Rozdział XX

94 4 4
                                    

     Dalej była noc, krople deszczu uderzały o glebę, na której szła króliczka. Uważała, że to może być jedna z najkoszmarniejszych chwil w jej życiu. Uspokoiła się po brutalnej śmierci Nicka, było jej go żal. Musiała o nim zapomnieć, już go nie ma, przepadł.

    Króliczka wkraczała na tereny dzielnicy, w której bardzo często padał deszcz. Mimo, że rury, które powodowały ciągły deszcz w Las Padas, to bez nich i tak często padał tam deszcz. Hopps nie była do końca pewna, czemu tak się dzieje. Sądziła, że może dlatego, że było to tropikalne i deszczowe miejsce. Obecnie funkcjonariuszka szła po ulicy Shady Place. Poza dużym placem pokrytym asfaltem, lampą nocną, u której pękła żarówka oraz ławką; nic więcej nie znalazła. Za to czuła, że jest już blisko Moss Street, gdzie stała fabryka, do której musiała dojść.

    W pewnym momencie pojawił się jeden z mutantów. Ten na szczęście nie miał tej okropnej siekiery. Ponieważ Judy nie miała czym się bronić, schowała się w krzakach za plecami przeciwnika. Była to dobra okazja dla niej, więc udusiła zombie. Ten padł na kilka sekund, ponieważ taki atak go nie powstrzyma. Bez zastanowienia, wzięła do łapy najbliższy przedmiot, którym był wyostrzony, drewniany kołek. Gdy mutant odwrócił się w stronę dziewczyny, ta wbiła mu białą broń w jego prawe oko, co spowodowało, że stwór padł na stałe.

     Po skończonej walce, Hopps uświadomiła sobie, że mogłaby to być całkiem niezła broń. Schowała więc kołek do kieszeni, mógł się przydać. Chwilę później, kontynuowała swoją podróż w stronę swojego celu.

     Podczas drogi, myślała o tym, jak mogłaby wyglądać fabryka jako ruina w czasie epidemii. Budynek zostałby całkowicie zrujnowany? A może byłby w jednym kawałku? Miałby drobne zniszczenia jak pozostałe budynki miasta? W tym momencie nie wiedziała tego, dowie się tego, gdy dojdzie do niej. Niebezpieczeństwo czyhało na każdym kroku, ale Judy jakoś się tym strasznie nie przejęła. Po co się martwić? Przyzwyczaiła się już do mutantów przez ostatnie kilka dni.

    W pewnym momencie, policjantka stała przed mostem prowadzącym do Fog Street, ulicy która znajdowała się tuż obok Moss Street, była już tak blisko. Most zbudowany został z drewna, które było właściwie cały czas mokre od deszczu. Oprócz tego przejście było w niektórych miejscach pokryte lianami oraz mchem. Obok stała tabliczka, która przez mech i grzyb była nieczytelna. Króliczka w pewnym sensie bała się tego mostu. Powodem nie był wygląd żywcem wzięty z horrorów, przyzwyczaiła się do takiego typu widoków. Prawdziwa przyczyna była taka, że most był zbudowany z bardzo starego drewna, obiekt wyglądał, jakby miał się zawalić przez nawet najmniejszy ruch.

      – Nie mam innego wyjścia. – powiedziała do siebie dziewczyna. Nie chciała iść na około, ponieważ w takich ciemnych, gęstych i niebezpiecznych miejscach była większa szansa na to, że trafi ona ma zombie. Nie chciała narażać swojego życia na niebezpieczeństwo. Wolała przejść przez most, przecież nie zawali się most przez króliczkę, która mało ważyła.

     Funkcjonariuszka postanowiła przebiec przez most. Most utrzymywał się na kilku dziurawych belkach przymocowanych do klifów z dwóch stron. Za każdym razem, gdy dziewczyna dotykała łapką deski, most wydawał odgłosy skrzypienia. Miała pewne obawy, dotyczące tej decyzji. Ale one nie miały żadnego sensu, była już przy końcu mostu. Jednak w tej chwili jej łapka zapadła się pod mostem, utknęła. Judy się denerwowała. W tej chwili jakikolwiek mutant miałby spore szanse w walce z kroliczką, właśnie tego się obawiała. Mimo to miała szczęście, uratowała swoją łapę i biegła we właściwą stronę.

    Nagle zielonej gęstości wybiegł mutant. Judy od razu rzuciła kołkiem w stronę głowy przeciwnika, bez problemu trafiła głęboko w czoło zabójcy. Ten padł z krzykiem na ziemię. Króliczka znalazła się na Fog Street.

    Po kilku minutach, znalazła bar, który był w nie najgorszym stanie. Tytuł powstały z diodów, co jakiś czas się błyskał, a w drzwiach lub w oknie, które znajdowało się po lewej stronie, znajdowały się dziury. Oprócz tego drzwi nie miały klamki. Króliczka zdecydowała się wejść do środka, kopnęła w drzwi nogą, a te spadły na popękane, brudne płytki.

    W środku roiło się od szczurów. Gdy weszła do środka, one z prędkością uciekły na zewnątrz. We wnętrzu od razu było czuć mocny zapach alkoholu oraz smrodu. Nic dodać, więcej usunąć. Na podłodze leżały potłuczone kieliszki oraz butelki od różnego rodzaju wina. Podłoga zaś się lepiła tak jak w sali przesłuchań w komisariacie. Króliczka wyszła z baru wyjściem dla pracowników.

    Gdy wyszła, jej oczom ukazał się...

    Gdy wyszła, jej oczom ukazał się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zootopia: Where Everyone Can Die ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz