Dzień dobry! Zapraszam na kolejny rozdział UwU
Miłego czytania <3------------------------------------------------------------
Harry przez 10 minut błądził w tłumie, szukając Draco, ale nigdzie go nie zauważył. Dopiero po tym czasie pomyślał o jednym bardzo oczywistym miejscu. Bez zastanowienia pobiegł, przeciskając się pomiędzy Ślizgonami, do drzwi swojego dormitorium. Otworzył je lekko i wszedł do środka. W pomieszczeniu panowała głucha cisza. Zupełnie tak, jakby za kawałkiem drewna wcale nie rozgrywała się głośna impreza. Malfoy musiał nałożyć zaklęcie wyciszające - pomyślał brunet. Rozejrzał się po pomieszczeniu, ale dopiero po chwili dostrzegł Draco. Blondyn leżał na łóżku w luźnych ubraniach, zwinięty w kłębek, z nogami podciągniętymi do klatki piersiowej, odwrócony plecami w stronę Wybrańca. Zdawało się, iż chłopak nie usłyszał, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Nie odwrócił się, żeby zobaczyć, kto do niego przyszedł ani nic nie powiedział, więc brunet domyślił się, że Arystokrata śpi. Poczuł lekkie wyrzuty sumienia. Wiedział, że ostatnie noce nie były dla Draco zbyt obfite w sen przez koszmary, nękające Złotego Chłopca. Potter podszedł do łóżka i cicho się na nie wgramolił, żeby przykryć ciało Malfoya kołdrą. Gdy sięgał po materiał, przypadkowo musnął swoją dłonią przedramię Arystokraty. Na to blondyn momentalnie podniósł się do siadu, widać było, że się przestraszył.
- Spokojnie, Draco, to tylko ja - powiedział Potter, łapiąc za ramię chłopaka. Ślizgon odetchnął z ulgą i wolną ręką przetarł sobie twarz. - Przepraszam, że cię obudziłem - dodał Wybraniec.
- Nic się nie stało i tak nie spałem - odparł blondyn. Wybraniec spojrzał na niego lekko zaskoczony.
- Nie zauważyłeś mojego przyjścia, wyglądało, jakbyś zasnął. Dlaczego nie bawisz się z wszystkimi?
- Po prostu się zamyśliłem. Nie mam ochoty na imprezy, więc postanowiłem zostać u siebie.
- Co jest, Draco? Zabini martwi się o ciebie, ja z resztą też - zapytał brunet z zatroskaną miną
- Nie macie powodów do obaw, bo nic mi nie jest - odpowiedział Arystokrata i uśmiechnął się smutno.
- Nie kłam. Nigdzie nie wychodzisz, siedzisz cały czas w pokoju sam i z nikim się nie spotykasz, nie rozmawiasz z ludźmi. Rozumiem, że możesz być zmęczony, co jest moją winą no i że pokłóciłeś się z Crabbe'em i Goyle'em, za co również czuję się odpowiedzialny, ale co z Zabinim? Separujesz się od niego, a mu na tobie zależy i się martwi, tak jak ja. Przepraszam, wiem, że nie ma mnie całymi dniami i nie zauważyłem nic szybciej. Porozmawiaj ze mną - nalegał Wybraniec.
- Jesteście wspaniali, troszczycie się o mnie, ale zupełnie niepotrzebnie...
- Jak to niepotrzebnie? Troszczymy się, bo zależy nam na tobie! - oburzył się Potter, ale uśmiechnął przy tym szczerze. Malfoy popatrzył na niego zaskoczony. Zastanawiał się, czy dobrze usłyszał. Czyżby Harry naprawdę powiedział, że mu zależy? Blondyn również uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu.
- Znaczy... Możliwe, że jest coś, co - zaczął Draco, ale nie dane mu było skończyć, gdyż w tym samym momencie Harry złapał się za głowę, czując znajomy ból, szybko przybierający na sile. Chłopak krzyknął, a jego twarz wykrzywiał grymas. Potter natychmiast podniósł się z łóżka i zatoczył do tyłu.
- Nie teraz, błagam nie teraz- wymamrotał Złoty Chłopiec. Chciał szybko uciec z pokoju, tak, żeby być, jak najdalej od Draco, żeby Voldemort go nie zobaczył, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Kolana ugięły się pod nim i Harry upadł na podłogę, uderzając przy tym o ścianę.
CZYTASZ
Działają na siebie jak magnes |Drarry
FanficHarry po raz kolejny wnika do świadomości Lorda Voldemorta, lecz tym razem Dumbledore nie zamierza stać bezczynnie. Przenosi Wybrańca do Slytheriunu, gdzie nie nikt inny jak Draco Malfoy musi ćwiczyć z Potterem oklumencję, sztukę, która ma zapobiec...