Ze snu wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu.
❤️ VALENTINO ❤️📞
-Gdzie jesteś!? -
-Val... ja... -
Spojrzałem na zegarek.
Byłem mocno spóźniony...-Masz być w stodio za minutę!
Nie masz więcej czasu... -Valentino rozłączy telefon.
Wstałem szybko z łóżka i założyłem koszulkę na siebie.
Z ogromną prędkością i lekkimi łzami w oczach zbiegłem do holu kierując się biegiem w stronę wyjścia.
-Angel!-krzyknęła w moją stronę Charlie.
Nie zwracając uwagi, wybiegłem z hotelu i niestety... Musiałem znowu łapać taksówkę...
Kiedy się zatrzymała wskoczyłem do niej i podałem kartkę od Vala nowemu taksówkarzowi.
-Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale masz tam być w parę sekund skarbie.
Inaczej wiesz co z tobą będzie maleńki.- spojrzałem na kartkę którą nerwowo ściskał taksówkarz.
-Widzę że rozumiesz.-dodałem
Taksówka ruszyła dość szybko.
Widać że się boi Valentino.
Nie tylko on...
W 3 min byłem już przed studiem.
Wpadłem tam jak poparzony.
Valentino spoglądał na mnie leżąc na sofie.
-Podejdź - powiedział.
Podszedłem do Valentino.
-Ja.. Przepraszam...-
Valentino złapał mnie za szyję i przyciągną do siebie.
-Robisz swoim zachowaniem ze mnie i z siebie pośmielislo!- krzyknął mi w twarz.
Bolał mnie jego uścisk...
Nie mogłem nic powiedzieć...
Nie mogłem się ruszyć...
Nie mogłem...
Oddychać...
Chciałem nic nie czuć...Po chwili Valentino puścił moją szyję
i upadłem na podłogę kaszląc tak że spływały po mnie łzy.
Valentino przesunął się i pokazał bym usiadł odok niego.
Wziąłem ledwo wdech i usiadłem obok.
Szczerze było mi już obojętne co się ze mną teraz stanie... Co zrobi...
Valentino pocałował mnie.
Nie chciałem się opierać...
Po prostu już nie potrafiłem...
Byłem na to za słaby...
Kiedy mnie rozbierał... Wyobrażałem sobie że jestem teraz w innym miejscu i że dobrze się bawię, że...
Jestem szczęśliwy...
Kiedy Valentino skończył leżałem na sofie patrząc na różowy sufit.
To wszystko jest bez sensu...
Valentino stanął przy ogromnym lustrze i patrzył na moje odbicie.
-Angel dziecinko... Nie cieszysz się że tu jesteś?- Spytał nadal patrząc na nasze odbicia.
Podniosłem lekko głowę.
-Zawsze jestem szczęśliwy kiedy jestem obok ciebie Val.-
Odpowiedziałem najbardziej entuzjastycznie jak tylko potrafiłem.
To było cholernie trudne...
Valentino podszedł do mnie i pogładził mnie po twarzy.
-Cieszy mnie to cukiereczku.
A teraz idź na pokaz skarbeńku bo wszyscy czekają...- Valentino odsunął się i pokazał mi przejście do sali.
Kiedy zmierzałem w jego stronę posłał mi dym z swojego papierosa.
Poszedłem bez zastanowienia od kulis.
Kiedy muzyka się włączyła.
Chwyciłem za rurę rękami.
Kurtyna się rozsunęła.
Wszyscy byli rządni mnie.
Uczucia się mieszały...
Czy ja to kocham?...
Czy nienawidzę?...Nie wiem...
Ale wiem że koniec z trzeźwością.
Valentino ma rację...
Moje miejsce jest tutaj...
Na tym miejscu.
CZYTASZ
Zaufaj mi... | RADIODUST | HAZBIN HOTEL |
RomanceJestem tu od dawna... Ale... Nigdy nie sądziłem że pozwolę by ktoś zawrócił mi w głowie... Alastor nie jest wcale taką okrutną bestią za którą go uważają... A ja sam w cale nie jestem idealny.... Czy podejmuje dobre decyzje... ? W opowieści mog...