✄--38.Overhaul--

265 30 8
                                    

Po posiłku, jaki dał mi złotooki, zostałem odesłany z powrotem do pokoju. Podobno mężczyzna musiał się czymś zająć. Siedziałem teraz w wannie, obserwując bąbelki piany. Zacząłem rozumieć, dlaczego wewnątrz tego mieszkania nie ma żadnego brudu. Najwyraźniej ktoś, kto tu mieszkał, miał manię czystości. Jak inaczej wytłumaczyć ogromną ilość przeróżnych mydeł na półkach wewnątrz łazienki?

Chwyciłem butelkę szamponu, po czym umyłem nim włosy. Byłem wykończony, ponieważ przez godzinę słuchałem zasad tego miejsca. Jak się okazało, zostałem zabrany przez aktualnego szefa Shie Hassaikai, która jest jedną z grup Yakuzy. Nie byłem jeszcze do końca pewien, co to znaczy, jednak niedługo zamierzam się dowiedzieć.

Szczerze, nadal czułem obawę co do tego miejsca. Overhaul, czyli bordowowłosy, z którym wcześniej rozmawiałem, powiedział, że nic mi nie zrobi. Słowa są jednak niczym piasek. Nic nie warte. Więc czy mogę myśleć, iż jest tu bezpiecznie?

Gdy wyszedłem z łazienki, włożyłem na siebie czyste ciuchy. Nie byłem przyzwyczajony do noszenia rękawic, więc często o nich zapomniałem. Wygodne było to, że zakrywały tylko palce, a nie całe dłonie. Gdyby wyglądały inaczej, prawdopodobnie byłoby mi za gorąco. Chrono, czyli jeden z podwładnych złotookiego, wytłumaczył mi, dlaczego mam je nosić. Mianowicie gospodarz cierpi na mizofobie, czyli nienawidzi zarazków. Współczułem mu, ponieważ na jakiś sposób rozumiałem ów szefa. Jego chęć czystości była jak ma chęć poczucia bezpieczeństwa. Wszędzie otaczały mnie kwiaty, których nigdy się nie pozbędę. Zawsze będę przez nie obserwowany, nie ważne, co zrobię.

Ponieważ miałem po przygotowaniu się iść do gospodarza, tak też uczyniłem. Zastawem go w jego biurze, gdzie trzymał wszystkie kartki. Wyglądało to dość niesamowicie, bo każdy skrawek papieru posiadał swoje miejsce wewnątrz tego pomieszczenia. Nigdy nie latały śmieci, nie było nawet krzywo położonego długopisu. Na pierwszy rzut oka mogło to wyglądać niepokojąco, lecz zaczynałem się już przyzwyczajać, ponieważ tak właśnie wyglądała cała posiadłość. Przynajmniej tak myślałem, przecież znałem zaledwie jej kawałek.

-Skoro już jesteś, możemy zająć się twoją osobą. Chciałbym cię jeszcze spytać o jedną rzecz.

-Okej.- Odpowiedziałem mężczyźnie, a ten wyjął z szuflady jakiś zeszyt.

-Co ci się stało w oko? Dokładniej, co oznaczają cyfry 07?- Zapytał, ale chwilę siedziałem w zamyśleniu. Czy jeśli powiem mu wszystko, to odda mnie lidze złoczyńców? Nic więc nie mówiłem. Siedziałem, zaciskając pięści. Spuściłem wzrok na podłogę, nie chcąc widzieć twarzy rozmówcy. Może zrobić ze mną cokolwiek, byleby nie oddał Shigarakiemu.

-Kiedy indziej się dowiem. Chcesz coś, czy wolisz iść?- Powiedział bordowowłosy, a ja spojrzałem na niego zaskoczony. Nie wyciągał informacji, jak to było w szkole. Po prostu odpuścił, chcąc poczekać, aż będę miał siłę, by o tym mówić. Nie składał on żadnych obietnic typu "Ochronimy cię". Tylko odparł, że nie chce skrzywdzić mej osoby.

Chciałem mu ufać, lecz nie byłem pewny, czy mogę. Wierzyłem Himiko, ale jej tu nie było. Mogłem zdjąć maskę obojętności przed tym człowiekiem? Mogłem stworzyć miejsce przy tej osobie?

-Jak się nazywasz?- Spytałem w końcu, gdy ten tworzył jakieś notatki.

-Chisaki Kai.

Po tej rozmowie wyszedłem. Szybko wróciłem do pokoju, gdzie upadłej na podłogę. Jakiś sposób było mi w tym miejscu dobrze, lecz i źle. Bałem się, ale miałem poczucie bezpieczeństwa. To nie tak jak przy Todze, która mnie przytulała. Wtedy tylko przez nią byłem chroniony. Tu natomiast byłem chroniony wszędzie, lecz nigdzie. Nie wiedziałem, czy sobie coś ubzdurałem, czy to może inni próbują coś wmówić mi.

✄--Obserwowany przez kwiaty--Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz