Rozdział XI

112 7 5
                                    

Nick przez chwilę myślał nad tym pytaniem. Czy o czymś zapomniał? Po swoich przemyśleniach, w końcu odpowiedział:

     – Ups.

     W tym momencie niedaleko nich słychać było odgłos zbliżających się zarażonych.

      – Kurwa! – powiedziała Jennifer. Jak już wcześniejszej wspomniano, Jennifer miała ogromny talent do wulgaryzmów.

      – Trzeba uciekać! – powiedziała Judy.

      – Tylko gdzie? – spytał Nick.

      – Trzeba ich zgubić!

      Cała trójka uciekła, gdzie pieprz rośnie, czyli gdziekolwiek. Musieli uciec przed zombie, nie mieli dużo czasu. Wszyscy nie mieli pojęcia, gdzie uciekać.

    W pewnym momencie zobaczyli za sobą zarażonych mieszkańców.

    – To nie są ci, których spotkałam na zewnątrz. – pomyślała Jennifer.

      – Później pomyślisz, musimy uciekać. – odpowiedziała Judy.

      Chwilę później, zombie złapały za kostkę brązowej króliczki. Próbowała się wydostać, ale nie skutkowało.

      – Judy! – krzyknęła. Jej siostra powoli odwracała się w stronę krzyku, by spojrzeć, kto ją woła.

      – Jennifer! – biegła w stronę swojej siostry i strzelała w przeciwników. Nick w tym czasie poświęcił latarką, by ułatwić widoczność Judy. W pewnym momencie, Judy wyciągnęła łapę w stronę swojej brązowej siostry, by ta złapała ją. Na szczęście się udało, króliczka chwyciła za łapę Hopps i została wyciągnięta. Judy zastrzeliła wszystkie całą hordę zombie, walka się skończyła.

     Bez zastanowienia, lis i dwie króliczki kontynuowali podróż po kanałach ściekowych. Jak zwykle, było ciemno i ciasno, a podłoga dalej była zalana brudną wodą. To miejsce wyglądało jak żywcem wzięte z horrorów o apokalipsie zombie. Teraz już tak nie było, to była rzeczywistość. Dookoła ssaków znajdowały się różnego rozmiaru rury, przyległe do ściany.

     Po kilku minutach, znaleźli po lewej czyjeś zmasakrowane zwłoki w rogu. W takich miejscach jak to, wyglądało okropnie. Ciało miało na sobie granatowe ubranie - czapkę z daszkiem, koszulę z białą plakietką zawierającą nazwę firmy, zajmującej się hydrauliką i nazwiskiem pracownika; spodniami. Obok znajdował się ciąg dalszy drogi, zablokowany bramą, a obok bramy znajdował się przełącznik. Z racji, że Nick był wyższy od króliczek, pociągnął za dźwignię. Brama otworzyła się, zapełniając dalszą drogę tym razem mniejszym poziomem cieczy.

       Po dziesięciu minutach, znaleźli właz, czyli wyjście z niebezpiecznej ciemności. Judy weszła na srebrną drabinę, a następnie otworzyła właz i rozejrzała się po okolicy. Z powodu zniszczonych ruin, nie była w stanie na pierwszy rzut oka stwierdzić, gdzie się znajdowali. Jedno było pewne, było czysto.

     – Droga wolna. – powiedziała.

     Nagle do Jennifer dotarł straszny ból w okolicy lewego ramienia, skuliła się z bólu. Nick zauważył to, podszedł do niej.

    – Co się dzieje? – spytał.

      – Coś mnie strasznie szczypie. – odpowiedziała.

      – Mógłbym wiedzieć gdzie?

       – Na moim ramieniu.

      Nick przyglądał się ranie. Po dokładnym przyglądaniu się, coś go zaniepokoiło. Miał źle przeczucia, co do tego.

      – Karotka, pomóż mi! – zawołał lis. Po chwili, Judy wychyliła głowę w stronę lisa i brązowej króliczki.

      – Co jest?

      – Pomóż mi z nią. Jest mocno ranna. – odpowiedział jej.

      – Podnieś Jennifer, a ja ją wezmę.

       – Tak jest! – krzyknął jak w wojsku, a następnie podniósł ranną siostrę Judy i podał ją Judy. Ta wzięła ją. Gdy wszyscy byli na zewnątrz na jednej z ulic w śródmieściu, Jennifer dalej krzyczała z bólu.

     – Co się dzieje, Jennifer? – spytała Hopps. Ta nic nie odpowiedziała, tylko ściskała zęby z bólu. Policjantka postanowiła sprawdzić ranę króliczki. Po sprawdzeniu rany, zaniepokoiła się. Rana wyglądała jak po ugryzieniu zombie. Jennifer zaczęła pluć krwią. Króliczka, sprawdzająca jej ranę, jeszcze bardziej się zaniepokoiła. Twarz jej siostry robiła się coraz bardziej blada i wyblakła.

     – Judy... – szepnęła ze łzami w oczach.

      – Co jest, Jennifer? – spytała też ze łzami.

      – Cokolwiek się ze mną stanie, zastrzel mnie...Nie chcę, by ktoś jeszcze przeze mnie cierpiał... Zabij mnie tu i teraz.

       – Nie, nie mogę. – płakała. Nie mogła wierzyć w to, co się teraz dzieje. Jej siostra musi zginąć, bo zaraziła się i zostanie bezmyślnym zombie?

     – Spokojnie, siostrzyczko, zaufaj mi. Zrób to, to nie będzie twoja wina. Pamiętaj o mnie jako twoją siostrę, nie jako potwora. – powiedziała spokojnie, ale nadal z łzami.

      – Dobrze. – ledwo wypowiedziała te słowa. Pogłaskała ją jeszcze raz po głowie, a następnie wstała i celowała w swoją siostrę. Słychać było tylko dźwięk strzału, strzeliła w głowę, by raz na zawsze zabić Jennifer, która była dla Judy jedną z najbliższych jej osób. Nie wie, co zrobi bez niej. Oparła się o najbliższą ścianę i zakryła swoje oczy w swoich łapkach. Nick podszedł do Judy.

      – Spokojnie, Judy, wszystko się będzie okej. – pocieszał ją Nick, głaszcząc ją po główce.

       – Nic nie będzie dobrze. Moja siostra zginęła przez głupie zombie, przede wszystkim przeze mnie.

       – Nie mów tak, to nie twoja wina. Spójrz na to z innej perspektywy, Jennifer już nie będzie cierpieć. – dalej ją pocieszał. Obiecał teraz sobie, że nikomu nie da skrzywdzić Judy. Dla jej siostry i dla siebie.

        – Masz rację. Dzięki, Nick. – podziękowała - Daj mi małą chwilę, zaraz do ciebie dojdę . Lis pomógł jej wstać, a potem króliczka patrzyła się na ciało króliczki.

Zootopia: Where Everyone Can Die ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz