✄--36.Spacer--

257 33 2
                                    

Otworzyłem opuchnięte oczy. Przed sobą zastałem zielone liście, które zasłaniały mi widoczność. Płakałem przez sen? Zresztą, co za różnica. Nie wstawałem, nie miałem powodu. Leżałem, myśląc o tym, jak przestać komukolwiek zagrażać, zawadzać. Czy zwykłe przeprosiny wystarczą? Ale to będzie ucieczka, zakryję wszystko pustym słowem.

Nagle drzwi od pokoju wyleciały z hukiem. Mimo to, nie zareagowałem.

-Dupku, weź stąd wyjdź. Ci gówniarze się martwią!- Zawołał blondyn, ale ja nie ruszyłem ciała z miejsca.

-Martwią o co?

-Jak to kurwa o co?! Nieważne, kolorowy debil czegoś od ciebie chciał.

Usłyszałem kroki, a gdy te się zatrzymały, zostałem podniesiony do pozycji pionowej. Bez sprzeciwu stanąłem, po czym dostałem ciuchy.

-Jak się umyjesz, to gdzieś wyjdziemy.- Odparł Todoroki, lecz wyszedł tak szybko, że nie zdążyłem odmówić. Zamiast zrobić to, co kazał, odłożyłem ubrania do szafy. Następnie znów położyłem się na podłodze, tam, gdzie wcześniej spałem.

Czego oni chcą? Znaleźli sposób, by mnie wyrzucić ze szkoły? I dobrze, niech zniknę i pójdę w niepamięć. Może nareszcie nikomu nie będę przeszkadzać? W końcu kto chce mordercę wewnątrz swojego domu? Tak długo już traktowałem siebie jak idiotę, że zapomniałem o tym, jak przerażający jestem.

Przytuliłem nogi, jakby w obawie, że ktoś je zje. Po polikach spływała woda, a na języku czułem smak metalicznego płynu, który powstał w wyniku przygryzania wargi. Byłem jak puszka pandory. Jeden mój ruch mógł kogoś zabić.

Przed oczami delikatnie falowały pojedyncze włosy, prawdopodobnie przez przeciąg. Złapałem jeden z nich, po czym pociągnąłem. Ten natomiast został wyrwany z głowy. Aż trudno uwierzyć, jak łatwo mogłem się pozbyć samotnych części fryzury. Zacząłem tak robić w kółko i w kółko, chcąc stworzyć ideał. Czynność jednak wyglądała, jakby nie miała mieć końca. Spojrzałem więc na szybę, która wciąż była zasłonięta. Powoli wstałem, po czym odsłoniłem rolety. Otworzyłem szeroko okno oraz wystawiłem za nie rękę, szukając niewidocznych krat.

Przecież tu były.

Ktoś złapał me ciało bez ostrzeżenia, lecz kolejny raz nie wykonałem żadnego ruchu.

-Co ty robisz?- Zapytał wychowawca, a ja spojrzałem na niego obojętnie. Tak właśnie powinienem się zachowywać, by nie dostać kary, prawda?

Nauczyciel kazał mi się umyć i przebrać, nawet nie brał pod uwagę, że mogę odmówić. Wepchnął mnie do łazienki po drugiej stronie akademika, wręczając ubrania do ręki. Gdy zwyczajnie szedłem, wzrok każdego był skierowany w mym kierunku. Brunetka chciała coś powiedzieć, lecz w końcu tego nie zrobiła.

Myślałem nad tym wszystkim na okrągło. Gdzie popełniłem błąd? Dlaczego znów utknąłem, głucho słuchając czyiś słów? To tak, jakbym cofnął swoje odczucia do czasów gimnazjalnych. Teraz jednak nie miałem celu, który mógłbym spełnić.

Wycisnąłem wodę z włosów, które później wysuszyłem. Włożyłem rzeczy, jakie dał mi pan Aizawa, a następnie opuściłem pomieszczenie. Gdy dotknąłem podłogi, ma stopa została przebita przez kolce. Byłem niczym mała syrenka, która miała wrażenie, jakby chodziła po potłuczonym szkle. Mało osób zna tą wersję bajki, ponieważ została upiększona.

Czy ktoś upiększy moją bajkę?

-Midoriya, chodź.- Powiedział nauczyciel, a ja, ignorując ból spowodowany roślinami, ruszyłem w jego kierunku. Ale czy dobrze robię? Przecież zachowując się właśnie tak, znów zostanę tym dziwnym. Skoro już robię za potwora, to może dam radę to odkręcić?

✄--Obserwowany przez kwiaty--Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz