Miałem pięć minut by dotrzeć na miejsce spotkania.
Kiedy taksówka podjechała szybko do niej wsiadłem jednocześnie sprawdzając godzinę w telefonie.
cztery minut. Zdążę.
-Główny zegar. Szybko!- Wrzasnąłem do kierowcy.
-Wcale mi się nie spieszy.- Zaśmiał się taksówkarz.
Zrobiłem się czerwony ze złości i wychyliłem głowę na przednie siedzenie by zobaczyć kierowcę.
Kurwa. To znowu on?!
Nie ma innych taksówek w całym piekle?!
-Wybacz słoneczko ale nie mam dzisiaj czasu ani ochoty na rozmowę z twoją osobą. Masz wykonywać tylko swoją pracę. Aktualnie sam wybieram się do pracy więc wreszcie musimy się dogadać ok?!-
Taksówkarz zaśmiał się jeszcze głośniej i zaczął jechać.
-Co cię niby tak bawi?!- krzyknąłem
-To bardzo zabawne. Masz się za jakiegoś kurwa Boga, a jesteś żałosną dziwką bez pracy. A dorabianie sobie na boku bez wiedzy szefa nie nazywaj pracą bo źle na tym skończysz. Sam o tym wiesz.-
Usiadłem z powrotem na swoim miejscu.
-Nie powinno obchodzić cię moje życie...-
Taksówka zatrzymała się.
Wysiadając rzuciłem pieniądze w twarz taksówkarza.
On sam za mój gest tylko uśmiechnął się podstępnie i odjechał.
Sprawdziłem godzinę.23.59
Jestem na czas.
Podszedłem pod sam zegar gdzie czekał już na mnie Travis.
-No witaj słodziaku. Już myślałem że się nie zjawisz.- Travis podszedł bliżej mnie.
-Ta... Miejmy już to za sobą.-
-Uśmiechnijmy się. Wszystko musi być idealnie.-Travis otworzył mi drzwi do swojego auta.
Wszedłem bez zastanowienia.
Zatrzasnął za mną drzwi i wsiadł do samochodu.
-Tylko schowaj tą rękę.
Psuje to wszystko.- powiedział patrząc na moją dłoń i równocześnie spoglądając na drogę.
Spojrzałem na moją dłoń i na krew która przebijała tkaninę.
Dojechaliśmy na miejsce.
Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę Motelu
Travis wcześniej zarezerwował pokój.
Usiadłem na łóżku rozbierając się.
Cały czas myślałem o tym co się niedawno wydarzyło....
Czułem się źle z tymi myślami...
Travis przerwał moje rozmyślenia wchodząc na łóżko.1:26
Wyszliśmy z Motelu.
-Odwieść cię? - spytał.
-Nie trzeba.- powiedziałem oschle odwracając się na piecie w przeciwnym kierunku.
Nie wiedziałem gdzie idę...
Po drodze zacząłem przeliczać dziś zrobione pieniądze.
Podniosłem wzrok by spojrzeć na drogę.
-... Alastor?-
Zauważyłem jak przede mną idzie pomiędzy demonami.
Czy to możliwe?
Czy tylko sam zaczynam mieć omamy...
Stałem w bezruchu i patrzyłem jak znika z moich oczu...
Kurwa! Co ja robię?!
-Al! Alastor! - zacząłem biegnąć w jego stronę z łzami w oczach.
-Poczekaj! Słyszysz! Alastor!-
W pewnym momencie zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
Dobiegłem do niego trochę zdyszany długim dystansem który przebiegłem.
Kiedy się uspokoiłem zacząłem mówić.
-Al ja... Przepraszam cię za to...
To tak samo wyszło...
Szczerze to... Bardzo tego pragnąłem od dnia w którym zaprosiłeś mnie do tańca. To było magiczne...
Dziwne prawda?
Taka zwykła dziwka jak ja też ma oczucia. Przepraszam ale musiałem ci to powiedzieć...
Zrozumiem jeśli będziesz kazać mi wyprowadzić się z Hotelu...- spojrzałem na niego.
-Wybacz...- chciałem już odejść, ale poczułem jak jego ręce przybliżyły mnie bliżej niego.Pocałował mnie...
Czy on to na prawdę zrobił?
Czy to znowu pokręcony sen?
Czy ja śnie?!
Czułem jego ciepło, jego oddech,
jego dotyk...
To nie wydawało mi się możliwe.
-To jest prawdziwe?- spytałem patrząc mu prosto w oczy.
-Owszem mój drogi. To jest najczystsza prawda.-
Nie dowierzałem...
-Więc dlaczego zniknąłeś?-
Alastor stał chwilę w milczeniu.
-Szoł musiało się jakoś zakończyć!-
Powiedział radośnie i trochę nerwowo.
Zaśmiałem się.
-Aż tak bardzo się nie różnimy Al.-
- Mój drogi różnica pomiędzy nami jest na prawdę wysoka. Uwierz.-
Uśmiechnąłem się.
-Nie tylko ty ukrywasz wiecznie swoje emocje pod tym uśmiechem.-
Alastor przybliżył się.
-Tak sądzisz?. - zapytał
-Owszem.-
Alastor zaśmiał się. Po chwili przerwałem jego śmiech.
-Myślałem że cię nie interesuje i...
Że masz na mnie w sumie całkowicie wywalone...
Alastor uśmiechnął się, po chwili jego uśmiech trochę zszedł z twarzy.
Swoją laską podniósł moją okaleczoną rękę którą przez cały czas próbowałem ukryć za moimi plecami.
-Co się tu wydarzyło?- zapytał.
-Nagły wybuch emocji....
To nie jest ważne.-zabrałem swoją rękę.
-Wracjamy już do Hotelu. Proszę.-
Alastor przeniósł nas wprost pod drzwi Hotelu.
Demon złapał za klamkę.
-Angel nie idziesz?- zapytał.
-Wiesz... Al muszę jeszcze coś załatwić.-
-Rozumem. Do zobaczenia.-odparł i wszedł do budynku.
Wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer.❤️ Valentino ❤️
-Słucham~
-Witaj Val. Wpadnę zaraz do Studia.
Muszę Ci coś powiedzieć...--To dobrze się składa. Też mam parę informacji dla ciebie Aniołku.~
Rozłączył się.
CZYTASZ
Zaufaj mi... | RADIODUST | HAZBIN HOTEL |
RomanceJestem tu od dawna... Ale... Nigdy nie sądziłem że pozwolę by ktoś zawrócił mi w głowie... Alastor nie jest wcale taką okrutną bestią za którą go uważają... A ja sam w cale nie jestem idealny.... Czy podejmuje dobre decyzje... ? W opowieści mog...