XIII

580 27 4
                                    


W ciemnej komnacie jedynym źródłem światła były pojedyncze świece na ścianach. Czarodziejka krzyczała szamocząc się. Była przykuta do ram łóżka. W momencie, gdy poczuła na ciele chłód grubych murów, zauważyła, że nie ma nic na sobie. Jej brzuch był już lekko zaokrąglony. Wydawało jej się, że z każdym ruchem kajdany zaciskają się coraz bardziej na nadgarstkach i kostkach.

Usłyszała skrzypnięcie masywnych drzwi. Stał w nich zakapturzony mężczyzna. Nie była w stanie dojrzeć rysów jego twarzy. Ustał naprzeciwko nagiej czarodziejki, nie odzywając się ani słowem, choć kobieta krzyczała na niego rzucając bluzgami.

-Kurwa, wypuść mnie stąd!

-Plugawa krew splami niejeden świat - odezwał się, zniżając głos - Czas końca zbliża się niemiłosiernie.

-Tak, znam tę śpiewkę - rzekła drwiąco, próbując pozbyć się czarnych loków z twarzy, machając nerwowo głową - a teraz mnie kurwa wypuść!

-Musisz wybrać między dobrem świata, a własnym.

Podszedł do boku łóżka i skierował rękę w stronę Yennefer, która szamotała się nie dając za wygraną. Samo jej spojrzenie było na tyle groźne, że nikt o zdrowych zmysłach nie próbowałby dotknąć czarodziejki o fiołkowych oczach.

-Tylko spróbuj mnie dotknąć skurwysynu.

-Już niebawem sprowadzisz na ten świat zniszczenie - położył dłoń, ściskając jej brzuch. Czarodziejka zwinęła się z bólu. Ruszyła ręką tak, jakby chciała zabrać jego dłoń, jednak kajdany nie pozwoliły o sobie zapomnieć - Największe plugastwo, jakie chodziło po tej ziemi.

-Największym plugastwem jest ten, kto uważa nienarodzone dziecko za zagrożenie dla świata.

-To twoja wina, Yennefer z Vengerbergu. Twoja i Geralta z Rivii. Próbowaliście oszukać naturę. Zupełnie tak, jakby Dziecko Niespodzianka było dla was nic niewarte. Już niebawem zapłacicie za swój błąd.

Splunęła na niego z szyderczym uśmiechem, próbując odwrócić uwagę od łez, które zbierały się w jej oczach. Nagle poczuła uderzenie w policzek. Po chwili ból brzucha stał się na tyle silny, że z trudem powstrzymała się od uronienia łzy.

-Zrobię co zechcesz, tylko błagam, oszczędź moje dziecko.

-Czy ja dobrze słyszę? Wielka Yennefer z Vengergergu błaga mnie o wybawienie? - zaśmiał się z perfidią - Mam nadzieję, że to wyłącznie wina odmiennego stanu. Inaczej bardzo bym się zawiódł.

-Gadaj wreszcie czego chcesz i zabierz tę cholerną łapę - wycedziła przez zęby.

-Dowiesz się w swoim czasie - powiedział, zabierając dłoń - a teraz idź, hodować dalej w swoim łonie to ziarno zniszczenia.

*

Krzyk wydobywający się z jej gardła był tak przeraźliwy, że pod Geraltem załamały się nogi. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła wiedźmina jako pierwszego. Klęczał przy łóżku wpatrując się w nią ze zmartwieniem. Podniosła się szybko i przytuliła go. Cała się trzęsła. Poczuła jego rękę, gładzącą czule jej kruczoczarne loki.

-Może dam wam chwilę - odezwała się zakłopotana Ida.

W momencie, gdy śniączka zamknęła za sobą drzwi, Yennefer zalała się łzami. Wiedźmin wciąż gładził czule jej czarne loki, jednak to nie powstrzymało jej ciała od nerwowego drżenia.

-Przepraszam - szepnął - Już nigdy więcej sesji.

-Położysz się obok mnie? - zapytała, wbijając paznokcie w materac - Przynajmniej na chwilę.

Niespełnione marzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz