4.

1.1K 67 21
                                    

Znowu ten sam okropny dźwięk wyrwał mnie ze świata snu i przyjemnego spokoju. Przejechałam rękoma po twarzy z nadzieją, że mogę pójść jeszcze spać.

Po kilku minutach stwierdziłam, że muszę wstać teraz bo inaczej nie zdążę na śniadanie. Więc z ogromną motywacją jaką sprawiał mi widok jedzenia w Wielkiej Sali zwlokłam się z łóżka i podreptałam do łazienki, wcześniej otwierając okno.

- O mój słodki Merlinie - powiedziałam do siebie gdy zobaczyłam w lustrze cienie pod oczami, wcześniej oczywiście jak to ja musiałam podskoczyć gdy wogóle spojrzałam w lustro. Przejechałam opuszkami palców po ciemnych zmorach zdobiących moją twarz, ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic.

Po szybkich 20 minutach wyszłam z łazienki i w ręczniku usiadłam na pufie przy toaletce, otworzyłam jedną z szuflad a z niej korektor i kilka innych bibelotów które będą mi potrzebne do makijażu.

***

Idealnie o 7 opuściłam lochy z torbą na ramieniu, ruszyłam do Wielkiej Sali po drodze wymijając ludzi i co jakiś czas posyłając pierwszorocznym groźne spojrzenie. Nie wiem dlaczego ale zawsze rozbawiały mnie przerażone miny dzieciaków..

- Jak się czuje nasza mała siostrzyczka? - zapytał dziarsko Zabini gdy usiadłam naprzeciwko niego, pod moim nosem od razu pojawił się uśmieszek.

- A jak tam nasz niby śmieszny braciszek? - chłopaki, którzy siedzieli obok mnie zaśmiali się cicho gdy Blaise zmrużył niebezpiecznie oczy i pomachał mi palcem jakby karał małe dziecko.

- Jecie to śniadanie? Mamy Historię Magii.. będzie można pospać - zwrócił nam uwagę Nott przy tym przerywając nasze ścinanie się wzrokiem.

- Nott ma rację - poparł go blondyn siedzący po mojej lewej, skinęłam głową i upiłam łyk jego ciepłej kawy - Parkinson to nie znaczy, że możesz pić coś co ratuje mi życie.

- Za późno - powiedziałam i zabrałam mu napój, teraz on chciał mnie mordować wzrokiem - nalej sobie - powiedziałam i wskazałam na dzbanek wypełniony ciemnym płynem. Szklanka chwilę później wypełniona była kofeiną, ślizgon dyskretnie wkropił do niej jakiś eliksir. Pewnie Energi, który miał go uratować przed całym dniem zajęć.

***

Doszliśmy na drugie piętro. Pod salą w kilku grupkach stali puchoni, którzy na nasz widok dziwnie się przerazili. Zdusiłam w sobie cichy śmiech podobnie jak chłopaki, minęło kilka minut a zza ściany wyszedł Binns.

Otworzył nam drzwi przez które sam na końcu przeleciał, usiadłam w ostatniej ławce z Teo. Przed nami usiadł Diabeł ze Smokiem.

- Zaczyna się 2 godziny spanka! - powiedziałam uradowana a chłopaki tylko się zaśmiali gdy zobaczyli moją radość. Profesor Binns i tak nie zwraca się na nas uwagi przy tym nawet nie wiedząc, że uczniowie śpią w najlepsze na jego lekcjach. Nawet ci z przodu. Zawsze latał w tą i z powrotem na samym czubku klasy albo stał przed wielką katedrą i zapatrzony w rolki pergaminu czytał wcześniej zrobione notatki.

- Kolorowych Koszmarków - powiedział cichym głosem Nott do nas wszystkich, zasmialiśmy się mówiąc tak samo ciche "nawzajem". Chyba nie muszę wam mówić co się później stało co nie? Ale jednak jak nie wiecie to w prostym języku wszyscy położyli się na mosiężnych ciemnych ławkach i poszli spać..

***

Po klasie przebiegł jeden zgodny jęk gdy każdy usłyszał dźwięk dzwonka, czyli najgorsza rzecz którą może się stać podczas snu. Przeciągnęłam się leniwe i poprawiłam włosy, zamrugałam kilka razy by się dostatecznie obudzić.

«Ślizgońska Tajemnica | Hansy»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz