Rozdział 1

4.3K 139 34
                                    

Mój świat zawalił się dwa lata temu. Tak, za trzy dni minie dokładnie dwa lata od kiedy ona zginęła, mimo, że nie ma jej już w moim życiu, to zawsze pozostanie w głowie, myślach i sercu. Do tej pory nie mogę się pozbierać. Są momenty gdzie tracę wszystkie możliwe siły. Wraz z nią umarłem i ja. Teraz jestem zupełnie innym człowiekiem. Człowiekiem bez skrupułów, który nie cofnie się już przed niczym.
Kiedy pojawiłem się na jej pogrzebie, ojciec o mało co nie rzucił się na mnie z łapami. Jej matka dowiedziała się kim jestem. Przywitała się ze mną, pokazała tym klasę i styl. Nie obwiniała mnie o to co się stało. Doskonale wiedziała, że to nie moja wina. Mimo to ja i tak czułem, że zjebałem na całej lini. Gdybym został z nią. Nie doszłoby do tego wszystkiego.
Pamiętam ten głos, który wypowiedział te słowa do słuchawki. To mój braciszek. Poznał mój czuły punkt i uderzył w niego. Złamał mnie wtedy, ale teraz nie cofnę się przed niczym, by złapać skurwysyna i pokazać mu gdzie jego miejsce.
Tak, chcę zemsty. Chęć by się na nim odegrać jest tak silna, że czasem tego nie kontroluje. Żadna kobieta nie będzie w stanie zastąpić mi mojej Gwiazdeczki, tej wyjątkowej, delikatnej i mojej kobiety. Pamiętam jej uśmiech, kiedy prosiłem, by została moją żoną. Pamiętam każdy centymetr jej ciała i kiedy zamykam oczy wodze palcami po jej delikatnej skórze, czując jakbym robił to naprawdę. Do tej pory wchodząc do sypialni wyczuwam w powietrzu jej zapach i obecność.
Jej radość kiedy stała przede mną na ślubie, nasze wspólne noce i gorący seks. Tylko ona potrafiła zaspokoić mnie w każdej chwili. Mimo, że nasza znajomość była krótka, to cholernie intensywna. Jedyne czego żałuje, to tego, że to wszystko trwało tak krótko. Zbyt krótko. Piękne wspomnienia pozostaną w mojej głowie. 

Odwróciłem się na krześle w gabinecie, spoglądając na stół na którym chwilę wcześniej rozsypałem biały proszek. Zwinąłem banknot i wciągnąłem najpierw jedną kreskę a później druga. Tłumaczyłem sobie, że to najlepsze lekarstwo by zapomnieć o tym wszystkim ale to była gówno prawda. Jeszcze chwila i będę miał przećpany łeb. Zdawałem sobie z tego sprawę jednak to wygrywało. Od momentu gdy dowiedziałem się o tym, że ona nie żyje, wpadłem w pierdolony nałóg. To było silniejsze, ukojenie na moje pokiereszowane serce. 
Do gabinetu weszła Linda, wołając mnie na obiad. Jej zalotne spojrzenie i te długie do nieba nogi. Zmierzyłem ją wzrokiem i lekko się uśmiechnąłem. 
Po tym wszystkim co się wydarzyło odrobinkę się do siebie zbliżyliśmy. Wiedziała, że nie zastąpi mi mojej Sary ale i tak odgrywała w moim życiu ważną rolę. Bardzo mi pomogła kiedy byłem naprawdę prawie na dnie. Załamałem się tak, że mało nie straciłem całego dorobku mojego ojca. Już nie taka mała Cindy była szczęśliwa, że mieszka ze mną i ma mnie na codzień. Obie wprowadziły się do mnie jakiś miesiąc temu.
Linda to naprawdę atrakcyjna kobieta. Chociaż wiedziałem, że nie ulokuje w jej osobie swoich uczuć, nie pokocham tak jak mojej małej Gwiazdy, nie oddam siebie w stu procentach. Podeszła do mnie opierając ręce na drewnianym blacie, dębowego biurka. Starała się zrobić wszystko bym tylko przeleciał ją tu i teraz, kusiła na wszystkie sposoby, ale ja miałem jakąś pierdoloną blokadę w głowie. Ostatni raz kochałem się na swoim nie do końca udanym miesiącu miodowym. Od tamtego momentu nie czułem zapachu kobiecej cipki a jedyną rozrywką jaką miałem był film porno i moja ręka. Uznałem, że jeśli pójdę z jakąkolwiek kobieta do łóżka to zdradzę Sarę. Wiem, że to głupie ale dla mnie to za wcześnie. I mimo, że jak każdy facet miałem swoje potrzeby postanowiłem, że w końcu się przemogę.

Paolo także wleciał do gabinetu oznajmiając, że wszystko co związane z wystawą jest gotowe, a wszystkie bilety zostały wyprzedane.
W zeszłym roku wpadłem na pomysł, by uczcić jej pamięć. Postanowiłem zorganizować wystawę o której zawsze tak marzyła. Otworzyłem galerię sztuki pod nazwą STELLA tuż przed jej pierwszą rocznicą śmierci. Za trzy dni, wystawa będzie poświęcona tylko jej. Obrazy, które tutaj malowała, obrazy, które chciałem, by odzwierciedlały jej piękna urodę. W innych dniach wystawę mieli amatorzy i znani malarze od których można było kupić pejzaże.
Podziękowałem mu, że w tych trudnych dla mnie chwilach także starał się mnie wspierać i był zawsze obok. To on zajmował się wszystkimi interesami i trzymał nad nimi piecze. Odmeldował się i wyszedł.
- Federico, proszę Cię spójrz na mnie. - usłyszałem głos Lindy.
Odwróciłem się i dostrzegłem, że stoi całkiem naga. Mój kutas nawet nie drgnął. Kurwa naprawdę byłem tak zablokowany, że nie mogłem się podniecić na widok pięknego ciała. To tylko dlatego, że to nie było ciało mojej Sary.
Podszedłem do niej muskając dłonią policzek. Jej gładka skóra i zapach czekoladowego żelu pod prysznic. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominał tego który używała Gwiazdeczka.
Tak, cały czas była w moich myślach. Czasem nawet wydawało mi się że mam jakąś obsesję.
Posadziłem ją na drewnianym biurku, rozpiąłem rozporek, by choć trochę sobie ulżyć. Mieliśmy kilka minut. Zacząłem pocierać swoim kutasem o jej wejście ale nawet to nie pomogło.
Kurwa! Do końca życia pozostanie mi zadowalać się ręką.
Próbowała mi pomóc. Kucnęła przede mną i wzięła go do swoich ust, delikatnie oblizując.
W tej chwili rozluźniłem się a mój kumpel powoli zaczął twardnieć. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie ją. Chwyciłem jej głowę i zacząłem poruszać się nieco mocniej nadając tempo i pieprząc ja w usta.
- Dokładnie tak Saro! - wypowiedziałem na głos.
A kiedy Linda zorientowała się co powiedziałem, odepchnęła mnie i wstała.
- Nigdy nie przestaniesz o niej myśleć. Zawsze będę tą drugą. - powiedziała smutnym głosem.
Ubrała się pośpiesznie i wyszła.
Było mi jej tak bardzo żal. Starała się specjalnie dla mnie a ja nie potrafiłem tego dostrzec.

Trzy dni minęły błyskawicznie. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się w wygodny dres. Za godzinę mam prywatny samolot do Rzymu. Czekają tam już na mnie mama z Alexem i moje siostry. Zadzwoniłem do hotelu The St. Regis Rome.
Zapukałem do drzwi sypialni Lindy a kiedy otworzyła, oznajmiła mi, że nigdzie się nie wybiera i nie będzie grać żadnych drugich skrzypiec, że minęło już wystarczająco dużo czasu i powinienem w końcu pomyśleć o sobie i swoim życiu.
Poprosiłem ją, by pojechała ze mną i obiecałem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by choć trochę zmienić swoje życie.
Uśmiechnęła się lekko i poprosiła bym poczekał na dole. Załatwiłem dla Cindy opiekę na ten tydzień.
Zniecierpliwiony czekałem aż się zjawi. Zeszła po schodach z małą walizeczka.
Auto stało zaparkowane pod domem. Kierowca zawiózł nas pod lotnisko. Przeszliśmy przez terminal i wygodnie usiedliśmy na pokładzie niedużego samolotu. Wpatrzony w chmury zastanawiałem się czy byłaby ze mnie dumna. Pewnie chciałaby bym ułożył sobie życie na nowo.
- Proszę daj mi jakiś znak.- prosiłem w duchu.
Półtorej godziny później byliśmy na miejscu. Paolo przyjechał po nas i zawiózł pod hotel. Chociaż wiedziałem, że nie za bardzo przepada za Lindą, to nie mieszał się w nic.
Każde z nas udało się do pokoju. Tak, mieliśmy oddzielne. Ja miałem ten sam co zawsze pokój dwieście trzynaście. Ona miała dwieście dwanaście.
Po podróży oczywiście nie obyło się bez kąpieli, przebrałem się w granatowy garnitur i biała koszulę, którą trochę rozpiąłem od góry. Ułożyłem starannie włosy i już po godzinie byłem gotów. Do otwarcia i wystawy zostało dobre pół godziny. Wolałem się nieco spóźnić niż być za wcześnie. Denerwowałem się, tak bardzo się denerwowałem, a moja głowa była pełna myśli czy wszystko aby na pewno jest zapięte na ostatni guzik.  Wyszedłem ze swojego pokoju, w tym samym czasie drzwi od pokoju Lindy otworzyły się i ujrzałem ją w czerwonej kreacji. Wyglądała oszałamiająco.
W hotelowym holu, czekała moja mama, przywitałem się z nią i Alexem, którego widywałem teraz nieco rzadziej. Przeprowadził się do mojej rodzicielki. I z tego co wiem są cholernie szczęśliwi razem  pomimo różnicy wieku. A ja cieszę się, że ma kogoś przy swoim boku i jest bezpieczna. Wsiedliśmy wszyscy do zaparkowanej limuzyny, która zawiozła nas wprost pod galerię sztuki. Wszedłem do środka i poczułem jak uderza we mnie fala gorąca. Wspomnienia wróciły po raz kolejny kiedy jako pierwszy rzucił mi się w oczy obraz na którym byłem tylko ja w czarnym garniturze z papierosem w ręce i uśmiechem od ucha do ucha. Podpis na każdym z obrazów SH, ze specjalnym małym serduszkiem.
Tylko ona tak potrafiła. Tylko ona potrafiła rozgrzać moje serce. W każdy możliwy sposób.

Gra. Ponowne rozdanie  cz 2 ✔️|| ZAKOŃCZONE! ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz