Epilog

183 6 8
                                    

Króliczka znajdowała się w białym pomieszczeniu, dosłownie. Przed jej twarzą strasznie ją raziło ogromne światło. Czy króliczka była w niebie? Umarła? Jeśli tak, to jakim sposobem? Nie chciała umrzeć, chciała dalej żyć dla swojego najlepszego, lisiego partnera i dla swojej ukochanej siostry. Nie wierzyła, że zginęła.

Chwilę później, gdy Hopps przyzwyczaiła się do światła, zmieniła zdanie, to nie było niebo.

- Mamy ją. - powiedział nieznajomy głos. Po lewej stronie wisiała kroplówka podłączona do samicy. Nad króliczką znajdowała się maszyna do sprawdzania tętna serca. Po prawej stała komoda, na której stał wazon z kwiatkami oraz różnego rodzaju leki. Na przeciwko znajdowały się drzwi, przy których stało kilka osób, wyglądem przypominających doktorów czy lekarzy. Judy w mgnieniu oka już była pewna gdzie się znajduje, była w szpitalu.

- Co ja tu robię? - spytała cichym głosem.

- Nie możemy teraz pani powiedzieć. Niedługo do pani przyjdzie twój przyjaciel i wtedy wyjaśni ci wszystko. - powiedział pancernik w dużo starszym wieku, ubrany strój często używany w szpitalu. Tymczasem, kilka innych ludzi zaczęło odczepiać rurki od jej łap. - Proszę nie wychodzić stąd, za chwilę do pani przyjdzie. - wyszedł z pomieszczenia wraz z pozostałymi.

Judy wcześniej sądziła, że już było po niej, a teraz spokojnie mogła odetchnąć z ulgą. Nie miała jeszcze pewności, czy dalej trwała apokalipsa. Znajduje się w szpitalu poza Zootopią? Co z antidotum, które miała wcześniej ze sobą? Kim był jej przyjaciel, który ma za moment do niej przyjść? Pomyślała, że niedługo przyjdzie odpowiedź na ostatnie pytanie.

W pewnej chwili, spojrzała na komodę, na której leżał jej telefon. Hopps nie wiedziała, co się dzieje. Przecież jej telefon wpadł do rzeki. Zniszczył się, a teraz leżał spokojnie obok króliczki. Funkcjonariuszkę zdziwił nieco ten fakt, gdzie on wtedy był?

W tym momencie, do pokoju wszedł drapieżnik, który miał na sobie rude futro z ciemnymi i kremowymi elementami na niektórych miejscach. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, za którymi znajdowały się oczy o zielonych tęczówkach. Miał na sobie granatowy mundur policyjny, na którym była przypięta odznaka policyjna. Zarówno wyglądem zewnętrznym jak i wewnętrznym przypominał lisa. Nie bez powodu popchnął drzwi nogą, by się zamknęły. Drapieżnik usiadł obok króliczki.

- Hej, Karotka, jak zdrowie? - rozpoczął rozmowę.

- Nick! - mocno przytuliła lisa, który był nieco zdziwiony tą obecną sytuacją. - Myślałam, że zginąłeś.

- Ja zginąłem? O czym ty mówisz? - był coraz bardziej zdziwiony tym, co powiedziała do niego Judy.

- Poza tym, co ja tu robię w szpitalu? - zmieniła temat.

- Cóż, znalazł cię twój sąsiad, który był gazelą. Z tego, co się dowiedziałem, straciłaś przytomność, tuż po nocnej rozmowie ze mną przez telefon. Sąsiad usłyszał głośny huk z twojego mieszkania, więc tam wyruszył. Gdy cię znalazł, zadzwonił na pogotowie ratunkowe. - wytłumaczył Nick ze szczegółami.

- Wiadomo już, czemu zemdlałam?

- Z informacji wynika, że straciłaś przytomność z powodu głodu, nic wczoraj nie jadłaś. Oprócz tego, zapadłaś w głęboki sen.

- Heh, cała ja. Najpierw dbam o dobro mieszkańców, potem o samą siebie. - zaśmiała się.

- To akurat racja.

Zootopia: Where Everyone Can Die ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz