Rozdział III

237 11 8
                                    

WIECZÓR

     Ta noc, ze względu na tą porę roku, była dość chłodna. Za niewielkim oknem pewnego małego pomieszczenia, wyraźnie padał deszcz, grzmiała burza oraz porywisty wiatr, poruszający gałęziami drzew.

    Mieszkanie króliczki składało się tylko z jednego pomieszczenia - sypialni. Pokój składał się głównie z niewielkiego łóżka, biurka oraz szafy na ubrania. Trudno się dziwić, skoro wyjeżdżała czasami do rodziny nie tylko w odwiedziny... Wokół okna można było zauważyć różnokolorowe zasłony, przedstawiające marchewki.

    Policjantka stukała palcem po smartfonie, w celu znalezienia odpowiedniego profilu osoby w kontaktach. Wykonywała tę czynność bez pośpiechu, a z pełnym skupieniem.

    Po paru sekundach udało jej się wyszukać odpowiedni profil. Nacisnęła symbol zielonej słuchawki, który sprawił że dzwoniła się do swojego lisiego przyjaciela. Po paru sekundach, lis zaczął rozmowę.

    – Co jest, Karotka. – odezwał się zmęczonym głosem – Co chciałaś?

    – Hej, Nick. Podczas pracy, chciałeś mi coś powiedzieć, ale nie zdążyłeś. Mógłbyś mi powiedzieć, co takiego chciałeś? – odpowiedziała zarówno odpowiedzią jak i pytaniem.

    — No tak... Emm... – zamyślił się Nick. Wyglądało na to, że był nieco zakłopotany tą sytuacją – Wybieram się jutro po pracy do kawiarni i pomyślałem, że... mogłabyś wybrać się że mną. Masz czas?

    – Pewnie, że tak. A czemu, by nie. – bardziej stwierdziła, niż spytała.

   – Co u ciebie?

    – To, co zwykle.

    – Czyli cały czas siedzisz na łóżku i nic nie robisz?

    – To nie jest śmieszne! – widać było, że lekko się zdenerwowała. Lis na to mocno się zaśmiał.

    – Nie no żartuję. Obstawiam, że jak zwykle masz mało czasu, tak jak ja.

    – Zgadłeś. – Judy nieco się uspokoiła.

    – No nic, żabciu, muszę kończyć. Pa.

    – Nick, zaczekaj... – nie zdążyła powiedzieć, gdy Wilde rozłączył się. Była bardziej zdenerwowana niż ostatnio –Ona żabcią? To jest głupie. – pomyślała w myślach.

    Króliczka odłożyła telefon na biurko, zgasiła granatową lampkę, a następnie położyła się na łóżku i poszła spać. Musiała odpocząć przed pracą w ZPD oraz kolejnymi kawałami lisa.

°°°

    Tymczasem tego samego wieczoru, w zaułkach Las Padas, a dokładniej w lesie stało sobie kilku studentów. Było dwóch mężczyzn - szary królik, ubrany w niebieską koszulę i szare dżinsy; natomiast niedźwiedź był ubrany w pomarańczowy t-shirt i błękitne dżinsy. Były też dwie dziewczyny - jeż, noszący okulary na nosie oraz czarną kurtkę wraz z granatowymi dżinsami, zaś króliczka o brązowej barwie sierści, miała na sobie szarą bluzkę z czarnymi spodniami. Cała czwórka paliła zwyczajne papierosy z dala od ulic i zwierząt, by nikt ich nie przyłapał na tym.

    Las Padas był deszczową oraz mocno rozrastającą się dżunglą. Był jedynym z dzielnic Zootopii oraz z takich dzielnic, gdzie była mała liczba mieszkających w tych okolicach. Była tam jakakolwiek możliwość łamania niektórych zasad.

     – Cholera, ale mocne. – odezwała się króliczka o imieniu Jennifer.

     – Spokojnie, Jenny, przyzwyczaisz się. – rzekł królik o imieniu Justin. – Spójrz na przykład na Dylana. – wskazał palcem w stronę niedźwiedzia. – Też na początku zachowywał się podobnie jak ty, a teraz może wypalić go w minutę. – chwilę popatrzył na Dylana. – Nie wiem jak on to robi.

      – Możesz mnie normalnie nazywać? Mógłbyś chociaż wymyślić lepszą ksywę.

       – Minęło dobre kilka miesięcy, a nadal mi się nie chce wierzyć, że naszą koleżanką jest siostra słynnej Judy Hopps. – odezwał się Dylan.

       – Który dzisiaj mamy za dzień? – spytała Susan.

      – Dzisiaj mamy piątek ósmy październik. Rok też ci powiedzieć? – odpowiedział Justin, a następnie znów wypuścił dym z ust.

      – Nie trzeba, wiesz? – powiedziała z ironią Susan. – Zbieramy się? – wtem powiedziała do wszystkich, zgromadzonych.

     – Nie? – rzekł niedźwiedź. – Przecież jak każdy z nas wróci do domu, to znając życie każdy z nas dostanie szlaban. Zakaz wychodzenia z domu i takie tam.

     – Racja. – stwierdziła króliczka – Macie jakiś pomysł?

     – Może zostańmy tu na jedną nockę. Jak wrócimy do domu, to powiemy swoim rodzicom, że byliśmy porwani przez jakiegoś pijaka z nożem i udało nam się jakimś cudem uciec. – odpowiedział królik. – Kto za?

      – Ja. – odpowiedziała Susan. Podniosła prawą rękę w górę.

     – Ja. – odpowiedział Dylan. Też podniósł rękę do góry.

     – Jennifer, a ty? – powiedział królik, który też podniósł rękę do góry.

     – Ja też. – odpowiedziała króliczka, a następnie również podniosła rękę w górę.

      – Teraz trzeba będzie poszukać idealne miejsce do przespania tej nocki. – odezwał się Justin.

     Cała czwórka szła wgłąb lasu, w celu poszukania schronienia.

======================
Hej, tu Mati_Legend. Tym razem mamy krótszy rozdział, ale 670 słów w rozdziale to niewielkie jest aż tak mało, co? Czołem!

Zootopia: Where Everyone Can Die ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz