8.Występ

858 54 10
                                    

GODZINA :23.06

Wyszedłem z Hotelu by dotrzeć do Studia na czas. O północy mam występ więc muszę się tam zjawić nieco wcześniej by się przygotować.
Złapałem taksówkę i szybko do niej wsiadłem.
-Do Studia. Byle szybko gościu.-
Złapałem za telefon by sprawdzić godzinę.

-Złapałem za telefon by sprawdzić godzinę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Mam jeszcze trochę czasu...
Zajrzałem przez okno.
-Zaraz?! Dlatego jeszcze jesteśmy przed Hotelem?! - krzyknąłem do kierowcy.
Taksówkarz zaśmiał się.
-Nie pamiętasz mnie?-spytał szorkim głosem.
-Jeśli o to pytasz to muszę cię za smucić bo nie pamiętam każdego mojego klijeta słodziutki.-
Taksówkarz odwrócił się do mnie.
-A teraz mnie pamiętasz?-
Moje serce zaczęło szybciej bić.
-Myślałem że więcej cię tu nie pokażesz odkąd cię zastrzeliłem ...-odparłem
-Kochanieńki byle pistolecikiem nic mi nie zrobisz. Zapamiętaj to sobie-
Taksówkarz zamknął wszystkie drzwi od taksówki.
-I tak masz ogromne szczęście że Valentino mnie przekonał.
Inaczej już byś zdechł.-Powiedział groźnie kierowca.
Taksówka ruszyła, a ja nie wiedziałem co miałem odpowiedzieć.
Zaniemówiłem...
Całą drogę przeczekałem w milczeniu.
Nie rozumiałem samego siebie...
Dlaczego na niego nie nakrzyczałem..?
Dlaczego go nie zwyzywałem...?
Czułem się żałośnie...
Dotarliśmy na miejsce.
Drzwi taksówki się otworzyły.
Szybko wysiadłem z taksówki bez słowa.
Wbiegłem do Studia z myślą że zostało mi mało czasu.
W garderobie przebrałem się i poprawiłem makijaż.
-A teraz pokaż na co cię stać.- powiedziałem do swojego odbicia w lustrze.
Wyszedłem na scenie.
Tradycyjnie muzyka zaczęła grać a kurtyna się odsłoniła.
Spojrzałem na Valentino którego tuliły Dia i Summer.
Wziąłem głęboki wdech.
W trakcie tańca zacząłem rozglądać się po sali.
W zasadzie nigdy tego nie robiłem...
Nie obchodziło mnie to kto mnie oglądał.
Ale teraz...
Po prostu miałem nadzieję...
Dawno nie czułem takiego uczucia w sobie...
Minęło już sporo czasu, a występ miał już dobiec końca.
Przed samą sceną ujrzałem go.

Mogłem go prawie dotknąć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mogłem go prawie dotknąć.
Jego obecność jadnak bardzo mnie zadziała.
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Kontynuowałem występ ale tym razem z uśmiechem i satysfakcją.
Mój taniec dobiegł końca.
Demony wychodziły z sali, a razem z nimi Alastor.
Tradycyjnie podszedłem do Vala by oddał mi z nich moją część.
-Skąd ten uśmiech kochany?~
Spytał licząc pieniądze.
-Cieszę się że cię widzę Val.-
Valentino podał mi do ręki część zarobionych pieniędzy.
Zacząłem iść w stronę wyjścia.
Zatrzymałem się przy drzwiach i odwróciłem się w stronę Valentino.
-Val... Mam prośbę. -
-Słucham słodziutki?~
-Czy mógłbym jutro nie przychodzić do pracy?-spytałem nie pewnie.
-Oczywiście. Ale za to w następnych dniach weźmiesz dodatkowe zmiany.
-Dziękuję Val. -
Wyszedłem szybko ze Studia.
Szedłem ulicą piekła licząc pieniądze.
Spojrzałem przed siebie.
-Hej Al. - uśmiechnął się do Alastora który stał tuż przede mną.
-Witaj Angel. -
-Nie spodziewałem się że jednak przyjdziesz... Mówiłeś że to nie dla ciebie i... -
Alastor przerwał moje zdanie.
-To nie ma znaczenia. -
-Słucham? - zdziwiły mnie jego słowa.
Alastor pstryknął palcami a obok pojawił się gramofon.
Na sobie zobaczyłem piękną sukienkę.
-Alastor to na pewno ty?! Nie wierzę.-
Zaczęła grać nasza piosenka.
-Zatańczysz ze mną?-spytał wyciągając do mnie dłoń
Zarumieniłem się.
-Nie mógł bym odmówić. -

 -

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
 Zaufaj mi... | RADIODUST | HAZBIN HOTEL |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz