Rozdział XXI

83 5 3
                                    

     Gdy wyszła, jej oczom ukazała się ulica Moss Street, a kawałek dalej stała fabryka. Okazało się, że trafiła do właściwego miejsca skrótem. Prawdę mówiąc, nie spodziewała się tego, że nagle przed nią pojawi się cel. Była wręcz szczęśliwa, że najprawdopodobniej znajdzie tam odpowiedzi na te wszystkie nurtujące ją pytania.

     Budynek wyglądał ponuro, ceglane ściany były ciemnego koloru, rury od dymu wyglądały podobnie. W kilku miejscach znajdowały się pęknięcia, ale przez kolor ścian nie były bardzo widoczne. Z kolei, wszystkie szyby zostały pęknięte.

    – Adkins już dotarł? Najwidoczniej się nie obijał. – zauważyła czarny pojazd terenowy należący do organizacji „POOZ". Chciała z nim znaleźć lekarstwo na epidemię i raz na zawsze zakończyć tą apokalipsę. Przez nią straciła wszystko, straciła Jennifer, Nicka oraz wszystkich innych mieszkańców Zootopii. Przynajmniej rodzice i reszta jej rodzeństwa przeżyli w tym chaosie, wyjeżdżając stąd. Chciałaby do nich się udać, ale miała ważną misję do wypełnienia. Króliczka przeszła przez główne wejście do środka centrum apokalipsy.

    W środku budynku było strasznie ciemno i czuć było nieprzyjemny chłód, więc funkcjonariuszka musiała włączyć latarkę w telefonie. Problem tkwił w tym, że miała dziewięć procent baterii w smartfonie, więc musiała się pospieszyć ze znalezienie Scotta. Dziewczyna oświetliła otoczenie. Aktualnie znajdowała się na wąskim korytarzu, który był odkryty grzybem, wszędzie leżały różnego rodzaju zniszczone przedmioty. Od zwykłych kartek, po stłuczone, szklane rzeczy, które leżały gdzie popadnie. Ściany były koloru zgniło-zielonego, a podłoga została stworzona z białych, potłuczonych płytek. Podobnie jak w barze, ale nie miało to żadnego znaczenia. Po obu stronach znajdowały się po jedne pomieszczenia. Judy postanowiła zerknąć do jednego z nich.

    W tym momencie z pokoiku spadło zmasakrowane ciało zwierzęcia. Na podstawie wyglądu zewnętrznego, króliczka sądziła, że prawdopodobnie była to świnia. Miała na sobie typowe, rozszarpane ubrania. Nic nadzwyczajnego nie było, poza śladami pazurów w miejscu, gdzie powinno być oko. Tego oka nie było, dla króliczki był to koszmarny widok. Postanowiła o tym nie myśleć i przejrzeć pomieszczenie. Judy trafiła do składziku na miotły i płyny. Bez zastanowienia, wróciła na korytarz i sprawdziła kolejne drzwi.

    Za nimi znajdowało się ogromne pomieszczenie, przedstawiające produkcję lekarstw. Na samym środku stała maszyna, do której wrzucano składniki takie jak magnez czy wapń. Z tyłu maszyny na taśmie produkcyjnej znajdowały się gotowe już tabletki na pewne objawy. Na maszynie znajdował się napis „Maszyna do produkcji tabletek na ból głowy". Króliczka miała nadzieję, że produkowane będzie tam lekarstwo na wirusa, ale jej nadzieja powoli znikała.

    Wyszła z pomieszczenia i udała się dalej tym wąskim korytarzem wyssanym z horrorów. Mimo lekkiego rozczarowania, dalej szukała lekarstwa, które mogło być w fabryce.

    W pewnym momencie, znalazła się w pomieszczeniu, które było gabinetem jednego z pracowników fabryki. Na przeciwko króliczki stało drewniane biurko, które też było pokryte grzybem. Na nim stała zniszczona lampa i teczka z dokumentami. Po lewej stronie stała srebrna szafka z dokumentami. Hopps podeszła do teczki, a następnie ją otworzyła i przeczytała zawartość.

„Korporacja „CHEMMAXX"

Eksperyment nr. 305
Lek, dzięki któremu każdy będzie kimś więcej niż zwykłym zwierzęciem.

Zamierzone skutki:
– większy przebieg pracy mózgu,
– zwyczajne zwierzę może w stanie unieść bez problemu minimum dwadzieścia trzy kilogramy,
– dłuższe życie o kilkanaście lat,
– lepsze ciało i umiejętności zwierzęcia,
– odporność na objawy typu gorączka, bóle mięśni i tym podobne,
– mniejsza potrzeba sięgnięcia po pożywienie.

Obserwacje:
Trwają badania nad kilkoma zwierzętami, chętnymi do przeprowadzenia na nich doświadczenia.
Dzień I
Na plecach zwierząt zaczynają się pojawiać bąble.
Dzień II
Z ich ust zaczyna wypływać zielona ciecz połączona z krwią. Na plecach zaczynają się pojawiać coraz większe bąble.
Dzień III
Z obserwacji wynika, że na ich oczach można zauważyć same białka oczu – oczy są dosłownie białe. Bąble na plecach nie przestawają rosnąć.
Dzień IV
Zwierzęta zaczynają być szalone i zaczynają wybijać szybę...

Podpis składającego dokument:
Dr James Evans"

   Judy nie mogła uwierzyć własnym oczom, to przez nich zaczęła się apokalipsa zombie, to przez nich znaczna większość mieszkańców zginęła lub została zarażona. Natychmiast wyszła z pomieszczenia.

    Gdy znalazła się na korytarzu, bateria w telefonie wskazywała jeden procent. Oprócz tego wyświetlono się ostrzeżenia o automatycznym wyłączeniu telefonu za dziesięć sekund.

    Po dziesięciu sekundach, panował całkowity mrok, króliczka nic nie widziała, dosłownie. Drapieżniki na spokojnie widzą w ciemnościach, a ofiary takie jak ona? Tylko czarną nicość. Króliczka zaczęła macać po gabinecie doktora Evansa jakiegokolwiek źródła światła.

   Po chwili, uświadomiła sobie, że zabrała od Nicka zapałki. Funkcjonariuszka wyjęła je, ale je upuściła. Czy może być jeszcze gorzej? Chyba nic.

     – Brakowałoby tu tylko zombie? – pomyślała Hopps. W głębi duszy modliła się, by nie speszyła tego.

     Nerwowo macała podłogę, by odzyskać pudełko zapałek. Dotykała zarówno prawą jak i lewą łapką. Dotykała w różne strony żeby tylko znaleźć te przeklęte zapałki.

    Gdy je poczuła, chwyciła za pudełko, wyjęła z niego zapałkę, a następnie ją zapaliła. W tym momencie, niespodziewanie rzucił się na nią mutant. Próbował ją ugryźć, ale ta odpychała jego usta i się szarpała. Po krótkiej chwili, kopnęła go w brzuch, a ten się przewrócił. Dziewczyna skorzystała z pierwszej i ostatniej okazji, więc wyjęła ze swojej kieszeni kołek i wbiła go w czoło przeciwnika, ten padł na dobre.

    – Dzięki Bogu. – powiedziała króliczka. Wzięła z podłogi zapaloną zapałkę, która na szczęście nie podpaliła drewnianych mebli, a następnie szła dalej. Uważała, że z pewnością nie będą to przyjemne i miłe wspomnienia, zdecydowanie.

    Dziesięć minut później, znalazła się w małym magazynie z lekami. Bez zastanowienia, zamknęła za sobą drzwi, bym tym razem nikt jej nie zaatakował. Miała już dość tego przedstawienia. Judy przeczytała różne nazwy szufladek. „Na  wątrobę i gorączkę", „Na różne bóle", nic ciekawego.

    Chwilę później, policjantka odwróciła się tyłem do drzwi i przykuło jej uwagę szuflada o nazwie „Ostatnie badania". Z zainteresowaniem otworzyła zawartość zakładki. W środku leżały probówki z zawartością i nazwą wydrukowaną na butelkach. Wyjęła jedną z nich, tą, która najbardziej była interesująca. Przyjrzała się niej i przeczytała nazwę „Antidotum na nieznane objawy z doświadczenia 305", dość długa nazwa. Funkcjonariuszka uśmiechnęła się lekko, znalazła odpowiedź na to, jak powstrzymać epidemię. Musiała tylko dostarczyć probówkę Adkinsowi i będzie tylko lepiej. Postanowiłam go jak najszybciej znaleźć.

     Dwadzieścia pięć minut później, znalazła Scotta w jednym z pomieszczeń.

Zootopia: Where Everyone Can Die ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz