Jak zwykle ferie skończyły się zdecydowanie zbyt szybko, przez co Severus i Harry musieli wrócić do Szkocji, w której — mimo nadejścia wiosny — wciąż było chłodno. Reszta uczniów miała zjawić się w szkole następnego ranka. Potter, przyzwyczajony do wysokich temperatur panujących na wyspie Mistrza Eliksirów, przez cały czas drżał z zimna. Kiedy Severus zauważył, że chłopak trzęsie się, próbując dokończyć swoją pracę domową, wziął go na ręce i zaniósł do łóżka. Otulony ciepłymi kocami i ramionami Snape'a, Harry wreszcie przestał drżeć.
Następnego dnia Potter czuł niemalże obrzydzenie na myśl o rozpoczynających się zajęciach, ale z drugiej strony chciał spotkać się z Ronem i Hermioną — zdążył się już za nimi stęsknić. Dlatego też wyszedł wcześniej z pokoju, chcąc ich złapać jeszcze przed lekcjami.
— Harry, gdzie byłeś? Jesteś opalony! — krzyknęła Hermiona, gdy ujrzała go na korytarzu.
— Na wybrzeżu — wyjaśnił.
— Ale jest dopiero wiosna — mruknął Ron.
— Nie byłem w Szkocji, tylko gdzieś na Karaibach. Tak mi się przynajmniej wydaje.
— Na Karaibach! Och, zawsze chciałam tam pojechać! Ludzie, którzy tam mieszkają, mają taka fantastyczną kulturę! Mogłabym się od nich tak wiele nauczyć... — rozmarzyła się Granger, co Harry i Ron skwitowali głośnym śmiechem.
— Cóż, tam gdzie byłem nie było zbyt wielu ludzi. Dom, w którym mieszkałem był jakby... Odizolowany od cywilizacji.
— Ale przecież nie udałeś się tam sam, prawda? — spytała Hermiona, unosząc brew w geście, który mógł świadczyć zarówno o zmartwieniu, jak i o niezadowoleniu. Albo o obu tych uczuciach naraz.
— Nie, był ze mną profesor Snape.
— Współczuję, stary. Musiał ci zepsuć całą zabawę — powiedział Ron, klepiąc przyjaciela po plecach.
— Wierz mi lub nie, ale zachowywał się całkiem w porządku. Wbrew pozorom udało nam się znaleźć wspólny język.
— Skoro tak twierdzisz, Harry, skoro tak twierdzisz... — mruknął Weasley, ewidentnie mu nie wierząc.
— Dlaczego masz taki problem z przyjęciem do świadomości faktu, że on też jest człowiekiem? — spytał Potter.
— Bo on nigdy nie traktował nas jak ludzi. Nie rozumiem, jak możesz tu siedzieć i go bronić, Harry.
— To tylko dowodzi, że skoro Harry widzi w nim coś dobrego, my też powinniśmy móc to zobaczyć — wtrąciła się Granger. Potter uśmiechnął się do przyjaciółki, a Ron jedynie przewrócił oczami.
— Hermiono, nie mów mi, że się z nim zgadzasz! Jedyne, co ten drań kiedykolwiek dla nas zrobił to obrażanie nas i odbieranie punktów domowi.
— Był szpiegiem, Ron — zauważył Potter. — Nie mógł być miły dla Gryfonów, a już z pewnością nie dla Chłopca—Który—Przeżył.
— Na Merlina, Harry, spędziłeś z tym tłustowłosym dupkiem zaledwie jedne wakacje, a on już zdążył zrobić ci pranie mózgu!
— Nikt mi nie zrobił prania mózgu, a jego włosy są tłuste przez opary eliksirów! — odparł Potter.
— Ble, chyba nie chcę wiedzieć, skąd o tym wiesz.
— Był dla mnie miły w wakacje, Ron. Zaopiekował się mną. Pomógł mi pozbierać się do kupy po tamtym wypadku. Wydaje mi się, że to po prostu ty jesteś wciąż zbyt niedojrzały, by przejść ponad swoimi uprzedzeniami — powiedział Harry i odjechał w poszukiwaniu sali, w której miały odbyć się pierwsze tego dnia zajęcia. Do końca dnia trzymał się z dala od Rona, a jeśli zdarzyło się, że musiał przy nim siedzieć, to miejsce między nimi zajmowała Hermiona. Oświadczył, że nie odezwie się do Weasley'a, dopóki ten nie przeprosi. Zaś Ron, uparty jak zwykle, twierdził że to Harry powinien przeprosić jego.
****
Severus zamknął czytaną właśnie książkę, gdy usłyszał jak Harry wzdycha już po raz pięćdziesiąty. Obserwował chłopaka od dłuższego czasu — siedział przy biurku stojącym w rogu pokoju, uderzając końcówką pióra w prawie pusty pergamin i wpatrując się nieobecnym wzrokiem w książkę. Snape podszedł do niego bezszelestnie i położył mu dłoń na ramieniu. Harry niemalże podskoczył z zaskoczenia, po czym odwrócił się i obrzucił mężczyznę morderczym spojrzeniem, na co ten jedynie uśmiechnął się drwiąco.
— Nad czym tak rozmyślasz? — spytał.
— Miałem małą sprzeczkę z Ronem. Głupia sprawa — odparł Potter.
— O co się pokłóciliście?
— O ciebie, skoro już musisz wiedzieć. Nie uwierzył mi, kiedy mu powiedziałem, że byłeś dla mnie miły. Uważa, że zrobiłeś mi pranie mózgu. Boję się, że nie zaakceptuje tego, że jestem z tobą, gdy w końcu się o tym dowie. Ani Ron, ani Hermiona nie wiedzą, że jestem gejem.
— Jeśli Weasley nie umie zaakceptować tego kim jesteś, to najwidoczniej nie jest prawdziwym przyjacielem.
— To prawda, ale jest moim pierwszym przyjacielem, jeśli pominąć Hagrida.
— Powiedz mu, że jesteś gejem, ale dopiero wtedy, gdy będzie ku temu okazja. Nie rzucaj mu tego bezpośrednio w twarz. A później, stopniowo, będziesz mógł powiedzieć mu więcej.
— Dziękuję, Severusie — powiedział Harry, po czym uniósł się na ramionach, by skraść Mistrzowi Eliksirów krótki pocałunek.
****
Harry dostał swoją szansę nieco ponad tydzień później. Chociaż raczej nie wyglądało to dokładnie tak, jak sobie zaplanował. Pewnej dość gorącej nocy Severus zrobił mu malinkę na szyi, ale najwidoczniej byli zbyt zajęci sobą, by to zauważyć. Potter dowiedział się o niej znacznie później, gdy Hermiona wytknęła mu to osobiście. I to dość głośno. W obecności wszystkich uczniów siedzących wtedy w pokoju wspólnym. Harry, zakłopotany tym, że wszyscy wokół słyszeli krzyk Granger — „Harry Jamesie Potterze, co masz na szyi?!" — idealnie naśladujący ton rozgniewanej matki, wyciągnął przyjaciół z wieży i zaprowadził ich do najbliższej pustej klasy.
Hermiona oczywiście zażądała natychmiastowych wyjaśnień. Ron nalegał, by zdradził im, kim jest ta „szczęściara", która zrobiła mu malinkę. Na szczęście, gdy Harry powiedział, że chodzi raczej o „szczęściarza", Weasley nie wydawał się zbytnio obrzydzony tym faktem. Jego matka należała do tego rodzaju ludzi, którzy uważali, iż w miłości płeć nie stanowi przeszkody i co najważniejsze, udało jej się zaszczepić te przekonania swoim dzieciom. Hermionie również nie przeszkadzało to, że jej przyjaciel woli chłopców. Harry odniósł nawet wrażenie, że przyjaźnienie się z gejem jest skrytym marzeniem wielu dziewczyn. Coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że zrozumienie płci pięknej jest poza jego możliwościami.
Teraz pozostał jedynie problem, jak powiedzieć Ronowi i Hermionie, że jego partnerem jest ich profesor. Uchylał się więc od ich pytań, tłumacząc, że on i jego chłopak wolą, aby ich związek pozostał na razie tajemnicą. Wiedział, że będzie musiał im kiedyś o tym powiedzieć, zwłaszcza, że już zdążył wypaplać, iż kogoś ma. Kiedyś im o tym powie. Ale jeszcze nie teraz.
****
Severus, jak tylko znalazł trochę czasu, rozpoczął eksperymenty nad eliksirem mogącym przywrócić Harry'emu władze w nogach, wykorzystując do niego składniki, które zebrał na wyspie. Pottera irytowało nieco to, że Mistrz Eliksirów pracuje zawsze do późnej nocy. Starał się jednak tłumić uczucie odrzucenia, tłumacząc to sobie tym, że przecież Snape nie spędzałby tyle czasu w laboratorium, gdyby nie był blisko jakiegoś przełomu.
Harry zawsze czekał na Severusa, aż ten wreszcie się położy. Normalnym stało się to, że dzielili jedno łóżko. Snape przychodził do sypialni koło pierwszej, czasami drugiej w nocy, kładł się i obejmował Pottera ramieniem, podczas gdy Gryfon udawał, że śpi.
Jednak pewnej nocy Mistrz Eliksirów w ogóle nie przyszedł. Harry, częściowo zmartwiony, a częściowo po prostu zły, postanowił sprawdzić, co było aż tak wciągające i czasochłonne, by poświęcić na to nawet sen. Ostrożnie przesiadł się na wózek i podjechał do drzwi, których Snape surowo zabronił mu otwierać.
— Severusie? — zawołał cicho. Nie usłyszał odpowiedzi, nawet gdy zapukał do drzwi. Możliwe, że Mistrz Eliksirów zabezpieczył drzwi zaklęciami wyciszającymi, dlatego też otworzył je ostrożnie, jednocześnie zaglądając do środka. Severus siedział przy niewielkim biurku zawalonym papierami, różnymi składnikami, kociołkiem i klatką, w której znajdowało się kilka białych myszy.
— Severusie? — zawołał ponownie. I znów Snape nie odpowiedział. Najwidoczniej te wszystkie nieprzespane noce w końcu dały o sobie znać. Potter podjechał do niego ostrożnie, starając się niczego nie dotknąć ani nie potrącić. Położył delikatnie dłoń na ramieniu mężczyzny, a już po chwili widział wycelowaną w siebie różdżkę.
— Harry? — zapytał Severus, opuszczając różdżkę. — Co ty tutaj robisz? Wyraźnie mówiłem, żebyś tu nie wchodził.
— Spędzasz tu praktycznie całe noce. Już prawie świta. Zasnąłeś przy biurku — wyjaśnił Potter, starając się ukryć to, jak bardzo zraniło go zachowanie Snape'a.
— Eliksir działa.
— Co? — zapytał Gryfon, nie bardzo rozumiejąc.
— Mam na myśli eliksir, który przywróci ci władzę w nogach.
— On... Działa?
— Tak. Przetestowałem go na kilku zwierzętach — zapewnił Severus.
— I znów będę mógł chodzić? — spytał z niedowierzaniem Potter.
— Dopiero po rehabilitacji — uściślił Mistrz Eliksirów.
Harry nie wiedział co powiedzieć. Przytulił więc mocno Severusa, próbując zatrzymać łzy cisnące mu się do oczu. Snape uspokajająco przeczesał palcami jego włosy.
— Wszystkie potrzebne badania możemy zrobić dzisiaj. Jutro jest piątek, więc jestem przekonany, że pani Pomfrey nie będzie miała obiekcji co do tego, byś już jutro wypił eliksir.
— Będę chodzić — wyszeptał z niedowierzaniem Gryfon.
— Teoretycznie tak.
— Teoretycznie?
— Jest kilka rzeczy, które mogą pójść nie tak, jak przewidziałem. Jednakże szanse na to są naprawdę niewielkie. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wszystko będzie dobrze.
— Powinieneś się przespać — zauważył Harry, gdy już nieco ochłonął. — Lekcję zaczynają się dopiero za trzy godziny. Nie sypiałeś ostatnio za wiele.
— Już idę, mamusiu — prychnął sarkastycznie Snape.
— Nie możesz winić mnie za to, że się o ciebie martwię.
— Skoro tak... Chodź ze mną do tego łóżka.
****
Kilka godzin później Harry i Severus udali się do skrzydła szpitalnego, korzystając z okazji, że nie mieli tego ranka żadnych lekcji. Wizyta przebiegła podobnie jak poprzednim razem — pani Pomfrey przebadała uważnie Pottera i zabroniła mu przyjmować jakiekolwiek eliksiry do czasu, aż wypije ten uwarzony przez Snape'a.
— Biorąc pod uwagę prośbę dyrektora, dotyczącą tego, by pan Potter spędzał tutaj jak najmniej czasu, myślę, że cała procedura może odbyć się w waszych pokojach. Pan Potter wypije eliksir w piątek wieczorem, a ja zjawię się w sobotę rano, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Ach, i jeszcze coś, Severusie. Gdyby coś poszło nie tak, masz mnie natychmiast powiadomić — nakazała stanowczo pielęgniarka.
****
— Severusie?
— Tak?
— Rozważysz propozycję uzdrowiciela Pugeta? Tę, w której prosił cię, byś sprzedał swój eliksir dla Świętego Munga?
— Dlaczego pytasz?
— Bo wiem, jak to jest nie mieć czucia w nogach, a potem je odzyskać. Poza tym, ułatwiłoby to życie tak wielu ludziom.
— Innymi słowy, po prostu chcesz, bym zaspokoił twój kompleks bohatera — zauważył złośliwie Snape.
— Hej, to wcale nie tak! — zaprotestował Potter.
— W porządku, Harry. Jeśli chcesz... Zrobię to. Tylko ze względu na ciebie.
— Dziękuję — odpowiedział z zadowoleniem Gryfon.
****
W piątek wieczorem Harry położył się do łóżka wyjątkowo wcześnie. Severus już na niego czekał w sypialni. Na stoliku nocnym, tak na wszelki wypadek, rozstawił kilka mikstur. Eliksir, który miał przywrócić Potterowi władzę w nogach miał karmazynową barwę, niemal idealnie przypominającą ludzką krew, co mogło tłumaczyć wyraźną niechęć chłopaka do jego wypicia.
— Mikstura najprawdopodobniej sprawi, iż zaśniesz, co w tej sytuacji byłoby bardzo pożądane. Możliwe też, że poczujesz ból w miejscach, w których nastąpi proces odbudowy nerwów. Jeśli ból w ogóle się pojawi, wystąpi głównie w dole pleców, tam, gdzie kręgosłup został złamany — wyjaśnił Snape. Harry pokiwał głową na znak, że zrozumiał, po czym przesiadł się z wózka na materac. Severus usiadł obok niego i podał mu fiolkę z eliksirem. Harry przełknął go najszybciej jak się dało. Nie był obrzydliwy, ale z pewnością nie był też smaczny. Jak przewidział Snape, eliksir natychmiast go otępił.
— Branoc — wymruczał Gryfon sennym głosem.
— Dobranoc, Harry — powiedział cicho Mistrz Eliksirów, pomagając chłopakowi się położyć i przykrywając ich obu kocem.
CZYTASZ
Uszkodzony
FanficHarry ulega wypadkowi samochodowemu. Według Dumbledore'a tylko Snape jest na tyle kompetentny, aby się nim zaopiekować .