczko podczas nakładania mi porcji. Chwilę później mama zeszła i siedliśmy razem przy stole spożywając danie.

Ja oczywiście jako pierwsza skończyłam jeść, bo nie byłam w pełni gotowa do wyjścia. I tak oto zamknęłam się w swoich czterech ścianach na prawie godzinę na przygotowaniu ubrania i makijażu. Założyłam na tę uroczystość lekko rozkloszowaną szarą sukienkę z krótkimi ramiączkami oraz pomalowałam sobie rzęsy. Zastanawiałam się czy pomalować sobie usta szminką, czy tylko zwykłym balsamem, który lekko koloryzuje usta. W tym momencie usłyszałam głos Elizy:

- Hailey, zejdź już, szybko! Chyba nie chcesz się spóźnić już pierwszego dnia szkoły? Musimy jeszcze zdążyć na apel dla pierwszoklasistów - zawołała mama

- Tak, tak. Już schodzę - odpowiedziałam i wzięłam ze sobą balsam, który schowałam do małej czarnej torebki. Nie chciałam jednak przesadzić z makijażem, bo mogłam nawet kogoś odtrącić od siebie. Zabrałam jeszcze swój telefon i ruszyłam pospiesznie na dół. Założywszy czarne baleriny, przeszłam przez próg domu i weszłam do auta.

Droga do szkoły nie jest aż taka długa, jak mi się zdawało, bo zajmuje góra 10 minut, ale to wszystko zależy od tego, jakie są korki na mieście. Tym razem mi się poszczęściło, bo był mały ruch. Na jakąś chwilę się zamknęłam się w swoich myślach dotyczących nowej szkoły. Tak szybko mi ten czas minął, że nie zauważyłam, że tata już zaparkował auto pod szkołą.

A po krótkiej chwili znalazłam się przed drzwiami tego budynku, na której była karteczka z informacją, gdzie i o której odbywa się apel. Całe szczęście na ten apel mogli przyjść rodzice, bo sama bym się pogubiła w tej szkole. Szliśmy prosto długim korytarzem, następnie skręciliśmy w lewo, potem w prawo i znaleźliśmy się na sali gimnastycznej, gdzie znajdowało się mnóstwo uczniów. Niektórzy byli z rodzicami, jeszcze inni już się zaprzyjaźnili z rówieśnikami i stworzyli swoje grupki.

"Pewnie gdybym przyszła wcześniej to mogłabym rozmawiać z niektórymi osobami" - pomyślałam - "Może nawet stałabym tam obok blondynki, która stała z niewiele wyższą od niej brunetką. Może rozmawiałabym z inną brunetką tylko z kręconymi włosami" - i w tym momencie przerwał mi męski głos, który należał do dyrektora.

- Witam wszystkich uczniów, rodziców oraz nauczycieli.. - Oczywiście mało co zapamiętałam z tego monologu, ale wiedziałam że będą informacje, które warto zapamiętać. A mianowicie pod który numer klasy mam podejść, żeby poznać moją klasę.

Usłyszawszy numer oraz listę osób w klasie, zaczęłam iść za tłumem, zostawiając rodziców. Wśród żywo rozmawiających osób, przypadkowo wpadłam na jednego chłopaka. Nie zwróciłam zbytnio na niego uwagi. Ale też nie jestem niemiła, więc przeprosiłam go za to. Usłyszałam krótkie "Spoko", a potem zniknął gdzieś w tłumie.

Gdy znalazłam się już w klasie, zajęłam trzecie z kolei miejsce przy ścianie. Było to moje standardowe miejsce, nie jest zbyt blisko biurka nauczyciela, ale też nie jest z samego tyłu. Po chwili siedzenia w tym chaosie rozmów wszedł nauczyciel.

- Witam was wszystkich po wakacjach - zaczął nauczyciel, uciszając tym wszystkich - Część was znam z gimnazjum, a niektórzy są nowi, jak widzę. No więc nazywam się Roger Harrington i będę waszym wychowawcą - powiedział lekko roztrzepany brunet w okularach.
Chwilę potem rozdał każdemu z nas rozkład zajęć, rozmawiał o tym co nas czeka w tym roku szkolnym i pożegnał nas.

*****

Nie wiem za bardzo jak to jest w amerykańskich szkołach, ale staram się jak tylko mogę, żeby było realistycznie. W razie czego to możecie mnie poprawić..

[Zawieszone] First Meeting ★ Spider-ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz