Rozdział IV

177 10 1
                                    

„Licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze"
Z „Cytaty" Flejtuszka


RANEK

   Następnego dnia, budzik Hopps obudził się do życia. Gdy usłyszała pierwszy odgłos budzika, bez zastanowienia uruchomiła drzemkę na dziesięć minut i dalej poszła spać.

    Dziesięć minut później, budzik znów się uruchomił, odtwarzając znaną piosenkę słynnej Gazelli. Judy zrezygnowana wyłączyła budzik, a następnie wstała z łóżka i ubrała na siebie mundur policyjny z akcesoriami takimi jak paralizator, czy odznaka policyjna. Zjadła na szybko kanapkę z marchewką, a następnie wyszła, przy okazji zamykając za sobą drzwi na klucz.

   Podczas zejścia na parter, nie widziała nikogo po drodze.

   – Może sąsiedzi są dalej w mieszkaniach lub wyszli wcześniej ze swoich mieszkań. – pomyślała króliczka.

    Gdy wychodziła z bloku, stała sparaliżowana na to, co się stało. Jak na porę roku przystało padał deszcz, ale zaniepokoiła ją jedna rzecz...
Na zewnątrz też nikogo nie było. Za to, były jakieś zniszczenia. Między innymi ślady uderzeń na ścianach budynków, rozwalony asfalt.

    Króliczka natychmiast zadzwoniła do swojego partnera. Po kilku sygnałach, włączyła się sekretarka. Hopps stała jeszcze bardziej zaniepokojona. Gdzie byli mieszkańcy? Wyjechali? Zginęli? A co się stało z Nickiem? Musiała się tego wszystkiego dowiedzieć prędzej czy później.

    – Może w komendzie ktoś będzie... –pomyślała na głos króliczka. Słychać było, jak jej głos się urywał.

      Przechodziła chodnikiem obok zniszczonych obiektów miasta. Pogoda się nie zmieniła, dalej padał bezlitośnie deszcz. Podczas spaceru w stronę komendy ZPD, nie spotkała nawet żadnej duszy. Zdarzało jej się czasami usłyszeć jakiś szum, ale pewnie to były złudzenia. Przecież widać było, że Judy była troszkę niewyspana, ale też zaniepokojona tą całą sytuacją. Chciałaby, żeby to był jakiś cholerny sen albo żart ze strony lisiego funkcjonariusza i innych mieszkańców Zootopii. Sądziła, że może być to odpowiedź A. Według jej, ten 'sen' był naprawdę realistyczny. To nie może być prawdą, bo przecież takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. Można nawet powiedzieć, że nigdy się nie zdarzały.

    Judy stała tuż przed komendą. Również była zniszczona, fragmenty gruzu leżały w różnych miejscach. Zaś z dachu sypały się pyłki tynku. Cały budynek był w martwych kolorach. Szklane drzwi i okna były zbite, kawałki szkła leżały wokół drzwi i okien.

    – Mam nadzieję, że ktoś przeżył. – pomyślała, a następnie weszła do wnętrza budynku.

    Wnętrze budynku wyglądało na bardziej zniszczone. Z sufitu zwisała lampa fluorescencyjna, która była jedynym źródłem światła i się błyskała co jakiś czas. Biurko recepcji było poobijane, już nie było takie, jak wczoraj. Ogólnie całe wnętrze nabrało bardzo ciemnych, nieprzyjemnych kolorów. Ciemnozielone wnętrze wyglądało jak żywcem wzięte z horroru. Wielkie logo „Zootopia Police Department" było pęknięte w dwóch miejscach.

    – Halo? Jest tu ktoś? Odezwij się. – głos policjantki znów się urywał. Dotarło do niej to, jak miejsce było przerażające. Brakowało tu tylko zombie.

   Króliczka szła wgłąb komendy. Im dalej szła, tym bardziej się bała. Nie wiedziała, co robić w takich przypadkach. Hopps obecnie znajdowała się na pierwszym piętrze, a dokładniej na korytarzu. Za nią był doskonały widok na cały parter. Na przeciwko niej był gabinet komendanta Bogo. Wcześniej bez obaw weszłaby do środka, ale teraz? Nie wiedziała, co znajdzie po drugiej stronie drzwi. Nie wiedziała, czego się tam spodziewać. Zbyt bardzo się bała, ale ostatecznie ciekawość zwyciężyła.

     Złapała za klamkę od drzwi i pociągnęła je, a następnie weszła do środka. Panowała tu ciemność, było zbyt ciemno. Policjantka jeszcze bardziej się bała. Wyciągnęła z kieszeni telefon, a potem włączyła tryb latarki. Zaświeciła pomieszczenie. Biurko było podrapane. Były różne pęknięcia na jednej ze ścian. Na suficie znów była zbita lampa. Z kolei, na podłodze leżało szkło, papiery, dokumenty i tym podobne.

     – Komendancie Bogo? – spytała cicho Judy.

     Nagle drzwi z hukiem trzasnęły. Króliczka nie myśląc, od razu odwróciła się w stronę hałasu. Stała w takiej pozycji przez chwilę. Nasłuchiwała różne dźwięki, ale nic takiego nie dostrzegła. Odwróciła się z powrotem w stronę biurka. Na przeciwko niej stała postać, która wyglądała koszmarnie strasznie.

    – Nie rób mi krzywdy! – krzyknęła.

     – Ach te króliki... Codziennie się czegoś boją. – odpowiedziała postać. Znała ten głos, był bardzo znajomy. Przyjrzała się jeszcze bardziej postaci na przeciwko niej. Wiedziała , kto to mógł być.

      – Nick?

      – Strzał w dziesiątkę. – uśmiechnął się.

       – Ty głupi idioto, jak śmiesz mnie straszyć! Odbiło ci?! – odezwała się Judy. Po jej głosie było widać, że była nieco wkurzona.

       – Aż takiego stracha ci narobiłem, Karota? – bardziej stwierdził niż spytał.

       – Tak! W ogóle, co ty tu robisz?

       – Czyżby, Judy Hopps, zapomniała, że mamy dzisiaj robotę? – powiedział pieszczotliwie.

        – Hahaha. – powiedziała z irytacją. – A ten cały bałagan w komendzie to ty zrobiłeś?

       – Ten bałagan? Nie, to nie ja. Jak ja wszedłem, to nikogo innego nie było. A ty coś widziałaś?

        – Też nic.

        – No to mamy problem.

        – Racja. – zamyśliła się.

       Nagle dźwięk telefonu Judy, obudził ją ze swoich myśli. Uruchomił się dzwonek. Policjantka sprawdziła połączenie. Dzwonili jej rodzice.

     – Daj mi chwilę, Nick.

     – Spoko. – odpowiedział lis.

     Odebrała telefon.

      – Hej, Judy, mam do ciebie sprawę. – w jej głosie była panika i zdenerwowanie.

       –  Mamo, co się dzieje? – spytała.

       – Ona...

       – Co 'ona'?

        – Jennifer gdzieś zniknęła! – wydusiła z siebie te słowa.

        – Co?! Mamo, nie ma jeszcze prima aprilis, skończ już.

        – Judy, ja nie kłamię. Wczoraj mówiła, że poszła do koleżanki na dwie godziny, a nie ma jej do tej pory. – rozpłakała się.

        – Spokojnie, nie płacz. Znajdę ją, obiecuję. Uspokój się, zaufaj mi.

        – Dobrze, wierzę w ciebie, słońce, znajdź ją. – słychać było jak dmuchała w chusteczkę.

Zootopia: Where Everyone Can Die ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz