Pov Nuffink
Po dłuższym czasie biesiadowania, zasiadłem wraz z przyjaciółmi do stołu. Po ich zmęczonych twarzach mogłem wywnioskować, że mają dosyć. Wpadłem w końcu na pomysł, aby ich rozerwać. Zaproponowałem miód, którego oczywiście nikt nie odmówił i w ten sposób starałem się ich zabawić.Pov Zephyr
-Możemy już wracać? - zapytałam, czując, że moje powieki zaczynają się same zamykać.-Wybacz Zephyr, ale obiecałem coś twojemu bratu. - odpowiedział i gwałtownie skierował smoka w stronę sali gdzie wszyscy świętowali.
-Nienawidzę cię! - pisnęłam, uczepiając się mocniej jego pleców.
Gdy wylądowaliśmy, natychmiast zsiadłam ze smoka i zamierzałam uciec. Jednak Asger był szybszy i złapał mnie w pasie, a następnie przerzucił przez ramię.
-Obiecuje, że ci coś zrobie jak mnie postawisz! - krzyknęłam, waląc pięściami w jego plecy.
-Mitis, idź po Nuffinka. - oznajmił.
-Twój brat chce tylko porozmawiać.
-Dla mnie to aż. - mruknęłam.
-Asger, puść ją. - powiedziała przyjaciółka mego brata.
-Będziesz uciekać? - zapytał Asger.
-Nie. - odpowiedziałam, a po chwili znów stałam na ziemi.
Stanęłam naprzeciw ciemnowłosego i wymierzyłam w jego policzek dosyć silny cios.
-Zawsze dotrzymuje słowa. - prychnęłam i zwróciłam się w stronę brata.
-W takim razie coś nas łączy. - mruknął, rozmasowują obolałą stronę twarzy.
-Temperament to ty masz po mamusi. - parsknął imbecyl.
-Ty za to umiesz zostawiać najbliższych jak ona. - warknęłam.
Przepraszam, mamo! Siła wyższa!
-Nie przyleciałem się tutaj z tobą kłócić. - powiedział spokojnie, podchodząc bliżej.
-W twoim zdaniu jest błąd. - prychnęłam. - Ty nie przyleciałeś do mnie! Nawet nie wiedziałeś, że tu jestem! Tyle czasu się nie widzieliśmy, że w ogóle nawet nie wiedziałeś czy żyje! A teraz śmiesz przychodzić do mnie z marnymi intencjami porozumienia się czy czegokolwiek w tym kierunku! Jesteś bardziej żałosny niż zapamiętałam! I pomyśleć, że kiedyś rozumiałam powód twojego wylotu.
-Ja... Nie wiem co powiedzieć.
-Najlepiej nic już nie mów. - oznajmiłam i już chciałam odejść, jednak zatrzymał mnie jego głos.
-Nie musimy się godzić, ale chociaż współpracujmy! Nasi rodzice są w niebezpieczeństwie.
-Porozmawiamy jutro. - mruknęłam po chwili ciszy i skierowałam się do chaty.
Wchodząc do domu, trzasnęłam za sobą drzwiami.
-No co za imbecyl! - mówiłam na głos, rzucając butami w kąt. -Przylatuje nie wiadomo skąd i po co. Żadnych przeprosin. Nic, totalnie nic! I jeszcze to jego panoszenie się! Wielki król i władca! - prychnęłam.
-Wiedziałem, że jesteście pokłóceni, ale nie spodziewałem się takich akcji po tobie. - zaśmiał się cicho.
-A ty nie na uczcie, Ubbe? - zagadnęłam, dostrzegając go, siedzącego na kanapie.
Blask księżyca delikatnie oświetlał część jego twarzy. Mimo jego nieznośnego charakteru musze przyznać, że nie należy do najbrzydszych wikingów. Dodatkowo te jego czarne włosy, sięgające trochę za żuchwę w artystycznym nieładzie...
CZYTASZ
Stać nas na coś lepszego... | Httyd
FanfictionZacznijmy od nowa. Zakochajmy się w sobie raz jeszcze. Od początku do końca. Od słowa do słowa. Trzecia część ,,Zraniona przez miłość | Hiccstrid". *Kopiowanie zabronione!!!*