Rozdział 8

72 6 2
                                    

Pierwsze 2 tygodnie szkoły minęły mi całkiem nieźle. Poznawałam coraz więcej osób dzięki MJ, a także zapisałam się do grupki, którą zaproponowała mi Liz. Wreszcie zaczęłam się czuć dobrze w tej szkole i prawie nikt nie wspominał mojego nagłego wypadu z klasy. Chociaż to dziwne, bo wydarzyło się to niedawno i powinno niektórym zostać w pamięci. Jednak moja klasa jest wyrozumiała i wiedzieli, że mogli by mnie tym w jakikolwiek sposób zranić.

Dzisiejszy dzień zapowiadał się słonecznie, więc nie brałam parasola ze sobą, jak to robiłam przez ostatni tydzień. Ubrałam dzisiaj koszulę w czarno-białą kratę i do tego czarne dżinsy. Wzięłam swój plecak i pognałam na przystanek. Samotnie przeszłam przez długi korytarz w poszukiwaniu mojej szafki szkolnej, do której chciałam włożyć jak na razie niepotrzebne mi podręczniki. Dopiero co otworzyłam drzwi od mojej szafki, a już miałam towarzysza do rozmowy.

- Cześć Ned, jak ci minął weekend? - odwróciłam głowę w stronę chłopaka.

- Cześć Hailey, a całkiem miło. Moja ciocia przyjechała w odwiedziny i przywiozła w prezencie klocki LEGO z możliwością zbudowania Gwiazdy Śmierci oraz mnóstwo słodyczy - brunet wyciągnął zza pleców czekoladę, którą trzymał w ręku - Proszę, to dla ciebie - uśmiechnął się.

- Oo dziękuję - miałam buzię i oczy szeroko otwarte, ale też się uśmiechałam - To chyba pierwsza rzecz, jaką ktoś mi podarował w tej szkole - podziękowałam jeszcze raz i schowałam słodycz do plecaka. Jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w szafkę, po czym ją zamknęłam.

- A tę Gwiazdę Śmierci z LEGO, to z kim chcesz ją zbudować? - zapytałam, gdy zaczęliśmy iść wzdłuż korytarza.

- No więc mam plan zbudować ją z Peterem Parkerem w jego mieszkaniu. Tylko, że on ostatnio nie ma za bardzo czasu, chociaż obiecuje, że ją zbudujemy - powiedział z ekscytacją. Brunet zaczął opowiadać o konstrukcji tej budowli, lecz w moich myślach odbijało się imię jego kolegi.

"Hmm, Peter Parker.. Czy ja go znam? Chodzi do naszej szkoły? Czy on chodzi do naszej klasy? Czemu ja go jeszcze nie znam?" - milion pytań krążyło wokół mojej głowy. Jednak odpędziłam te myśli, bo wiedziałam, że kiedyś nadejdzie ten czas. Jeszcze chwilę rozmawiałam z Nedem na różne tematy, a później poszłam sama pod schody, żeby trochę się poduczyć na sprawdzian z chemii.

Po jakimś czasie oderwałam się od uczenia, ponieważ przyszła MJ. Znów między nami dochodziło do małej sprzeczki. Od jakiegoś czasu namawiałam ją do wzięcia udziału w dwutygodniowym kursie.

- No weeź, będzie fajniee - przeciągałam wyrazy, żeby w końcu się zgodziła.

- Ale ja ci mówię już 30-ty raz, że nie idę. Nie zamierzam gnić w jakiejś restauracji i robić tam kawę - dalej była zawzięta.

- Nie zapomnij, że też możemy nauczyć się robić drinki - stawałam przy swoim - Co prawda bezalkoholowe, bo jesteśmy niepełnoletnie, ale zawsze coś.

- I właśnie dlatego też nie zamierzam tam iść - zaśmiała się - A teraz chodź, zaraz zacznie się w-f.

Po tych słowach, wstałyśmy z podłogi i przeszłyśmy przez długi korytarz, żeby dojść do szatni. Chwilę później siedziałyśmy na trybunach wysłuchując wykładu Kapitana Ameryki, który puścił nasz nauczyciel wf-u. Zwykle starałam się skupiać o czym mówi Kapitan, ale czasami coś mnie rozpraszało. Albo to była piosenka, która siedziała w głowie od tygodnia albo po prostu cicha rozmowa z przyjaciółką. Później po tych wykładach mieliśmy zwykłą lekcję wf-u. Tym razem trenowaliśmy brzuszki. Jak zwykle ja robiłam ćwiczenie, a Jones siedziała przy moich nogach, znów z książką w nosie.

- MJ, ale to ma być praca zespołowa! Przestań czytać tę książkę i weź się do roboty - znów zaśmiałam się z brunetki.

- To może ty pracuj tam zespołowo, a ja będę czytać tę książkę - też się zaśmiała.

- A tak w ogóle to co czytasz? - zapytałam przerywając ćwiczenie.

- Ah.. To jest książka na podstawie musicalu, którego słucham od jakiegoś czasu - patrzyłam na nią pytającym wzrokiem, domyślając się jakiego musicalu słuchała - "Drogi Evanie Hansenie".. Całkiem fajny, możemy nawet razem posłuchać, jeśli chcesz - widać było, że się trochę wstydziła.

- Z wielką chęcią - pocieszałam brunetkę - Ja uwielbiam oglądać musicale, ale jeszcze nigdy nie słuchałam jakichś scenicznych musicali. Jeśli możesz, to przyjdź do mnie dzisiaj po szkole, posłuchamy razem - uśmiechnęłam się do Jones, na co ta odwzajemniła i przybiłyśmy żółwika.

- Peter zna Spider-Mana! - wykrzyknął Ned na całą salę, na co wszyscy się odwrócili w jego stronę.

- Spider-Man? To jakiś nowy superbohater? - zapytałam Michelle.

- Tak - odparła - Od jakiegoś czasu pomaga ludziom tutaj w Queens. Czasami ratuje też ich życia - w tym momencie zadzwonił dzwonek. Wstałyśmy z podłogi i skierowałyśmy się w stronę drzwi wyjściowych.

- Wow, czyli jeszcze jedną rzecz będziemy miały do obgadania - powiedziałam, na co brunetka się zaśmiała.

*****

Od razu napiszę takie małe 2 fakty:
Wzoruję się na wydarzeniach z Spider-Man: Homecoming
Jestem w trakcie pisania następnego rozdziału i mam jeszcze przygotowane 2 gotowce

[Zawieszone] First Meeting ★ Spider-ManOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz