GODZINA :23.06
Wyszedłem z Hotelu by dotrzeć do Studia na czas. O północy mam występ więc muszę się tam zjawić nieco wcześniej by się przygotować.
Złapałem taksówkę i szybko do niej wsiadłem.
-Do Studia. Byle szybko gościu.-
Złapałem za telefon by sprawdzić godzinę.
Mam jeszcze trochę czasu...
Zajrzałem przez okno.
-Zaraz?! Dlatego jeszcze jesteśmy przed Hotelem?! - krzyknąłem do kierowcy.
Taksówkarz zaśmiał się.
-Nie pamiętasz mnie?-spytał szorkim głosem.
-Jeśli o to pytasz to muszę cię za smucić bo nie pamiętam każdego mojego klijeta słodziutki.-
Taksówkarz odwrócił się do mnie.
-A teraz mnie pamiętasz?-
Moje serce zaczęło szybciej bić.
-Myślałem że więcej cię tu nie pokażesz odkąd cię zastrzeliłem ...-odparłem
-Kochanieńki byle pistolecikiem nic mi nie zrobisz. Zapamiętaj to sobie-
Taksówkarz zamknął wszystkie drzwi od taksówki.
-I tak masz ogromne szczęście że Valentino mnie przekonał.
Inaczej już byś zdechł.-Powiedział groźnie kierowca.
Taksówka ruszyła, a ja nie wiedziałem co miałem odpowiedzieć.
Zaniemówiłem...
Całą drogę przeczekałem w milczeniu.
Nie rozumiałem samego siebie...
Dlaczego na niego nie nakrzyczałem..?
Dlaczego go nie zwyzywałem...?
Czułem się żałośnie...
Dotarliśmy na miejsce.
Drzwi taksówki się otworzyły.
Szybko wysiadłem z taksówki bez słowa.
Wbiegłem do Studia z myślą że zostało mi mało czasu.
W garderobie przebrałem się i poprawiłem makijaż.
-A teraz pokaż na co cię stać.- powiedziałem do swojego odbicia w lustrze.
Wyszedłem na scenie.
Tradycyjnie muzyka zaczęła grać a kurtyna się odsłoniła.
Spojrzałem na Valentino którego tuliły Dia i Summer.
Wziąłem głęboki wdech.
W trakcie tańca zacząłem rozglądać się po sali.
W zasadzie nigdy tego nie robiłem...
Nie obchodziło mnie to kto mnie oglądał.
Ale teraz...
Po prostu miałem nadzieję...
Dawno nie czułem takiego uczucia w sobie...
Minęło już sporo czasu, a występ miał już dobiec końca.
Przed samą sceną ujrzałem go.Mogłem go prawie dotknąć.
Jego obecność jadnak bardzo mnie zadziała.
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Kontynuowałem występ ale tym razem z uśmiechem i satysfakcją.
Mój taniec dobiegł końca.
Demony wychodziły z sali, a razem z nimi Alastor.
Tradycyjnie podszedłem do Vala by oddał mi z nich moją część.
-Skąd ten uśmiech kochany?~
Spytał licząc pieniądze.
-Cieszę się że cię widzę Val.-
Valentino podał mi do ręki część zarobionych pieniędzy.
Zacząłem iść w stronę wyjścia.
Zatrzymałem się przy drzwiach i odwróciłem się w stronę Valentino.
-Val... Mam prośbę. -
-Słucham słodziutki?~
-Czy mógłbym jutro nie przychodzić do pracy?-spytałem nie pewnie.
-Oczywiście. Ale za to w następnych dniach weźmiesz dodatkowe zmiany.
-Dziękuję Val. -
Wyszedłem szybko ze Studia.
Szedłem ulicą piekła licząc pieniądze.
Spojrzałem przed siebie.
-Hej Al. - uśmiechnął się do Alastora który stał tuż przede mną.
-Witaj Angel. -
-Nie spodziewałem się że jednak przyjdziesz... Mówiłeś że to nie dla ciebie i... -
Alastor przerwał moje zdanie.
-To nie ma znaczenia. -
-Słucham? - zdziwiły mnie jego słowa.
Alastor pstryknął palcami a obok pojawił się gramofon.
Na sobie zobaczyłem piękną sukienkę.
-Alastor to na pewno ty?! Nie wierzę.-
Zaczęła grać nasza piosenka.
-Zatańczysz ze mną?-spytał wyciągając do mnie dłoń
Zarumieniłem się.
-Nie mógł bym odmówić. -
CZYTASZ
Zaufaj mi... | RADIODUST | HAZBIN HOTEL |
RomanceJestem tu od dawna... Ale... Nigdy nie sądziłem że pozwolę by ktoś zawrócił mi w głowie... Alastor nie jest wcale taką okrutną bestią za którą go uważają... A ja sam w cale nie jestem idealny.... Czy podejmuje dobre decyzje... ? W opowieści mog...