rozdział 14

23 4 0
                                    

Izabela

Obudziła mnie czyjąś ręką przesuwająca się po moich biodrach. Otworzyłam oczy i przypomniałam sobie wczorajsze wydarzenia złapałam sie za policzek i się uśmiechnęłam sama do siebie. Wtedy usłyszałam w głowie.
~Miłe uczucie być kochaną. Prawda?~ Kiedy to usłyszałam momentalnie się przeraziłam i obudziłam śpiącego Zefira.
-Co się stało? Czemu nie śpisz?
-Jakiś durny głos nie daje mi spać-
~Durny wypraszam.sobie jestem mądrzejsza od ciebie~
-Zamknij się!-Odpowiedziałam, a na jego twarzy, było widać przerażenie
- Nie przejmuj się, zaraz wrócę- powiedział całując mnie w czoło po czym zręcznie omijając rozwalone na całej powierzchni podłogi rodzeństwo i wyszedł z pokoju. Byłam pewna że już nie zasne więc sięgnęłam do szuflady i wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać.

Zefir

Szybko zbiegłem na dół w poszukiwaniu mojej rodzicielki, która znalazłem ją po zapachu była w kuchni.
-Mamo, muszę ci coś powiedzieć
-Słucham synku, co chcesz mi powiedzieć?-  odwróciła się do mnie z drewnianą łyżką w ręku, lekko się przeraziłem, więc odchylilem delikatnie łyżkę z dala od jakiejkolwiek części mojego ciała
- No więc tak- nie wiedziałem od czego zacząć- Izzy znalazła mate- powiedziałem na jednym wdechu
-Coś jeszcze?- wcale się nie zdziwiła, a to oznaczało jedno
-Wiedziałaś?! I mi nie powiedziałaś?!
-Ty już przesadzasz- powiedziała i walła mnie drewnianą łyżką w głowę, zrobiła to tak mocno że łyżka złamała sie w pół
- No i kolejna łyżka do kosza!
Wrzuciłem do pokoju trzymając się za głowę.
- Co tam?- zapytała mnie Izzy kiedy przekroczyłem próg pokoju 
-Mama znowu wyżyła się na mnie łyżką- zrobiłem mnie smutnego szczeniaczka
-Biedactwo, Chodź do mnie- powiedziała a ja sie do niej przytuliłem
-Izzy... Mam pytanie
-Jakie? .
- Poznałaś ostatnio kogoś nowego?- Zapytałem wsłuchując się w bicie jej serca.
-Nie-Jej serce przyspieszyło, od razu wiedziałem, że kłamie, ale postanowiłem to przemilczeć.

Izabela

Zefira i reszty już nie było a ja szykowałam się do szkoły. Po krótkiej kąpieli ubrałam się w uszykowany wcześniej outfit. I zeszłam na dół. Przy śniadaniu czułam napięta atmosferę i tym razem nie chodziło o pojawienie się zefira na śniadaniu lecz o coś innego. Z moich obserwacji wynika że wiedzą o tym Zefir i mama co do taty to też pewnie wie ale od niego nic nie wyciągnę bo pewnie mama mu zabroniła a on się jej panicznie boi. Zjadłam szybko śniadanie i wrzuciłam talerz do zlewu i dostałam czymś ostrym po policzku dopiero teraz zauważyłam że talerz rozstrzaskał sie na drobne kawałeczki. Zefir natychmiast wstał i do mnie pobiegł próbując otrzeć mój policzek ja jednak odepchnełam jego rękę i wybiegłam na ogród gdzie usiadłam pod moim ulubionym drzewem wiśni.

-Izzy coś się stało?- zapytał niepewnie Jackob.
- Nie, nic- powiedziałam ocierając łzy z policzków.
- Przecież widzę- powiedział siadając obok mnie-Wiesz że możesz mi powiedzieć.
- No, więc tak słysze jakieś głosy, widzę że Zefir wie co sie ze mną dzieje, ale nie chce mi powiedzieć, wszyscy coś przedemną ukrywaja- w tym momencie nie mogłam pchamować już łez i zaczęłam płakać, a on mnie przytulił i powiedział
-Spokojnie, ja przed Tobą nie mam tajemnic, ale teraz muszę już iść
- Gdzie i po co?
- Jakimś cudem w tym tygodniu złamały się aż 4 łyżki-Oboje wybuchneliśmy śmiechem. Jackob pojechał do sklepu a ja wróciłam do domu aby wziąść tate i jechać do szkoły

///

wilczy sekret Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz