36.

187 5 0
                                    

Tak wiem, że pisałam ostatnio tak o połowie książki. Tylko, że wszystko się zmieniło. Nie chcę tej książki tak nie wiadomo jak rozciągać, więc ten rozdział będzie jednym z ostatnich albo ostatnim + epilog.

A więc miłego czytania. ;-)

----------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------

- Puście mnie !

- Nie ma się czym denerwować. Chciałbym Cię trochę poznać. - wypowiedziane słowa wcale nie uspokoiły bohaterki, co nie uszło uwadze mężczyźnie - Usiądź, proszę.

Z nutką niepokoju w duchu, dziewczyna zajęła wskazane jej miejsce. -

- A więc, zacznijmy od początku. Powiedz mi, tylko szczerze - rozmowę zaczął detektyw Gregory  Smith - Kim naprawdę jesteś ? W Rosji jako jednego z ważniejszych osób w korporacji poznałem niejaką Courtney Black, natomiast w Japonii miałem przyjemność poznać Cię osobiście jako, małą, załamaną dziewczynkę po stracie ukochanych rodziców, mieszkającej od roku u cioci. Jakby tego mało było rozmawiałem z kimś kogo, podobno znasz nie od lat i ten powiedział, że nazywasz się Yukii. Dlaczego tak kombinujesz ? Nie lepiej być po prostu sobą, zamiast udawać kogoś kim się nie jest?

- Oczywiście, to byłoby znacznie prostsze, ale ja nie mogę.

- Dlaczego?

- Pan nic nie rozumie.

- To mi to wytłumacz.

- Nie potrafię.

- To może od początku, nie śpieszmy się. Miałaś zły kontakt z rodzicami ?

- Taki sobie.

- Rozumiem. A jak w szkole? Jeszcze zanim się przeprowadziłaś rzecz jasna. Co z przyjaciółmi?

- Nie mam.

- Ale miałaś?

- Miałam, jednak nie mogę nazwać się ich przyjaciółką. Zostawiłam ich. Nie chciałam tego, ale nie było innego wyjścia.

- Nie za bardzo Cię rozumiem. Ktoś kazał Ci o nich zapomnieć?

- Nie, nie zapomnieć. Zostawić.

- W jakim sensie?

- Dosłownym.

- Itori chciałbym Ci pomóc, ale nie pozwalasz mi wejść w twój tok myślenia. Mogłabyś trochę jaśniej ? - dziewczyna westchnęła głośno.

- Gdy jeszcze mieszkałam w Rosji wraz z przyjaciółmi wybraliśmy się na wycieczkę.

- A więc miałaś dobre stosunki z rówieśnikami?

- Proszę mi nie przerywać.

- Przepraszam. Zamieniam się w słuch.

- No więc, na czym ja to ..., a tak pojechaliśmy na biwak. Przed wyjazdem zostałam wezwana na rozmowę z NIM. Kazał mi ich zostawić. Powiedział, żebym się nie martwiła, bo wszystko będzie dobrze.

- Kto to ten ON?

- Szef. Niestety, nie byłam w tedy świadoma tego, jak groźnym człowiekiem jest. Podano mi tam jakiś dziwny środek, to nie był pierwszy raz, gdy go dostałam, jednak nie poznałam wcześniej jego możliwości. Gdy postanowiliśmy pochodzić po dość wysokich, pięknych klifach, coś we mnie pękło. Straciłam całkowicie kontrole nad swoim ciałem. Odpięłam się od reszty grupy i jak niby nigdy nic w pewnym momencie popchnęłam ich. Zanim spadli widziałam ten wzrok przesiąknięty strachem i niemocą. Mogłam im jeszcze pomóc, mogłam bo Markus zdążył złapać się krawędzi i jakoś  trzymał pozostałą dwójkę, nie licząc siebie oczywiście. Prosił o pomoc, wręcz krzyczał, a gdy myślał, że za parę chwil wszyscy z powrotem będą stąpać po stałym gruncie, chwyciłam jego dłonie i zamiast go wciągnąć przyczyniłam się do ich upadku. Nie przeżyli tego.

Popadłam w paranoje, co skończyło się pomocą psychologa. Moi rodzice obwiniali za to szefa korporacji i powiedzieli, że moja noga nigdy u nich już nie postanie.

- I co się stało?

- Coś bardzo dziwnego, strasznego, nieodwracalnego. Coś czego bym się nigdy nie spodziewała.

- Myślę, że rozumiem. Pamiętasz coś jeszcze z tego zdarzenia albo ogólnie z czasów gdy zamieszkiwałaś w Rosji?

- Jest coś takiego, ale to bardzo ogólne wspomnienie.

- Nie szkodzi. Powiesz mi co to?

- Ogień.

- Ogień?

- Tak, ogień. Wielki, piękny, wijący się strumień ognia i moje przerażenie.

- Skąd pochodził ten ogień ?

- Z wielkiego kominka w salonie. Pokłóciłam się z rodzicami, miałam już dość takiego życia i Rosji, ale oni tego nie rozumieli. Dochodziło do nich tylko to, że chce wyjechać i już nie wrócić. Zeł łzami w oczach czym prędzej wybiegłam z budynku, zabierając wcześniej przygotowaną torbę, a gdy wróciłam wszystko płonęło.  Nikt tego nie przeżył. Podobno drzwi się zablokowały i nie mogli uciec. Miałam zostać przekazana pod opiekę mojej jakże kochanej ciotki Anastazji.

- I co było dalej?

- Miałam trochę pieniędzy, które wyciągnęłam przed kłótnią, z zamiarem przenocowania poza domem albo w innej sytuacji wyjechać z kraju.  Był tylko pewien problem.

- Jaki?

- Nie domyśla się pan? Wiek.  Mój obecny wiek. Kto pozwoliłby mi lecieć samej samolotem? Zadzwoniłam do znajomego mojego ojca i załatwił mi lot pod jednym warunkiem.

- Warunkiem?

- Lubi pan powtarzać słowa co? Tak warunkiem. Miałam zacząć pracę w jego korporacji na nowo, tylko na innym stanowisku.

- Na nowo powiadasz? To oznacza, że zamiast na dobre uciec od niej jeszcze bardziej utknęłaś w tej korporacji ?

- Dokładnie. Mój ojciec chciał mi pomóc się do niej uwolnić i zapłacił za to najwyższą cenę.

- Przypłacił własnym życiem. - dziewczyna kiwnęła twierdząco głową.

- Z racji tego, że miałam zamiar wyjechać do Japonii dano mi tu chwilową pracę. W taki sposób poznałam Darka. Niech mnie pan posłucha. - wstała i przybliżyła się do detektywa by nikt poza nim jej nie usłyszał. - Niech mi pan pomoże. To nie jest dobry człowiek. Przez przypadek wpadły mi w ręce jego akta pewnej z akcji. Normanie nie przejęłabym się tym, ale on zaczął pracować w Liceum Zeusa i nie chcę by komukolwiek z mojej rodziny coś się przytrafiło. Pamięta pan ten środek, o którym panu wspominałam, gdy zaczęłam temat tej wycieczki?

- Owszem, ale dalej nie do końca rozumiem co jedno ma do drugiego.

- A to, że korporacja współpracuje z szefem Darka i postanowili podać ten środek niektórym członkom liceum.

- Wiesz, którym ?

- Tak. Drużynie piłkarskiej przed finałami. Dlatego zostały przesunięte. Nie przez jakieś uszkodzenia stadiony i tym podobne. Środek był jeszcze nie dopracowany.

- Czemu nie mówiłaś wcześniej ? A twoja rodzina wie?

- Tak, wie. Jednak mój kuzyn jest strasznie zaślepiony ich trenerem i uważa go za chodzący ideał. Poprosiłam ciocie, żeby go przekonała, ale nic z tego.

- Rozumie. A więc, powinniśmy jak najszybciej wrócić do Japonii. Oczywiście ty idziesz z nami.

- Trzeba jechać od razu.

- Dlaczego?

- Bo finały są za niecałe 3 godziny.


---------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------

Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. Z góry przepraszam za błędy i za trochę długawą przerwę.

( 1051 słów )

Do następnego ( i raczej ostatniego 😥) rozdziału.

* Autorka *

I will never be an angel forever.|| Inazuma Eleven.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz