3. Kłótnia

1.2K 71 12
                                    

Otworzyłem powoli oczy. Przede mną stała już Charlie która uspokajała Vaggie. Zaraz jestem w hotelu?
Jak ja kurwa tutaj...?!
Eh... W sumie nie ważne...
Vaggie podeszła bliżej mnie i walnęła pięścią o blat baru na którym obecnie leżałem.
-Gdzieś ty się do cholery podział przez ten cały czas! Myślisz że to fajnie pilnować żebyś nie zrobił większej głupoty! I! Zejdź z tego! JUŻ! - Ta jebana suka wręcz trzęsła się z złości.
Charlie złapała ją za rękę i przyciągnęła bliżej siebie.
- Vaggie wszystko jest w porządku.- powiedziała do niej z uśmiechem.
Zszedłem z blatu żeby nie robić jeszcze większej dramy. Nie miałem dziś ochoty żeby się z nią drażnić.
-Dobra, dobra... Już idę do siebie! Nie musicie mnie dziś oglądać...- Odwróciłem się by iść do swojego pokoju, ale ta wkurwiona suka podbiegła do mnie i stanęła przede mną.
- O NIE! Jeżeli myślisz że tak po prostu sobie pójdziesz! To jesteś w ogromnym błędzie!!!- Patrzyłem jak wymachuje tymi rękami, i dziwię się że jeszcze ktoś jej ich nie upierdolił...
- Obiecałeś że nie będziesz już brać! Powiedziałyśmy ci że jeżeli to znowu kurwa weźmiesz to się pożegnamy.
A TY I TAK TO OLAŁEŚ!-
- To znaczy że mam się pakować? TAK?!-Krzyknąłem, a w tym samym czasie Charlie stanęła po między nami.
- Przestańcie! Proszę... To nie prowadzi do rozwiązania problemu. Krzyki i wrzaski tego nie załatwią...
Rozwiążmy to w bardziej pokojowy sposób. Vaggie pozwól mi z nim porozmawiać... -Vaggie spuściła wzrok. Charlie odwróciła się do mnie.
- Angel?-
- Tak? -
- Dlaczego brałeś? -
- No... To jakoś tak samo wyszło... Zresztą nie muszę ci się z wszystkiego spowiadać! - pobiegłem po schodach w stronę swojego pokoju. Kiedy zaczęły rozmawiać zatrzymałem się na schodach by usłyszeć dalszy ciąg rozmowy. Wsłuchałem się w jej przebieg.

- Angel tu nie może dalej zostać. Charlie zrozum on się nie zmieni! Tacy jak on się nie zmieniają... -

-Wiesz że nie mogę tego zrobić...
Po prostu nie mogę! Angel jest na razie naszą jedyną nadzieją... -

- Chyba klęską... Odkąd tu jest nie spotkało nas nic dobrego!
Charlie... Na pewno będzie ktoś lepszy kto na prawdę będzie chciał odkupienia, a obie teraz wiemy że on go nie chce. -

- Przepraszam cię...
Ale... Muszę to przemyśleć...-

Usłyszałem że Charlie zaczęła wchodzić po schodach.
Zerwałem się i szybko pobiegłem do pokoju trzaskając drzwiami. Zacząłem chodzić po pokoju pakując rzeczy do walizek.
Moja mała świnka chodziła za mną krok w krok. . W życiu nigdy się tak szybko nie spakowałem...
Przypiąłem Nuggetsa do smyczy. Wziąłem obydwie walizki i wyszedłem z pokoju. Klucz od niego położyłem przed drzwiami.
Starałem się jak najszybciej i jak najciszej opuścić hotel. Kiedy miałem już schodź z schodów usłyszałem głos za swoimi plecami.
- A ty mój drogi gdzie się wybierasz?-
Odruchowo spojrzałem za siebie.
Za mną stał ten cały,,Okrutny Demon"  Jego uśmiech wcale nie wyglądał groźnie...
- A... To ty... Jak najdalej stąd!- odparłem próbowałem jakoś zejść z tymi walizkami na dół. Nuggets jeszcze bardziej mi to utrudniał.
Zaczął biegać w wszystkie strony popychając mnie.
Nie zauważyłem jednego schodka.
Pochyliłem się mocno w dół, ale nagle poczułem jak łapie mnie za dłoń. Walizki stoczyły się w dół robiąc ogromny hałas. Nuggets wystraszył się hałasu i pobiegł na drugi koniec korytarza.
Patrzyłem na Alastora a on na mnie.
Kiedy zobaczył że odzyskałem równowagę natychmiast mnie puścił.
- Radzę uważać-  powiedział, a do mnie nie mogła dotrzeć myśl że ktoś bezinteresownie mi... Pomógł?
Chyba bezinteresownie...
Czy to w ogóle możliwe?
Miałem tysiąc myśli na minutę.
Po tej fałszywej niby dobrotliwej księżniczce bardziej bym się tego spodziewał...
Po chwili ciszy przybiegła do nas ta
"Wielka Zbawczyni Piekielnej Ludzkości"...
- Co się stało? Angel nic ci nie jest?-
- Klucz jest pod drzwiami. - odparłem oschle i poszedłem po Nuggetsa który siedział skulony w końcu korytarza.
Charlie poszła za mną.
- O co ci chodzi Angel? -
Szybko odwróciłem się w jej kierunku.
- O co mi chodzi?! O co wam chodzi! Kurwa robiłem co chciałyście!
Zresztą jak zawsze...
Więc prosze! Nie będę wam więcej sprawiać kłopotów! Na pewno będzie ktoś lepszy kto na prawdę będzie chciał odkupienia! Prawda Charlie?!
A teraz jebany spoiler! Nikt oprócz mnie nie jest taki tempy by tu się zameldować!
Ja jestem tylko takim idiotą! - Kiedy to wszystko z siebie wyrzuciłem łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
Charlie bez wahania mnie przytuliła.
Sama zaczęła płakać.
Nikt wcześniej tak po prostu mnie nie przytulił. To było na prawdę dziwne uczucie...
Poczuć że ktoś cię przytula nie po to by...
-Ja wcale nie chciałam cię wyrzucić z hotelu... Nigdy bym tego nie zrobiła.-
powiedziała nadal mnie przytulając
-Słyszałam o czym rozmawiałyście... - wyrwałem się z jej uścisku.
-To nie tak Angel... Nie powiedziałam że będziesz musiał opuścić hotel. Jesteś dla nas naprawdę ważny.-
Alastor podszedł do nas.
- Mam nadzieję że nie odchodzisz dziewczęcy przyjacielu. -
Charlie patrzyła na mnie z nadzieją
i smutkiem w oczach.
- Nie wiem czy powinienem tutaj zostać. Vaggie...- Alastor przerwał mi zdanie.
-Jej się nie obawiaj mój drogi.
Ona wiele mówi w ogóle nie przemyślając swojej racji.-
-Vaggie jest dobrą i mądrą osobą.
Proszę zrozum że ona chce równie troszczyć się o ten hotel jak ja.
Ona... Po prostu chciała dobrze...
Ale... Niestety i niechętnie muszę zgodzić się z Alem.-
Spojrzałem na Nuggetsa.
Moja mała słodycz dobrze czuła się w tym miejscu jak w żadnym innym...
Kiedy się z nim tu przeprowadziłem od razu widziałem że podoba mu się jego nowy dom.
- Mogę jeszcze spróbować... - powiedziałem cicho.
Charlie znowu mnie przytuliła.

 Zaufaj mi... | RADIODUST | HAZBIN HOTEL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz