16.

659 42 3
                                    

Kawa, kawa i jeszcze raz kawa! Napój bogów, którzy wymyślili wstawanie o tak wczesnej godzinie tylko po to, żeby coś zjeść.

Upiłam łyk czarnego napoju, po czym rękoma przetarłam zmęczone oczy, pod którymi znajdowały się ciemne wory nie do ukrycia. Wczorajszy dzień był bardzo emocjonalny dla niektórych, gdy szłam na śniadanie zauważyłam, że nie tylko ja mam czarne zmory pod oczami od wielogodzinnego płaczu. W duchu modliłam się do Salazara, żebym nie musiała iść do Ministerstwa w sprawie śmierci Padmy Patil jako, że razem z dziewczynami i chłopakami byliśmy pierwszorzędnymi świadkami całej akcji.

Rozejrzałam się po Wielkiej Sali, każdy ziewał i prawie nie kontaktował z otaczającą go rzeczywistością. Dzięki Merlinie, że dzisiaj jest niedziela. Słodka, piękna niedziela. Mój wzrok powłóczył się do wejścia na salę obiadową przez, które weszli moi bracia.

- Straszysz Pansy - skomentował blondyn z ironicznym uśmieszkiem, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie.

- Wcale nie wyglądasz lepiej - odpowiedziałam z takim samym  uśmiechem, po czym wzięłam kolejny łyk kawy - Widzę, że ktoś tu się nie wyspał.

- Taa - zaczął Teo, ale senne ziewanie mu przerwało, na co cicho się zaśmiałam - bardzo śmieszne.

- Blaise, żyjesz? - zapytałam chłopaka, który siedział obok mnie z rękoma założonymi na stole i głową w nie schowaną.

- Yhm - mruknął zaspany, zaśmiałam się razem z chłopakami, po czym nalalam mulatowi kawy.

- Proszę o uwagę! - zawołała Mcgonagall podgłośnionym przez zaklęcie głosem, na co niektórzy złapali się za głowy - o godzinie trzynastej jest wyjście do Hogsmeade, osoby pełnoletnie czyli te, które wróciły by powtórzyć siódmy rok, nie potrzebują zgody na wyjście. Informuje także, że dnia trzydziestego pierwszego Października odbędzie się Bal Halloweenowy, na który będą mogły przyjść osoby od czwartego rocznika wzwyż. Obowiązują eleganckie stroje!

- Dlaczego akurat dzisiaj? - jęknęłam na myśl o tym, że będę musiała ruszyć się z dormitorium i pójść do wioski, choć z jednej strony będę mogła odwiedzić Mili i jej mame w sklepie!

- Ja to tam bardziej bym się martwił o Diabła niż o ciebie - stwierdził Malfoy, a ja od razu spojrzałam w stronę wymienionego wyżej ślizgona, ledwo opierał się na rękach i popijał kawę prawie, przy tym zasypiając.

- Do trzynastej jest parę ładnych godzin, zdąży jeszcze pospać - powiedział Teo, który po wypiciu jednej filiżanki kawy zachowywał się jak nowo narodzony. Widziałam to spojrzenie Zabiniego mówiące, że tak nie będzie na co się zaśmiałam.

- Witamy trupów! - powiedziała z entuzjazmem Ginny, które usiadła obok Blaisa, a zaraz po niej przyszła Hermiona, która zajęła miejsce obok chłopaków po drugiej stronie.

- Nie jesteś śmieszna wiewióra, my tu umieramy - Malfoy spojrzał na nią z politowaniem, na co ta wywróciła oczami. Nawet teraz musi być śmiertelnie poważny.

- Ty w ogóle nie jesteś śmieszny, Malfoy - skomentowała jego zachowanie Granger, a blondyn spojrzał na nią z niedowierzaniem.

- Ja? Ja nie jestem śmieszny? - zapytał, przy tym pokazując palcem na siebie, wszyscy kiwneli potwierdzająco głowami - Zaraz się przekonacie.

Gdy to powiedział, wstał od stołu i poszedł w stronę drzwi, przy których się zatrzymał. Wyciągnął różdżkę z kieszeni i przyłożył sobie ją do krtani, wszyscy zebrani uczniowie spojrzeli w jego stronę.

- Moi mili państwo! Nie licząc Gryfiaków, oni nigdy nie byli mili, no może Hermiona i Ginny coś tam próbują zrobić, ale muszą jeszcze poćwiczyć - zaczął, na co po sali przebiegała falą szeptów w stylu "czy on powiedział Hermiona i Ginny?" - tak, dobrze usłyszeliście! Powiedziałem Hermiona i Ginny! Przecież po to są imiona nie? Jesteście niemożliwi, jak mogliście nie wierzyć, że znam imiona tych Gryfonek? Pansy ciągle trajkocze, Ginny to, Hermiona tamto. To już jest nie do wytrzymania!

«Ślizgońska Tajemnica | Hansy»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz