3.

1.1K 74 37
                                    

Wracałam właśnie z biblioteki całkowicie wyczerpana, nigdy nie sądziłam, że pisanie eseju o zakleciu, o którym nie masz pojęcia może być takie trudne.

Skręcałam właśnie za ścianą niedaleko biblioteki, gdy poczułam jak na coś a raczej kogoś wpadłam, przy tym prawie upadając na ziemię. Spojrzałam na mojego wybawcę, przez chwilę mnie zamurowało. Czy ja się przypadkiem nie przewidziałam? Pytałam samą siebie. Potter? Serio? Nie było nikogo lepszego?

- Em.. Dzięki? - powiedziałam zmieszana i podniosłam torbę, która upadła na ziemię.

- Co tu robisz? - nie mógł powiedzieć proste "nie ma za co"? Merlinie..

- Wracam z biblioteki, a ty? - posłałam mu lekki jak na mnie uśmiech, odwzajemnił go.

- Ja? Yyy.. Właśnie miałem iść do eee.. No ten klasy od... zaklęć - widać było, że kłamał.

- Dlaczego kłamiesz? - zapytałam ze śmiechem  przy tym spojrzałam na niego niedowierzająco. Widać było, że był zmieszany.

- Ja nie kłamię, własnie miałem tam iść - śmiałam się w myślach.

- Po co? - chłopak milczał, chyba nie spodziewał się, że będę go wypytywać - Oj Potter, Potter - powiedziałam i wyminęłam chłopaka, wcześniej klepiąc go lekko po ramieniu.

- Czemu mi nie wierzysz? - odwróciłam się w jego stronę, stał i bacznie mnie obserwował.

- Może dlatego, że klasa od zaklęć jest w drugą stronę? - zapytałam z lekkim śmiechem.

- Dobra, masz mnie - powiedział i sam się zaśmiał, zaczynałam popadać w paranoje śmiechu. W sumie nie wiem dlaczego, może towarzystwo Pottera tak na mnie działa? Co ja w ogóle myślę?

***

- Hej chłopaki - przywitałam się z Blaisem i Draco, przy tym opadłam leniwie na kanapę obok nich.

- Dalej masz moją bluzę? Merlinie.. kiedy mi ją oddasz? - zapytał blondyn, kiwnełam przecząco głową.

- Nigdy - dodałam po czasie, ślizgon przejechał rękoma po twarzy.

- Odpędzasz ode mnie laski Parkinson, one myślą, że jesteśmy razem - powiedział lekko zirytowany.

- I tak zaliczyłeś już praktycznie całą szkołę, więc w czym problem? - powiedziałam, przy tym powstrzymując z Zabinim śmiech.

- Dracuś, o czym ona mówi? - usłyszeliśmy głos Astorii, dusiliśmy się z Diabłem wewnętrznie - myślałam, że Ty tylko ze mną..

I już jej nie było, wybiegła z płaczem z Pokoju Wspólnego. Nie trzymaliśmy już ze ślizgonem śmiechu, zwijaliśmy się na skórzanej kanapie, a blondyn kiwał zrezygnowany głową.

- Tacy z was przyjaciele - powiedział i spojrzał na nas pobłażliwym wzrokiem, po czym dodał ze śmiechem - ja rozumiem, że Greengrass zawsze myślała, że kocham tylko ją, i że tylko z nią spałem, no ale bez przesady..

***

Szukałam właśnie romansu, który ostatnio wypożyczyłam z biblioteki. Było dość wcześnie, więc mogłam jeszcze trochę poczytać, jedynym problemem był brak książki w mojej torbie. Wyrzuciłam wszystkie podręczniki, zwoje pergaminu i pióro z atramentem na biurko. Byłam pewna, że ostatnio chowałam książkę z matową czarną oprawą do torby.

«Ślizgońska Tajemnica | Hansy»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz