35.

133 5 0
                                    

Bardzo przepraszam za dość dużą zwłokę. Mam nadzieje, że rozdział przypadnie do gustu. Tak się zastanawiałam ostatnio nad ogólną fabułą i to już tak gdzieś połowa będzie. A właśnie, bo bym zapomniała. Mam do was ogromną prośbę, ale o tym pod koniec. Miłego czytania.


--------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------

Właśnie trwał poranny trening, kiedy trener oznajmił nam, że za cztery godziny mamy lot powrotny do Japonii. Byliśmy załamani. Miałem nadzieje, że pozwiedzamy jeszcze trochę miasto i narobimy w cholerę zdjęć pamiątkowych. No, ale cóż, mówi się trudno. Pozostała część treningu stała się strasznie mroczna i smętna. Gdy w końcu przyszedł czas na koniec, poszliśmy do szatni się przebrać i przygotować do obiadu. Podczas posiłku nikt się nie odzywał. Nie miałem ochoty nic jeść. Z resztą nie tylko ja, praktycznie nikt nic nie jadł, a Jack nie wziął ANI JEDNEJ dokładki !

Celia i Silvia postanowiły pokazać nam materiał z ostatniego meczu liceum Zeusa, żebyśmy chodź na chwilę zapomnieli o smutnych wieściach i skupili się na turnieju. To było straszne. Rozgromili ich tak szybko, że nie minęła chwila, a mecz się skończył. Zdziwił mnie fakt z kolorem ich oczu. Były jakieś takie bardziej intensywne, a zarazem straszne i piorunujące. Nawet podczas meczu z Akademią Królewską, nie byli aż tak przerażający, jednak nie chciałem straszyć chłopaków.

- Zauważyłeś, że trener coraz częściej kaszle i widać jakby się męczył? - szepnął do mnie Axel.

- Faktycznie, nie zwróciłem tak na to uwagi. Masz racje, nie najlepiej z nim ostatnio.

- O czym tam szepczecie ? - poczułem ciężar ręki Marka na barku. Odwróciliśmy się w jego stronę. - Nie pakujecie się?

-Faktycznie trzeba by było się przygotować na wyjazd. -  zakończył Blaze.

- Racja. - podniosłem się z krzesła - A więc chodźmy.

Pakowanie nie zajęło nam jakoś długo bo ilość zabranych przez nas rzeczy była niewielka. No może z wyjątkiem paru osób.

- Zostało nam jeszcze sporo czasu do lotu. Może przejdziemy się ostatni raz po mieście ?- zaproponował kapitan.

- Pewnie, czemu nie. - odpowiedział Axel.

Mark z gwizdkami w oczach spojrzał w moją stronę. Kiwnąłem twierdząco głową na znak, że nie zamierzam tu siedzieć, a chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha. Zebraliśmy szybko resztę i prawie w całym składzie postanowiliśmy pożegnać się z tym przeuroczym miastem. Niestety nie wiedzieliśmy w tedy jeszcze, że to nie będzie nasz ostatni raz, gdy tu jesteśmy. Niestety kolejne spotkanie nie zapowiadało się zbytnio ciekawie, ale o tym kiedy indziej.

Powolnym krokiem ruszyliśmy do ośrodka, kiedy ujrzeliśmy nasze torby przed drzwiami. Wiedzieliśmy już, że pora wracać do domu. Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy na lotnisko. Pomimo tego, że na wieść o powrocie wszyscy posmutnieli, to gdy byliśmy już w samolocie tak się rozgadali, że głowa mała. Pogratulować pozostałym pasażerom za wytrwałość i mocne nerwy, do momentu, w którym nie zebrało nam się na sen. Też postanowiłem się zdrzemnąć.

Gdy się obudziłem mieliśmy za chwilę lądować. Reszta też już wstała lub jeszcze spała pół okiem. Zanim się obejrzałem, byliśmy już przed wejściem na lotnisko.

- Wiecie co sobie pomyślałem. - zaczął Evans. - Nie kończmy tak tego dnia. Chodźmy gdzieś do jakiejś knajpki czy coś. - uśmiechnął się do nas zachęcająco.

Większość przystała na jego propozycje i po chwili szukania znaleźliśmy się w jakimś klubie, nie pamiętam nazwy, jakieś "Night Drinks" czy coś. Weszliśmy do środka. Klub nie wyróżniał się jakoś bardzo. No może poza ty, że jest tu dużo ludzi. Znaleźliśmy wolny stolik i zamówiliśmy cokolwiek do picia. Nie sprzedaliby nam alkoholu, rzecz jasna, ale jakiś szampan nam dali, wiecie taki niby "dla dzieci". Ja nie wiem co oni dodają do tych szampanów, że nawet jak jest  bez grama alkoholu to ludziom odbija.

Zaczęła się dyskoteka. Jakoś tak wyszło, żeśmy się dołączyli do tańczących. Po pewnym czasie usiadłem z powrotem na miejsce, a do mnie dosiadł się Axel. Zaczęliśmy gadać byleby o czymś rozmawiać. Nagle poczułem czyjąś obecność obok nas, a dokładniej to przed nami.

- No tu was się nie spodziewałem. - powiedział i uśmiechnął się, nawet słodko.

Na usłyszane słowa unieśliśmy głowy w stronę głosu. Odruchowo delikatnie się uśmiechnąłem.

- I wice versa. - odpowiedziałem. Blondyn nie przestawał się uśmiechać. Coś mi umknęło, gdy byliśmy w Rosji czy zaczynam mieć omamy alkoholowe ?

- Długo tu siedzicie ?

- Z dwie godziny bedzie.

- Rozumiem.

- A ty? - spytałem.

- Ale co, że ja?

- Co się stało, że pojawiłeś się w takim miejscu?

- Nic co w waszym zasięgu wiedzy powinno być.

- Och na pewno? - drążyłem.

-  Ależ oczywiście. Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. Jasne ? - pochylił się w moją stronę, by być mniej więcej na tej samej wysokości. Oczywiście nie można było zostawić takiej okazji. Zanim odpowiedziałem, chwyciłem go za rękę i przyciągnąłem  do siebie w taki sposób, że siedział między mną, a Axelem.  Ej, a Blaze gdzie se poszedł ?

- Tak, jasne jak słońce nocą. - wyszeptałem mu prosto do ucha, po czym miałem wrażenie, że przeszły go dreszcze.

- Bardzo śmieszne. Puść mnie. - zaczął wyrywać rękę z mojego chwytu. Odruchowo zacisnąłem dłoń mocniej na nadgarstku chłopaka. Trochę się skrzywił, tylko nie wiem czy z bólu czy z niekomfortowej sytuacji. - Puścisz mnie wreszcie ? - dodał ze skrzywioną miną.

Zastanowiłem się chwilę.

- Nie . - to powiedziawszy szybko wstałem i zaciągnąłem go na parkiet. Nie był zbytnio pozytywnie nastawiony, ale i dla niego impreza się rozkręciła. Była jedna z tych spokojnych piosenek, do których ino się kołysać. Tak więc zrobiłem. Zaczęliśmy się kołysać do delikatnej melodii.

Przetańczyliśmy jeszcze z trzy piosenki i ze zmęczenia oparliśmy się o pobliską ściankę.

- I co, warto było ? - spytałem blondyna.

- Ta niech Ci będzie. - chłopak spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczyma i uśmiechnął się. Po chwili zsunął się po ścianie, by usiąść na ziemie, co i ja po chwili uczyniłem.

- Ej Jude posłuc~  W tej jednej chwili cały mój świat jakby się zatrzymał, a wraz ze złączeniem przez mnie naszych ust, otworzyły się drzwi, które szczelnie zamykałem.

Czy to może być... miłość ?


------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------

( 1127 słów )

Wolicie jak np. historia w jednym rozdziale jest tak bardziej szczegółowa i to się, że tak powiem ciągnie czy jak jest fabuła też jasna, ale pisana tak jakby zwięźlej ?




I will never be an angel forever.|| Inazuma Eleven.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz