Dzień dobry! Zapraszam Was na kolejny rozdział :)
Miłego czytania <3------------------------------------------------------------
Do uszu Malfoya docierały bliżej nieokreślone krzyki. Chłopak od razu poznał głos Harry'ego. Przestraszony blondyn momentalnie rzucił poskładane ciuchy na podłogę i pędem ruszył do pokoju Wybrańca. Jak mogłem być taki głupi, żeby to zignorować i nie sprawdzić co się dzieje!? Dlaczego ten mój tępy umysł nie pomyślał o tym, że para drzwi, która dziela łazienkę od jego pokoju, skutecznie wszystko zagłusza - krzyczał na siebie w myślach.
Arystokrata nie zaprzątał sobie głowy pukaniem, tylko od razu wparował do środka, w końcu pierwsze krzyki usłyszał już dawno temu. Zaklęciem zapalił lampy na szafce nocnej obok łózka Harry'ego. Brunet zdecydowanie nie wyglądał dobrze. Kręcił się niespokojnie na łóżku tak, jak wtedy, gdy Draco zajrzał do niego przed kąpielą. Tylko że teraz chłopak był blady. Nie, blady to mało powiedziane! On był po prostu biały oraz cały mokry. Oddychał szybko, niespokojnie pomiędzy urywkami słów, jakie wykrzykiwał przez sen. Przestraszony Ślizgon, po chwili stania i przyglądania się, do czego doprowadziła jego własna głupota, szybko podbiegł do trzęsącego się i miotającego po całym posłaniu chłopaka. Wręcz wskoczył na łóżko, po czym ukląkł obok niego, łapiąc go przy tym za ramiona i lekko potrząsając nim.
- Harry! Obudź się! - krzyczał przerażony blondyn. Jego głos wyraźnie drżał ze strachu. Potrząsnął jeszcze raz Wybrańcem, a potem przeniósł swoją zimną dłoń na rozpalony policzek Złotego Chłopca. - Harry, proszę cię! - Arystokrata ponowił próbę wybudzenia bruneta, co tym razem mu się udało. Potter gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej. Bezskutecznie próbując złapać, choć odrobinę tlenu. Blizna bolała go niesamowicie mocno, choć zdawało się, że mimo wszystko ból powoli malał. Harry złapał jedną ręką za głowę, co nie okazało się dobry pomysłem, po tak gwałtowniej zmianie pozycji. Chłopak siedział na samym krańcu łóżka, a gdy tylko oderwał od materaca dłoń, która zapewniała mu podporę, stracił równowagę i najprawdopodobniej spadłby z łóżka, gdyby nie Malfoy siedzący obok. Blondyn szybko wyciągnął ręce i złapał Wybrańca w swoje objęcia, zapewniając mu tym samym oparcie. Harry dalej dyszał głośno, chciał zatrzymać powietrze w płucach, co niestety mu nie wychodziło. Chłopak przypomniał sobie sen, z którego właśnie się wybudził. Nie sen, koszmar, w którym Voldemort zabił pobitego i ciężko rannego Malfoya. Na to wspomnienie łzy napłynęły mu do oczu i chłopak zaczął szlochać. Po części ze szczęścia, że Draco nic nie jest i właśnie go przytula, a po części przez myślenie o tym niezwykle bolesnym i przykrym śnie. Tak, to naprawdę bolało. Widok jak ukochaną osobę po długich i straszliwych torturach ktoś zabija bez skrupułów, nie zważając na prośby oraz błagania był strasznie bolesny. Tym bardziej, jeśli było się obok, ale nie można nic z tym zrobić prócz przyglądania. Brunet rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Nie płacz, Harry. To tylko zły sen, wymysł wyobraźni. Nie masz się czego bać. - Tak, na pewno. Szkoda tylko, że tę wyobraźnie Potter dzielił z Voldemortem i to on nasyłał na niego te straszliwe koszmary, które mimo wszystko zawsze mogą okazać się prawdą. Brunet zaczął się mocniej trząść
- Boję się - załkał cicho Złoty Chłopiec. Po tych słowach Malfoy przytulił go jeszcze mocniej do siebie. Tak, że Wybraniec słyszał bicie jego serca, które mimo spokoju w głosie, biło trochę zbyt szybko. Potter mimowolnie spiął wszystkie mięśnie, co nie umknęło uwadze Arystokraty.
- Harry - powiedział Ślizgon, po czym złapał Wybrańca za brodę i delikatnie uniósł ku górze, tak, aby chłopak spojrzał mu w oczy. - Nie masz się czego bać. Jestem tutaj, przy tobie. Nic ci nie grozi - oznajmił ze stoickim spokojem i puścił głowę Pottera, pozwalając tym samym chłopakowi znów wtulić się w swoją klatkę piersiową. Ślizgon głaskał Wybrańca jedną ręką po plecach, a drugą bawił się w uspokajający i delikatny sposób czarnymi włosami. Po jakimś czasie Harry znów czuł się dobrze. Głowa go nie bolała, na twarz wróciły kolory, oddech się uspokoił i przestał się trząść. Gdy Malfoy zauważył, że z Wybrańcem jest już w porządku, dalej trzymając go, w swoim uścisku powiedział:
CZYTASZ
Działają na siebie jak magnes |Drarry
FanficHarry po raz kolejny wnika do świadomości Lorda Voldemorta, lecz tym razem Dumbledore nie zamierza stać bezczynnie. Przenosi Wybrańca do Slytheriunu, gdzie nie nikt inny jak Draco Malfoy musi ćwiczyć z Potterem oklumencję, sztukę, która ma zapobiec...