41. "You always look beautiful to me"

298 22 2
                                    

Zimny podmuch wiatru otulił zaczerwienione policzki dziewczyny, sprawiając, że jej włosy były dosłownie targane w przeciwnym kierunku niż się kierowała. Stypa zakończyła się około trzech godzin temu. Dziewczyna była zaledwie 15 minut drogi od domu, a późna godzina skutkowała kilkukilometrowymi korkami, w które Ri idealnie trafiła. Kierowca oszacował, że podróż potrwa dwa razy dłużej niż normalnie i doradził dziewczynie by resztę drogi dziewczyna przebyła pieszo. Naprawdę nie dowierzała czemu na to przystała.

Wiatr był tak silny, że każdy krok był ciężki do wykonania, a szum w uszach sprawiał, że dziewczyna całkowicie straciła słuch. Jej nogi otulały jedynie cienkie rajstopy, przez co skarciła się w myślach, że nie ubrała się cieplej, mimo iż sprawdziła pogodę, która wskazywała na silny wiatr i ulewny deszcz. Cieszyła się jedynie, że czerwone plamy na jej szyi zmusiły ją do ubrania golfa dzięki, któremu najprawdopodobniej nie straci głosu. Brakowało jej jeszcze przeziębienia.

Widząc zbawienny dla niej budynek przyśpieszyła najbardziej jak tylko umiała i zmrużyła oczy, ponieważ drażniący spojówki dym uderzył prosto w jej twarz. Nie miała możliwości osłonienia się, bo jej dłonie przyciskały materiał jej spódnicy do ciała.

Zbliżała się godzina 20, a na dworze już dawno zapadł zmrok. Światła samochodowe potwornie raziły wrażliwe oczy dziewczyny. Ri była jedną z niewielu osób, które znajdowały się w tamtym momencie, poza domem czy chociażby jakimkolwiek pojazdem.

Szybko wpisała trzęsącymi się dłońmi kod i otwarła ciężkie drzwi wejściowe, sprawiając, że do budynku wpadło kilka liści. Jednakże w tamtym momencie nic ją nie interesowało poza szybkim dotarciem do cieplutkiego mieszkania i ukrycia się pod kocykiem, który miał chronić ją przed całym światem z gorącą herbatą w rękach, która skutecznie by odmroziła jej zmarznięte dłonie, do których powoli zaczęło wracać jej czucie.

Pech dziewczyny okazał się nadal jej nie opuszczać, ponieważ po dotarciu do windy zobaczyła przyczepioną kartkę z oświadczeniem iż jest nieczynna.

- Akurat teraz - głośne westchnięcie przepełnione pretensją jednoznacznie wskazywało jak wysokie było zirytowanie dziewczyny. Nie uśmiechało się jej iść na tak wysokie piętro, ale co innego mogła zrobić.

Mimo posiadania bardzo dobrej kondycji po dotarciu pod odpowiednie drzwi złapała ją zadyszka. Była pewna, że przyczyniło się do tego ogromne zmęczenie i uporczywy ból mięśni, który dawał o sobie znać przy każdym nawet najmniejszym ruchu. Miała już pewność, że następnego dnia nie będzie w stanie normalnie funkcjonować, ale musiała iść w końcu do szkoły nawet, gdyby miała gorączkę.

Dopiero, gdy usiadła na sofie, zdała sobie sprawę jak bardzo jest zmęczona. Głowa pulsowała przy każdym oddechu, który był szybki i ciężki. Nogi odmawiały posłuszeństwa, mimo iż nie przebyła długiego odcinka drogi. Miała jedynie nadzieję, że po prostu ją przewiało i skończy się na katarze i bólu głowy.

Tak jak przypuszczała parujący kubek ulubionej herbaty okazał się istnym zbawieniem, a dwa grube koce ogrzewające jej obolałe i zmarznięte ciało sprawiły, że poczuła się o wiele lepiej.

Długa nieobecność w szkole skutkowała dużymi zaległościami, jednakże biorąc pod uwagę ostatnie okoliczności miała pewność, że do następnego dnia uniknie pytania, czy pisania kartkówek co bardzo ją cieszyło, lecz po chwili skarciła się w myślach za to. Notatki otrzymała wcześniej od obecnej w szkole koleżanki z klasy, z którą utrzymywała przyjazny kontakt, który kończył się jednie na przywitaniach i szczerych uśmiechach.

Po zakończeniu swoich obowiązków poczuła uczucie pustki. Smutne spojrzeniem jakim obdarzyła telefon po zobaczeniu braku jakiejkolwiek wiadomości od Jimina sprawiło, że wszystkie wspomnienia z tego feralnego dnia wróciły do niej. Wiedziała, że nie ma na co liczyć, bo on czekał na jej ruch, jednakże brak odzewu ze strony chłopaka naprawdę ją zasmucił. Wiedziała, że Park chce jej dać trochę czasu, ale naprawdę jej go brakowało. Je głosu, dotyku, zapachu. Było to normalnie, przecież szczerze go kochała.

Dziewczyna była na tyle wykończona, że zasnęła na sofie. Chwilę wcześniej zażyła leki na przeziębienie, których skutkiem ubocznym było otumanienie. Sprawiły one, że Ri nie była w stanie utrzymać oczu otwartych i wyłączając jedynie telewizor zasnęła z myślą, że na drugi dzień będzie umierać nie tylko z powodu złego samopoczucia, ale i uporczywego bólu karku spowodowanego nieodpowiednim ułożeniem ciała podczas snu. Miała to gdzieś, chciała po prostu już zasnąć i odciąć się od wszystkiego choćby na kilka, krótkich godzin.

Poranek okazał się jeszcze gorszy niż się spodziewała. Ból całego ciała nie dawał jej spokoju, a termometr wskazał, że ma wysoką gorączkę. Z wielką niechęcią musiała jednak iść do szkoły. Leki popiła podwójną kawą, ponieważ musiała jakoś funkcjonować. Ponad to w drodze do szkoły kupiła napój energetyczny, który prawie od razu wypiła. Miała tego wszystkiego serdecznie dość.

Do budynku dotarła zdecydowanie później niż zwykle, a widząc brak samochodu bądź motoru Jimina wiedziała, że tego dnia nie zjawi się w szkole. Tak jak się spodziewała, jedynymi osobami z jej przyjaciół tego dnia przyszły na lekcje byli Tae i Jungkook. Rodzice Soo i Yoo byli diametralnie inni niż innych. Dziewczyny nie musiały chodzić do szkoły, gdy nie miały na to ochoty.

- W końcu się zjawiłaś. Już myślałem, że nie przyjdziesz - delikatny uścisk i znajomy zapach jednoznacznie wskazywał na Tae. - Boże dziewczyno tym masz wysoką gorączkę - powiedział zmartwionym głosem przykładając jej dłoń do czoła.

- Ponad to wyglądasz jak żywy trup - wściekły wzrok jakim Tae zmierzył Jungkook, gdy wypowiedział te słowa zaskoczył dziewczynę.

- Nie przejmuj się. Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie - cichy szept Taehynga trochę zaskoczył dziewczynę.

Każda lekcja była dla Ri wielkim utrapieniem. Mimo zażycia kilku tabletek przeciwbólowych, ból mięśni i głowy nie ustępował, a lekka chrypka drażniła gardło dziewczyny przy każdym wypowiedzianym słowie. Nie mogła się skupić i dosłownie wszystko ją rozpraszało. Bardzo dużo uczniów i nauczycieli złożyli jej i chłopakom kondolencje z powodu śmierci Jee mimo iż nie byli z jej rodziny. Każdy wiedział, że byli dla siebie jak rodzeństwo.

Przez cały dzień dziewczyna zachodziła w głowę dlaczego Yoongiego i Jimina nie było na zajęciach. Naprawdę bardzo się o nich martwiła i nie dawało jej to spokoju. Na samą myśl, że mogło się im coś stać ciarki przechodziły jej po plecach. Nie chciała stracić kolejnej bliskiej jej osoby.

Jimin nigdy nie było zaskakująco blisko z Jee, więc jeszcze bardziej martwiła się jego nieobecnością, jednak doszła do wniosku, że każdy przechodzi żałobę po swojemu.

𝐘𝐨𝐮 𝐚𝐫𝐞 𝐦𝐲 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭 𝐎𝐛𝐬𝐞𝐬𝐬𝐢𝐨𝐧 - Pᴀʀᴋ Jɪᴍɪɴ -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz