✄--14.Nomu--

717 69 15
                                    

-Mogłabyś trochę się uspokoić? Dziś pierwszy raz chłopak ma szansę dokładnie zobaczyć to miejsce, a ty go już męczysz.- Odparł męski głos, a ja podniosłem powieki.

-Ale chcę mu zrobić niespodziankę.- Odpowiedziała blondynka, siedząc na moich nogach. Chwyciła nogawki spodenek, jednak uciekłem z uchwytu złotookiej. Niestety zaplątałem nogę w kołdrze, przez co wylądowałem twarzą na podłodze.

-Au...

-Nic ci nie jest? Zresztą, przecież twoja indywidualność cię leczy. Toga, daj mu przebrać te ciuchy, choć wszystkie szpitalne szmaty wyglądają tak samo.

-Eh, no dobra. Ale potem zaklepuje Izusia.

-Jak chcesz, mnie nie obchodzi ten dzieciak.

Po tej rozmowie, oboje wyszli z pomieszczenia. Próbowałem przeanalizować, co właśnie nastąpiło. Ich dialog był niewinny, normalny. Czy tak rozmawiają mordercy? Ja jestem tutaj najbardziej dziwny, niespokojny, strachliwy. Powinienem zapomnieć o ich roli zabójców? Nie, nie mogę sobie pozwolić na coś takiego. Przecież nie chcę zginąć. Ale...stałem się taki sam. Też zakończyłem czyjeś życie, też miałem w ręce zakrwawiony nóż. Nie, zostałem zmuszony. A ta dziewczyna? Wypadek, nic innego, tylko wypadek. Nic nie zrobiłem, prawda? Prawda?! Moje ciało dygotało, przerażało mnie nawet odbicie w lustrze. Wyszytko przez to wstrętne oko, to jego wina! Złapałem za powiekę i już chciałem zniszczyć okropieństwo, ale nie mogłem ruszyć ciałem.

-Co jest?!- Zapytałem sam siebie, a z głośnika pod sufitem, o którym wcześniej kompletnie nie wiedziałem, wydobył się dźwięk.

-Nie polecam tego rozwiązania, nie wytrzymałbyś tego. Dobrze, że twój organizm zatrzymał tą czynność.

-Mój organizm?

-Efekt ten sam, co przy ucieczce przed niebezpieczeństwem. Podświadomość zna zagrożenie wynikające z pozbycia się tej części ciała, więc ci na to nie pozwala. Oczywiście, możesz to przezwyciężyć, ale jeżeli tak zrobisz, to zginiesz lub stracisz świadomość. Teraz przebierz ubrania i zejdź na dół, bo na ciebie czekają.- Odparł All for One, po czym w pokoju całkowicie ucichło. Zrobiłem jak mówił, jaki miałem wybór? Groził śmiercią Kacchana, innych uczniów, a przede wszystkim mojej rodzicielki. Nie mogłem na to pozwolić.

Zszedłem schodami do baru cuchnącego stęchlizną. W drewnianym parkiecie nie było deski bez choć malutkiego pęknięcia. Czułem się tak, jakbym z zamku zszedł gdzieś na ulicę biednych ludzi. Wewnątrz mojego domu zawsze panował porządek, tu porozdzielane plakaty wisiały wszędzie. Nawet pająk zamieszkiwał kąt pod sufitem.

-Izu! Już jesteś. To co robimy?- Zapytała blondynka, lecz tylko stałem obserwując otoczenie.

-Chwasty nie mówią.- Odparł właściciel jasnoniebieskich włosów, a ja spojrzałem na niego. Moje myśli nękały pytania, doprowadzające do paranoji. Jego Quirk to rozpad, prawda? A co, jeżeli nagle tego użyje? Ale przecież teraz mam regenerację. Jednak może on sproszkować tym mą jedyną rodzinę.

Nagle coś walnęło mnie w plecy. Jak się okazało, była to ręka błękitnookiego chłopaka. Co on chce zrobić? Wykorzysta swoje płomienie? Spali wszystkich, których znam? Będzie zwęglał moje ciało i patrzył, jak cierpię? Jego ogień jest w odcieniach granatu oraz jaśniejszych barw tego koloru. Oznacza to, że ten dar jest bardziej niebezpieczny, niż indywidualność Katsukiego. Wciąż pamiętam pieczenie od nagrzanych dłoni blondyna. Nie umiem sobie wyobrazić, jak bardzo musi palić Quirk kruczowłosego.

-Co tak stoisz? Shigaraki do każdego tak krzywi mordę, więc to norma.

-Ja chociaż wyglądam jak człowiek, nie to co ty, spalona kiełbaso.

✄--Obserwowany przez kwiaty--Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz