Hey! Cieszę się, że tu jesteś!
Jeśli spodoba Ci się ten rozdział zostaw po sobie gwiazdkę i komentarz UwU
Miłego czytania <3-----------------------------------------------------------
Gdy Harry zamknął drzwi gabinetu, natychmiast odsunął się od nich na bezpieczną odległość i oparł plecami o ścianę. Czuł, że oczy nabiegają mu łzami, więc je zamknął. Starał się je ze wszystkich sił powstrzymać, do czasu puki nie będzie sam, bezpieczny od wścibskich spojrzeń i pytań, w swoim pokoju. Kłębiło się bardzo wiele uczuć. Strach, złość, smutek, miłość, panika i żal. Snape ma rację. Dlaczego jestem aż tak głupi?! Dlaczego nie zauważam tego, co mam przed nosem?! Przecież obiecałem sobie, że będę chronić Malfoya, a tymczasem szkodzę mu jeszcze bardziej! - myślał chłopak.
Był zły na siebie, zły za to, że nawet nie zauważył momentu, w którym jego stosunek do blondyna zaczął ulegać zmianie, zły za to, że nie dał rady tego powstrzymać, zły za to, że złamał obietnicę daną samemu sobie.
- Idiota, kretyn, palant - powiedział do siebie i uderzył z całej siły pięścią w ścianę, co nie okazało się dobrym pomysłem na odreagowanie. Gdy tylko jego ręką zetknęła się z kamiennymi murami, chłopak poczuł straszliwy ból. Spojrzał na swoją dłoń, która nie wyglądała najlepiej. Harry zdarł sobie, skórę na kościach, co strasznie bolało. Krew leniwie sączyła się z ran, Wybraniec był pewny, że obudzi się następnego dnia z wielkim, fioletowym siniakiem wokół rozcięcia.
Jeszcze bardziej zły i ranny chłopak udał się w kierunku swojego dormitorium. Ręce trzęsły mu się, jedna ze strachu, a druga z bólu. Chorą dłoń schował do kieszeni szaty, zamierzał opatrzyć ją sam, kiedy będzie u siebie. Szedł szybkim krokiem, mijając pozostałych uczniów Hogwartu. Nadal usiłował z całych sił powstrzymywać łzy. Gdy wbiegł do pokoju wspólnego Ślizgonów, po 5 minutach szybkiego marszu, od razu dostrzegł blondyna siedzącego na kanapie. Na nieszczęście Harry'ego Malfoy również go zobaczył. Brunet starał się ze wszystkich sił zachowywać normalnie i spokojnie wejść do siebie, ale krwawiąca i bolącą ręką, mieszanina wielu sprzecznych ze sobą uczuć i szklące się, na widok Draco, oczy bardzo utrudniały sprawę. Ostatecznie skończyło się na tym, że Wybraniec postanowił wbiec jak najszybciej do swojego pokoju i się w nim zamknąć. Tak jak pomyślał, tak zrobił. Pierwsza część planu przebiegła pomyślnie. Udało mu się dostać do dormitorium, wbiegł do swojej sypialni i gdy już chciał wyciągnąć różdżkę, żeby zablokować wejście, okazało się, że nie ma jej w kieszeni. Spanikowany Harry usłyszał zamykające się drzwi. Kurwa! To Malfoy - pomyślał. Tak jak się spodziewał, chwilę później blondyn zaczął spokojnie pukać w drewno, dzielące ich pokoje. Wszystkie emocje, które Harry starał się tłumić, powoli wyswobadzały się z jego kontroli. Brunet nie zamierzał rozmawiać z blondynem. Wiedział, że jeśli coś teraz odpowie, to najprawdopodobniej załamie mu się głos albo nie powstrzyma szlochu.
- Mogę wejść, Harry? - zapytał Draco.
Co kurwa! Harry?! - mówił do siebie w myślach Złoty Chłopiec. Potter doskonale wiedział, że musi odsunąć blondyna od siebie za wszelką cenę, a czuł, że to będzie cholernie trudne zadanie. Musisz dać radę! To dla jego dobra! Najpierw schrzaniłeś sprawę, to teraz musisz wszystko odkręcić - zganił siebie.
- Harry? - Draco nie dawał za wygraną. Wybraniec starał się panować nad sobą ze wszystkich sił, ale gdy usłyszał spokojny, choć pełen zmartwienia głos Ślizgona, pękł. Łzy zaczęły spływać mu po policzkach, panika wzięła górę nad chłopakiem i skutecznie uniemożliwiała oddychanie. Ręce zaczęły mu się strasznie trząść, a on nie mógł nawet nad nimi zapanować. Jak mogłem zgubić różdżkę?! Jak mogłem nie dotrzymać obietnicy?! To wszystko moja wina! Zasłużyłem na to, jestem idiotą - gorączkował się Harry. Myśl, że musi odsunąć od siebie Arystokratę, bolała dużo bardziej niż skaleczona ręka. Bolała w pewien dziwny, lecz znajomy sposób. Bolała tak samo, jak myśl o utracie Syriusza. Chłopak zaczął głośno dyszeć, rozpaczliwie próbując złapać oddech. Zaczęło mu kręcić w głowie. Spanikowany, zaczął płakać. Czuł dziwny ucisk w klatce piersiowej, promieniujący do gardła. Osunął się po ścianie, przy której stał. Brakowało mu tlenu, serce biło jak oszalałe. Zaczął się dusić. Obraz przed oczami Pottera ustępował miejsca dziwnym, kolorowym plamom, a szloch wstrząsający ciałem chłopaka wcale nie pomagał.
![](https://img.wattpad.com/cover/225640121-288-k459767.jpg)
CZYTASZ
Działają na siebie jak magnes |Drarry
FanfictionHarry po raz kolejny wnika do świadomości Lorda Voldemorta, lecz tym razem Dumbledore nie zamierza stać bezczynnie. Przenosi Wybrańca do Slytheriunu, gdzie nie nikt inny jak Draco Malfoy musi ćwiczyć z Potterem oklumencję, sztukę, która ma zapobiec...