Severus zaczynał coraz bardziej martwić się o Harry'ego. Chłopak wyszedł z pierwszorocznymi koło pierwszej po południu i już od dawna powinien być z powrotem w zamku, szczególnie że nadchodziła burza śnieżna. Kiedy naszyjnik, który dostał w prezencie od Pottera zaczął go lekko parzyć, zrozumiał, że musiało się stać cos złego. Snape udał się prosto do Wieży Astronomicznej w nadziei, że będzie w stanie dojrzeć stamtąd Gryfona.
Gdy dotarł na szczyt wieży, padający śnieg wpadał mu do oczu, oślepiając go. Udało mu się jednak dostrzec niewielki czarny kształt na skraju jeziora. Wyglądało na to, że nie siedział na swoim wózku. Jeszcze bardziej zaniepokojony, Severus pospieszył na dół.
Zanim zdążył zbiec na parter, śnieżyca rozpętała się na dobre. Rzucił na siebie zaklęcie ogrzewające, po czym wyszedł na dwór. Nie był w stanie dostrzec niczego na odległość dziesięciu stóp i więcej, ale instynktownie wiedział, którędy dojść do jeziora. Trudniejszym zadaniem było odnalezienie właśnie tego miejsca, w którym znajdował się Harry.
Po kilkudziesięciu minutach gorączkowych poszukiwań Snape w końcu go znalazł, nieprzytomnego i przemarzniętego, ale jednak żywego. Wózek leżał pięć stóp od chłopaka, a różdżka wbiła się w śnieg w pobliżu jego głowy. Snape sięgnął po nią i zmniejszył wózek, chowając go do kieszeni, po czym ostrożnie wziął na ręce Harry'ego i wrócił do szkoły.
Gdy dotarł do ich pokoi, natychmiast zdjął z Pottera przemoczone ubranie, po czym rzucił na pościel zaklęcie ogrzewające i położył Gryfona do łóżka. Sięgnął po fiolkę eliksiru pieprzowego, po czym delikatnie obudził Harry'ego.
— Severus? — spytał głosem drżącym z zimna. Snape zauważył, że wargi chłopaka były wręcz niebieskie. — Zimno mi — mruknął.
— Wypij to — odparł Mistrz Eliksirów, a Potter wykonał polecenie bez zbędnych pytań, całkowicie ufając drugiemu mężczyźnie. Po chwili na jego twarz zaczęły wracać normalne kolory.
— Co się stało? — zapytał Snape.
— Malfoy i jego kumple mnie zaatakowali. Wyrzucili z wózka i mimo że zdążyłem obronić się przed Crabbe'em i Goyle'em, to jednak Malfoy był szybszy ode mnie.
— Przesadzili. Mogłeś tam umrzeć. Poniosą za to taką karę, której długo, długo nie zapomną — warknął wściekle Snape, wstając z łóżka.
— Nie idź. Później pójdziesz ich karać, to nie ucieknie, a teraz zostań ze mną. Proszę? — mruknął Potter, przywierając do ramienia Severusa. Ten jedynie westchnął cicho.
— Dziękuję. Wygląda na to, że po raz kolejny uratowałeś mi życie.
— Tak, ale tym razem z całkowicie egoistycznych powodów. Gdybym tego nie zrobił, kto grzałby mi łóżko?
— Ach, więc ja jedynie grzeję łóżko, tak? Skoro tak, to mam całymi dniami leżeć tutaj i czekać, aż przyjdziesz mnie nieco... rozerwać? — spytał Gryfon z nie do końca niewinnym spojrzeniem.
— Impertynencki Bachor — odparł Snape, przewracając oczami. Harry zaśmiał się lekko, po czym przysunął do drugiego mężczyzny i pocałował delikatnie.
— Jesteś ciepły — wymruczał nie do końca przytomnie, opierając głowę na ramieniu Mistrza Eliksirów.
— A ty jesteś zimny — sarknął Severus. — Idź spać, Bachorze, nie zamierzam cię niańczyć, jak się rozchorujesz — dodał, odsuwając kosmyk włosów z oczu chłopaka. Ten mruknął coś sennie z zadowoleniem. Kiedy Snape miał już pewność, że Harry śpi, wyśliznął się z łóżka, by spotkać się z Malfoyem. Na szczęście dla Draco, Severus nie mógł go nigdzie znaleźć, więc zamiast tego poszedł do dyrektora.
— Ach, Severusie, wejdź proszę — powitał go Dumbledore. — Herbaty?
— Nie, dyrektorze. Przyszedłem, aby omówić pewien poważny problem. Jakąś godzinę temu znalazłem Harry'ego zasypanego śniegiem, przemarzniętego niemal na śmierć. Wygląda na to, że pan Malfoy uznał, że to będzie zabawne, jeśli wyrzuci Harry'ego z wózka, zabierze mu różdżkę i pozbawi przytomności w samym środku śnieżycy.
— To rzeczywiście poważne — odparł Dumbledore, marszcząc brwi. — Jak się czuje pan Potter?
— Póki co podałem mu eliksir pieprzowy i przywróciłem odpowiednią temperaturę ciała. Spał, kiedy wychodziłem z pokoju. Nie mam pewności, czy nie złapie przez to przeziębienia. I jeśli to możliwe, chciałbym jak najszybciej wrócić do niego, by upewnić się, że wszystko w porządku, tym bardziej, że eliksir pieprzowy dość szybko przestaje działać.
— Tak, wróć do niego. Ja zajmę się resztą — odpowiedział dyrektor spokojnie, choć ci, którzy go dobrze znali, zauważyliby, że jest wściekły. Traktował Harry'ego niemal jak własnego wnuka, podobnie zresztą jak i Severusa. Snape skinął głową, wiedząc, że Dumbledore wymyśli odpowiednią karę, po czym wyszedł z gabinetu i pospieszył do lochów.
Harry wciąż spał, ale jego sen był dość niespokojny. Rzucał się na łóżku i kręcił, szczelnie owijając się kołdrą. Drżał tak bardzo, że aż szczękał zębami, ale kiedy Snape dotknął go delikatnie, poczuł, że chłopak jest rozpalony. Stało się to, czego Mistrz Eliksirów się obawiał — chłopak załapał przeziębienie lub, co gorsza zapalenie płuc czy jakieś inne paskudztwo. Przeklinając w myślach Malfoya, Severus wyszedł na chwilę z pokoju, by przynieść leki, których najprawdopodobniej będzie potrzebował.
Po chwili wrócił do sypialni chłopaka i ostrożnie zdjął z niego kołdrę i sprawdził, czy nigdzie na pewno nie ma żadnych odmrożeń, co powinien był zrobić jak tylko przyniósł Gryfona z błoni, a o czym zapomniał. Ubrał drżącego Pottera w ciepłą flanelową piżamę, po czym przykrył go ponownie. Przemył jego twarz ściereczką zamoczoną w zimnej wodzie, po czym wypłukał ja ponownie i położył na czole chłopaka.
— Harry — mruknął, potrząsając nim delikatnie. Potter otworzył oczy, choć minęła chwila, zanim skupił wzrok na drugim mężczyźnie.
— Severus? — spytał, drżąc.
— Wypij — odparł Snape, podsuwając mu pod usta fiolę z eliksirem zmniejszającym gorączkę. Gryfon przełknął, prychając cicho.
— Jakim cudem zachorowałem aż tak szybko?
— Eliksir pieprzowy przestał działać, poza tym, zazwyczaj stosuje się go w nieco... łagodniejszych przypadkach. Coś jeszcze ci dolega poza gorączką? Jakiś ból, zawroty głowy?
— Głowa mnie boli — mruknął Potter, na co Severus podsunął mu kolejną buteleczkę. — Nie rozumiem, co się tak właściwie dzieje. Nigdy wcześniej nie byłem chory.
— Zawsze musi być ten pierwszy raz — zaśmiał się lekko Snape, ocierając twarz chłopaka ponownie zwilżoną ścierką.
— Nie chcę, żebyś się ode mnie zaraził — wymamrotał Harry.
— Nic mi nie będzie — odparł spokojnie Snape, odgarniając mu włosy z czoła. — Spróbuj zasnąć.
— Dobrze, ale... Zostaniesz ze mną?
— Oczywiście — szepnął Snape, kładąc się do łóżka obok Gryfona i przytulając go do siebie. Harry przewrócił się na bok, opierając plecami o klatkę piersiową drugiego mężczyzny. Poczuł, jak noga Severusa oplata jego własne, a ramiona Mistrza eliksirów obejmują go w pasie. Potter uśmiechnął się pod nosem, przykrywając swoją dłonią dłoń Snape'a, po czym zasnął głęboko, uśpiony lekami.
****
Tamtej nocy Harry budził się przez gorączkę jeszcze kilka razy. Mimo tego, że jego ciało było wręcz rozpalone, jemu samemu było niewyobrażalnie zimno. Zadrżał, podciągając koc pod brodę i przytulając się mocniej do Snape'a. Tuż przed świtem kręcenie się Pottera zbudziło Severusa.
— Harry? — zapytał, słysząc cichy jęk.
— Moja głowa — mruknął chłopak. — Boli, gdy się ruszam.
Snape, słysząc to, delikatnie pogłaskał go po twarzy, po czym sięgnął po stojącą nieopodal fiolkę.
— To powinno pomóc — zauważył, podsuwając ją pod usta Gryfona. Harry wypił eliksir, krzywiąc się nieznacznie, po czym Severus znów go przytulił, głaszcząc po głowie.
— Nie podoba mi się chorowanie — jęknął Potter. Mistrz Eliksirów pocałował go delikatnie w czoło, a po chwili sięgnął po ściereczkę zamoczoną w zimnej wodzie, by przemyć nią twarz chłopaka.
— Dziękuję — wymruczał sennie Gryfon, przymykając oczy. Severus delikatnie odgarnął mu włosy z czoła, przyglądając mu się w ciszy, gdy zasypiał. Wzdychając cicho, próbował uspokoić splątane myśli kołaczące się w jego głowie, a gdy mu się to jako tako udało, zasnął.
****
Następnego dnia odwiedził ich Dumbledore. Jako że Harry nie czuł się jeszcze na tyle dobrze, by przyjmować jakichkolwiek gości, dyrektor rozmawiał tylko ze Snape'em. Malfoy oczywiście zaprzeczył, jakoby miał cokolwiek wspólnego z tym, że Harry leżał nieprzytomny nad jeziorem, jednak prawda wyszła na jaw, jak tylko rzucono na różdżkę Ślizgona zaklęcie Priori Incantatem. Malfoy i jego kumple zostali odesłani do domu na resztę przerwy świątecznej, a gdy wrócą, czekał ich tydzień pod specjalnym nadzorem. W rzeczywistości „tydzień pod szczególnym nadzorem" był to jeden, długi szlaban. Każdy nauczyciel pilnowałby ich wedle ustalonej kolejności w czasie wolnym od zajęć lekcyjnych. Severusowi przypadło w udziale wymyślenie im głównej kary. Stwierdził, że odpowiednie będzie wyszorowanie całych lochów. Szczoteczkami do zębów.
Harry okazał się wyjątkowo dobrym pacjentem. Przez większość czasu spał lub leżał w łóżku, z którego raczej nie wychodził z powodu ciągłych dreszczy i bólu głowy. Gorączka utrzymywała się przez dwa następne dni. Trzeciego dnia Harry siedział na sofie obok Severusa, owinięty grubą, puchową kołdrą. Snape czytał książkę, podczas gdy chłopak w milczeniu cieszył się tym, że w końcu pozwolono mu wyjść z łóżka.
— Severusie? — mruknął w pewnym momencie, przerywając panującą dotąd ciszę.
— Tak? — zapytał Mistrz Eliksirów, nie odrywając wzroku od książki.
— Boli mnie blizna. Coś się dzieje — wytłumaczył Potter nieco zmartwionym głosem.
— Wyczuwasz coś konkretniejszego? — spytał natychmiast Snape, odkładając książkę.
— Cieszy się z czegoś — powiedział cicho Harry. Severus delikatnie przesunął chłopaka tak, by jego głowa spoczęła na kolanach Mistrza Eliksirów. Mężczyzna zaczął delikatnie głaskać okolice blizny.
— Spróbuj się wyciszyć na otoczenie i wyrzucić go ze swojego umysłu — powiedział.
— Jak?
— Skup się na bólu, ale tak, jakbyś chciał go usunąć, nie jedynie poczuć — wyjaśnił Severus. — Jeśli ci to pomoże, możesz użyć mnie jako swego rodzaju kotwicy zabezpieczającej przed zainicjowaniem pełnego połączenia między wami — dodał. Harry syknął z bólu, a Severus z przerażeniem obserwował, jak blizna staje się krwistoczerwona.
— Skup się, Harry! Skup się na moim głosie. Zapomnij o bliźnie, spróbuj wypchnąć go na tył umysłu — tłumaczył Snape. Po chwili blizna zaczęła powoli blednąć, a ciało Gryfona rozluźniło się znacznie.
— Odszedł — mruknął Potter.
— Jesteś w stanie powiedzieć, jaki był jego właściwy cel czy za bardzo skupiłeś się na połączeniu jako takim? Próbował wciągnąć cię do swojego umysłu?
— Odwrotnie, próbował dostać się do mojego — szepnął Harry ze wstydem i przerażeniem w oczach. — nie była to silna próba, coś raczej na kształt uświadomienia mnie o tym, że to połączenie istnieje. Boję się, Severusie. Boję się, że on spróbuje mną zawładnąć i sprawi, że skrzywdzę ciebie i innych ludzi, na których mi zależy, a wszyscy będą myśleli, ze zrobiłem to celowo.
— Cii... Zrobię wszystko, by nigdy do tego nie doszło — szepnął Snape.
— Obiecujesz? — mruknął Potter, a Mistrza Eliksirów uderzyła całkowita bezradność wymalowana na jego twarzy. Wyglądało na to, że chłopak był naprawdę przerażony tym, że Voldemort mógłby go wykorzystać poprzez istniejące między nimi połączenie.
— Obiecuję — powiedział twardo i stanowczo Severus.
— Dziękuję — szepnął Gryfon, zamykając oczy. Severus automatycznie zaczął przeczesywać palcami włosy Harry'ego, usypiając go tym dość szybko. Snape, widząc to, podniósł go ostrożnie i zaniósł do swojej sypialni, zamiast do pokoju Pottera. Położył go do łóżka, po czym machnięciem różdżki przebrał ich obu w piżamy. Wsunął się pod kołdrę tuż obok chłopaka i mocno do siebie przytulił.
Długo rozmyślał nad tym, jak mógłby pomóc Harry'emu zniszczyć jego połączenie z Voldemortem. Wiedział, że będzie to wyjątkowo trudny i skomplikowany proces. Z więzią podobną do tej spotkał się tylko raz, a i to w przypadku pary wampirów, które ze swej natury były niezrównane, jeśli chodzi o zdolności telepatyczne. Zazwyczaj było tak, że więź taką mógł zerwać jedynie ten z nich, który był bardziej dominującym partnerem, czasami mógł zrobić to ktoś trzeci, jeśli był wystarczająco silny, ale z reguły kończyło się to śmiercią tego bardziej uległego partnera. A Snape nie miał wątpliwości, że w przypadku połączenia Harry'ego i Voldemorta, to właśnie Potter był tym uległym.
Severus zdał sobie sprawę, że jeśli chciałby dowiedzieć się czegoś więcej na temat więzi między Czarnym Panem a śpiącym obok niego chłopakiem, musiałby wejść do umysłu Harry'ego. Ponadto czekają go długie godziny ślęczenia nad książkami w poszukiwaniu dodatkowych informacji. Miał jedynie nadzieję, że uda mu się znaleźć cokolwiek, zanim Voldemort naprawdę zawładnie Potterem. Wyglądało też na to, że eliksir, który wtedy stworzył specjalnie dla chłopaka, był mimo wszystko za słaby, by powstrzymać Czarnego Pana.
****
Kiedy Harry wyzdrowiał całkowicie, Snape ponownie poruszył temat dotyczący lepszego poznania więzi między nim a Riddle'em. Do tego czasu zdążył przewertować kilkanaście ksiąg na ten temat, by dowiedzieć się z nich głównie tego, że bardzo często jedna z połączonych osób umierała przy jakiejkolwiek próbie zerwania więzi. Na szczęście, choć bardzo rzadko, zdarzały się przypadki, gdzie połączenie zostało zerwane przez uzdolnionego legilimentę bez jakichkolwiek szkód wobec wszystkich zaangażowanych osób.
— Czy to będzie tak samo jak wtedy, gdy uczyłeś mnie oklumencji? — zapytał nerwowo Harry.
— Nie. Tym razem nie mam zamiaru ani atakować twojego umysłu, ani też podglądać twoje wspomnienia. W zasadzie nawet tego nie poczujesz. Chcę tylko odnaleźć połączenie między tobą a Czarnym Panem — wyjaśnił spokojnie Severus.
— A co, jeśli on cię wyczuje?
— I tak już wie, że jestem zdrajcą. A poza tym, unieszkodliwiłeś znak, więc tą drogą też nie może mi nic zrobić.
— A jeśli wciągnie cię do swojego umysłu, tak jak robi to mnie, gdy kogoś torturuje? — mruknął zaniepokojony Potter.
— Voldemort może być znacznie lepszy ode mnie w legilimencji, ale mimo wszystko ja znam się lepiej na oklumencji niż on, nie przejmuj się — odparł Mistrz Eliksirów.
Harry milczał przez chwilę, usiłując podjąć decyzję.
— Dobrze, ale pod warunkiem, że obiecasz mi, że nic ci się nie stanie — powiedział w końcu, niezbyt jednak przekonany.
— Obiecuję — odrzekł spokojnie i pewnie Snape.
— Jak zamierzasz to zrobić? Musisz patrzeć mi w oczy? — zapytał po chwili chłopak.
— Nie, nie muszę w nie patrzeć, jeśli ty pozwolisz mi wejść w twój umysł. Możemy równie dobrze usiąść wygodnie na kanapie.
Harry skinął głową, na co Severus przesiadł się tak, by plecami dotykać oparcia, zaś Potter leżał między jego nogami, opierając głowę o klatkę piersiową drugiego mężczyzny, ten zaś objął go ramionami w pasie. Bardzo często siadali w ten sposób, gdyż dawało im to poczucie pewnej intymności, wzajemnego ciepła i bliskości.
— Po prostu się odpręż i wpuść mnie do swojego umysłu — powiedział cicho i spokojnie Snape, równocześnie sprawdzając naturalne bariery chłopaka. Potter wziął głęboki oddech i w tym samym momencie Severus wszedł w jego świadomość, szukając konkretnej więzi, co wcale nie było takie proste, jak myślał dotychczas.
W świadomości człowieka więzi z innymi ludźmi są podobne do świetlistych wstęg wychodzących z umysłu. Jeśli podążyć za nimi, niczym po ścieżce, można by dotrzeć do jaźni osoby, z którą owe więzi łączą. W przypadku większości ludzi wstęgi te były cienkie i słabe — przedstawiały połączenie między nimi a rodziną czy przyjaciółmi. W niczym nie przypominały tych między wampirami, które były znacznie silniejsze i trwalsze. Poza tym, ludzie nie mogą widzieć tych więzi, widzą jedynie łączące się z nimi uczucia, jak choćby te między przyjaciółmi czy kochankami.
Zazwyczaj najsilniejsze było połączenie między matką a dzieckiem, tuż po nim więź z ojcem i na końcu z rodzeństwem choć w tym ostatnim przypadku bywało, że więzi z przyjaciółmi bywały znacznie mocniejsze. Jeśli dana osoba miała swego ukochanego czy ukochaną, to ten ktoś znajdował się na pierwszym miejscu, tuż obok rodziców, zaś jeśli będzie to współmałżonek lub partner, więź będzie najsilniejsza ze wszystkich, silniejsza nawet od tej łączącej z matką.
Snape zauważył w świadomości Harry'ego niewiele takich wstęg. Osoba dorosła miała ich przynajmniej dwadzieścia pięć. Poza tym, w przypadku Pottera brakowało połączeń prowadzących do rodziny, której już tak naprawdę nie miał. Severus odnalazł jednak kilka tych, które łączyły go z przyjaciółmi. Założył, że dwie najgrubsze prowadzą do Rona i Hermiony, zaś cieńsze do reszty członków rodziny Weasleyów. Snape poczuł dziwny dreszcz, gdy uświadomił sobie, że ta największa, najbardziej świetlista wstęga prowadziła właśnie do niego — była nawet większa od tej, jaka zazwyczaj łączy matkę z dzieckiem.
Wreszcie udało mu się jednak odnaleźć połączenie z Voldemortem. Zdawało się być dwadzieścia razy większe niż cała reszta razem wzięta i jarzyło się krwistą czerwienią pomieszaną z zielenią Avady. Wyglądało to prawie tak, jakby więź między Harrym a Czarnym Panem oplątywała umysł chłopaka, krępując go i przyciągając do Riddle'a. Severus zauważył też jasnoniebieską poświatę w miejscu, gdzie zaczynała się wstęga i doszedł do wniosku, że to musi być efekt eliksiru blokującego wizje. Snape zdawał sobie sprawę, że zniszczenie tego połączenia będzie wyjątkowo trudne, ale był gotów zrobić to dla Harry'ego za wszelką cenę, bez względu na ewentualne skutki.
Ostrożnie wycofał się ze świadomości Pottera, zdając sobie nagle sprawę, że przebywał w niej przez ponad cztery godziny, kompletnie tracąc poczucie czasu.
— Wszystko w porządku, Harry? — spytał.
— Tak. I miałeś rację, w ogóle nie czułem, że tam byłeś. Znalazłeś coś?
— Twoja więź z Voldemortem jest wyjątkowo silna, wydaje mi się, że t przez tamtą Avadę, która się wtedy od ciebie odbiła. Wygląda jednak na to, że eliksir, który miał blokować wizje nieco przytłumia wasze połączenie, ale jego skutki przemijają dość szybko. Za szybko. Będę musiał dowiedzieć się na ten temat znacznie więcej, zanim zdecyduję się zrobić cokolwiek, przykro mi.
— Może to nawet lepiej — odparł Potter. — W ten sposób mogę w pewien sposób przewidzieć, co robi Voldemort lub co planuje, nawet jeśli nie mam już wizji.
— Może i tak, Harry, ale jeśli to połączenie stanie się jeszze groźniejsze dla ciebie, a ja będę w stanie je zniszczyć, zrobię to, czy będziesz tego chciał, czy nie — stwierdził stanowczo Snape.
— Rozumiem, Severusie — odpowiedział spokojnie i ufnie Gryfon.

CZYTASZ
Uszkodzony
FanfictionHarry ulega wypadkowi samochodowemu. Według Dumbledore'a tylko Snape jest na tyle kompetentny, aby się nim zaopiekować .